Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Przedwyborcze emocje

16.10.2002 00:00
Pierwsza w regionie, a już na pewno w naszym powiecie, debata wyborcza odbyła się w tu w piątkowe popołudnie. Tłumów nie było, za to emocji nie brakowało. Z ośmiu kandydatów na burmistrza na sali znalazło się pięciu.

Na wyborczą debatę kandydatów zaprosiło Towarzystwo Miłośników Rydułtów, jedno z komitetów startujących w wyborach i mających swojego kandydata na burmistrza.

Już cztery lata temu chcieliśmy zorganizować taką debatę, ale z komitetami, jednak nikt nie odpowiedział na zaproszenie - powiedział nam Krzysztof Jędrośka.

Tegoroczna frekwencja, mimo, że niepełna, zasługuje i tak na uwagę, a pierwsza taka debata na kontynuację. To dobry przykład. Wiele emocji wzbudziła jednak forma debaty, najwięcej - brak możliwości zadawania pytań kandydatom przez zebranych na sali. Kiedy prowadzący Henryk Machnik zapowiedział, że takiej możliwości nie będzie na sali dało się słyszeć pomruk niezadowolenia.

To jest krótkie trzymanie za pysk - wykrzyczał mężczyzna z publiczności.

Może to przegłosujemy, w końcu mamy demokrację - krzyczał ktoś inny.

Niezadowolenie wzbudził także fakt, że debata zorganizowana została przez komitet startujący w wyborach i prowadzona jest przez jednego z jego kandydatów.

Czemu nikt inny jej nie zorganizował, mieli pole do popisu, nikt się nie znalazł - powiedzieli nam organizatorzy. Chwała im, że zorganizowali, za prowadzącego mogli jednak wybrać kogoś innego - powiedział jeden z mieszkańców.

Prócz prowadzącego za stołem zasiadł także Antoni Warło, który przybliżył cel debaty i ekspert Karol Klimanek, który wyjaśniać miał niejasności prawne.

Miejsca za długim stołem przygotowane były dla wszystkich ośmiu kandydatów. Przypomnijmy, że w regionie to miasto z rekordową liczbą ubiegających się o fotel burmistrza. Zajętych zostało jednak tylko pięć krzeseł. Przybyli: Jacek Glacel - Komitet Wyborczy Wyborców Kultura i Porządek, Henryk Hajduk - KWW  Umiemy Pracować na Rzecz Miasta, Krzysztof Jędrośka - Komitet Wyborczy Towarzystwa Miłośników Rydułtów, Zbigniew Seemann - KWW Wspólnota Samorządowa, Leon Tatura -KWW Wspólnota Samorządowa. Na początku każdy z kandydatów otrzymał po 5 minut na przedstawienie swojej osoby. Dużym zaskoczeniem od razu stało się wystąpienie Jacka Glacela, który najpierw odczytał, a później wręczył list otwarty prowadzącemu spotkanie. Zrezygnował z udziału w spotkaniu. Jak napisał w liście: „(…) debatą określamy wymianę poglądów prowadzoną przez organizację niezależną, w rozumieniu niezaangażowaną w starania o miejsca w radzie lub stanowisko burmistrza miasta; prowadzenie debaty najczęściej dotyczy przedstawicieli organizacji niezależnych lub mediów; debata komentowana winna być przez media niezależne”.  Zrezygnował, gdyż organizatorem debaty był jeden z komitetów wyborczych, prowadzenie powierzono kandydatom do Rady z tego samego Komitetu, a komentarz zamieszczony zostanie m.in. w gazecie prowadzonej przez wspomniane Towarzystwo. Część publiczności nagrodziło go oklaskami. List wpłynął również od Alfreda Sikory, który tłumaczył swą nieobecność na debacie innymi obowiązkami burmistrza (dniem polsko - duńskim na który został wcześniej zaproszony).

Ciekawe, że nie mógł posłać tam swojego zastępcy. Przecież przez cztery lata kadencji nie bywał na wszystkich imprezach - komentowano z sali.

Nie przybyli na debatę także Leszek Pałka i Jadwiga Kucharska. Nie podali powodów.

Swoje pięć minut wykorzystali jednak następni kandydaci.

Po indywidualnym przedstawieniu przyszła kolej na pytania, które losowano z urny. Przygotowały je poszczególne komitety, biorące udział w debacie. Każdy z kandydatów otrzymał po 4 pytania, przedzielone 10 min. przerwą, w czasie której w myśl organizatorów publiczność miała okazję porozmawiania z kandydatami.

To śmiechu warte. Jeden nie zdąży odpowiedzieć mi na pytanie, a co dopiero zaczynać rozmową z drugim - mówili mieszkańcy.

Pytania nie były z gatunku arcyciekawych, można powiedzieć nawet, że dość nudne. Dotyczyły różnych dziedzin. Przy niektórych pytaniach kandydaci puszczali wodze fantazji, odpowiadali dość sprawnie. Niektóre sprawiały dość dużo kłopotu, zwłaszcza te dotyczące kompetencji. „Komu podlega Miejska Komisja Przeciwdziałania Problemom Alkoholizmu, do czego służy i kto jest jej przewodniczącym”, zapytano Henryka Hajduka, ale ten nie znał nań odpowiedzi, mimo, że przewodniczącym jest jego konkurent do  fotelu burmistrza Alfred Sikora. K. Jędrośka najwięcej trudności miał z pytaniem o ocenę dotychczasowych działań kopalni w kontekście tąpań i występujących szkód górniczych. To pytanie z gatunku bardzo strasznych - powiedział. Bardzo dziwne jak na kandydata na burmistrza. Uśmiech na sali wywołały też odpowiedzi kolejnych kandydatów. Z. Seemanna, już na pytanie z sali, a dotyczące ogromnej sumy jaką miasto musi zapłacić za nielegalne wysypisko śmieci i L. Tatury dotyczące bezrobocia, a szczególnie tego, że nic w tym kierunku nie zrobiono przez cztery lata.

Przecież pan jest radnym, czyli pan też nic nie zrobił? - wołano z sali. Jak ulał przypadły zaś pytania H. Hajdukowi o kulturze w mieście, K. Jędrośce o wizerunku miasta, Z. Seemannowi o mieszkaniach socjalnych, a. L. Taturze o współpracy Rydułtów z sąsiednimi gminami i powiatem.

Ostatecznie pozwolono także zadać cztery pytania z sali. Lasu rąk jednak nie było. Więcej indywidualnych pytań z sali do poszczególnych kandydatów na pewno ożywiłoby debatę. Mimo to, żniwo zostało zasiane, a kolejna szansa za cztery lata.

Jerzy Lapisz
- Nie podobało mi się z jednego powodu. Bardzo mało akustyczna sala i odpowiedzi były mało zrozumiałe. Słabo było słychać i powinni to gdzieś indziej zorganizować. Kandydata już mam wybranego, tu potwierdziłem swój wcześniejszy wybór i z tego jestem zadowolony.

Ewa Adamczyk
- Na dzisiejszą debatę chciałam zabrać ciotkę Elżbietę. Ma 84 lata. Zachwalałam jej, że po raz pierwszy mamy okazję sami wybierać burmistrza, że warto pójść, posłuchać jak się wypowiadają. Tłumaczę jej, na czym to polega, by zrozumiała. „Dziołcha joch sie urodziła w 1918 r. - stwierdziła z uśmiechem - a taki głosowani toch jo już nieroz w życiu przeżyła”.

Jan Niedziela
- Spotkanie podobało mi się. Słuchałem z zaciekawieniem i od razu tu w gronie komentowaliśmy odpowiedzi. Po dzisiejszej debacie wiem, na kogo nie będę głosować. Potwierdziła moje wcześniejsze stanowisko.

Dorota Brzonkalik
- Wahałam się wśród dwójki kandydatów, a dzisiejsze spotkanie trochę przechyliło szalę na korzyść jednego z nich. Dlatego cieszę się, że tu przyszłam. Mój dziadek Alojzy Wilaszek był w okresie międzywojennym naczelnikiem Rydułtów. Sprawował tę funkcję przez siedem lat. Zawsze powtarzał nam w domu: „Wtedy będzie dobrze w Polsce i w danym mieście, jeśli tym zarządzającym pieniądze będą z kieszeni wychodzić, a nie wchodzić”.

Aleksandra Matuszczyk - Kotulska

  • Numer: 42 (162)
  • Data wydania: 16.10.02