Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Raciborzanka stulatka: trzeba sobie chwalić to co jest

03.03.2020 00:00 red

Klara Radecka (z domu Jastrzębska) ma 100 lat i na jej setne urodziny przybyła delegacja samorządu Raciborza – prezydent miasta Dariusz Polowy i kierownik urzędu stanu cywilnego Katarzyna Kalus. Jubilatkę odwiedziły także z gratulacjami przedstawicielki rybnickiego ZUS.

– Mateńka musi być młoda i młodo się czuć, bo najmłodszy prawnuk ma 7 miesięcy – mówiła o mamie córka Elżbieta, która z mężem Janem pomogli pani Klarze podjąć gości z magistratu. Warto przy tym zaznaczyć, że najstarszy z wnuków – Grzegorz ma 46 lat. – Dopiero – śmiała się pani Elżbieta, wskazując na szacowny wiek swojej mamy. To starsza z jej córek. Drugą jest Jolanta.

Wojenne wspomnienie

Pani Klara, jak sama przyznała, przeżyła różne czasy. – Co pamiętam to pamiętam – mówiła. Miała 19 lat kiedy wybuchła II wojna światowa. Niemcy wywieźli ją na roboty przymusowe. 2,5 roku spędziła jako służąca u wyznaczonej rodziny we Wrocławiu. – Do dziś wspominam grozę jak wywozili Żydów z naszej ulicy. Nie chcę tego wspominać. Było, minęło. Nie warto wracać do przeszłości. Trzeba chwalić to co jest, czy jest dobrze czy źle – uważa stulatka. Za tę wypowiedź pochwaliła ją kierownik K. Kalus. – To piękne, co pani mówi. Może to recepta na długowieczność. Żeby być zadowolonym z tego co jest – stwierdziła pani Katarzyna.

Rafako pomogło

Radeccy trafili do Raciborza w 1954 roku. Tu była praca i mieszkanie. Mąż Henryk zatrudnił się w Fabryce Urządzeń Technicznych – obecnym Rafako. Fabryka zapewniła im dach nad głową w bloku, gdzie pani Klara mieszka do dziś. Po śmierci męża kobieta przez 15 lat pracowała w Rafako aż do emerytury. Obaj synowie – Andrzej i Aleksander też byli tam jakiś czas zatrudnieni. Młodszy Olek został później księdzem.

Inaczej wyglądała okolica ich zamieszkania kiedy osiedlili się w Raciborzu. Przy bloku był ogródek, hodowało się kaczki i kury. Wokół rozciągały się łąki. – Teraz wszystko jest tu zabudowane, a ja na tych łąkach uczyłam się chodzić – wspomina córka stulatki.

Teleturnieje i mecze

Pani Klara lubi, kiedy odwiedzają ją znajomi. Niestety, koleżanek jest coraz mniej, ale te co żyją, kiedy są zdrowe to chętnie przychodzą.

Jubilatka lubi rozrywki umysłowe. Śledzi z zapałem teleturnieje w telewizji: „Koło fortuny”, „Vabank”, „Familiadę” i „Miliarderów”. Dużo przyjemności sprawia jej oglądanie transmisji meczów piłkarskich. – Kto wygra tego pochwalę. Reprezentacji kibicuję. Pięknie jest zobaczyć taki radosny mecz – mówiła na swoich urodzinach. Do futbolu zachęcił ją syn Aleksander. – Mamusiu oglądaj, to zdasz mi relację – zachęca.

Klara Radecka lubi czytać, a jak tylko zdrowie pozwala to i pisać. – Na listy, np. z życzeniami odpisuję własnoręcznie, żeby grzecznie wyglądało – zaznacza. Jako lekturę stulatka ceni sobie np. książki swego syna księdza Aleksandra. Sięga też po katolicką prasę. Z innych rozrywek ceni też grę w karty (np. w tysiąca) i grę Rummikub.

Rodzina pani Klary była wysportowana. Bracia należeli do słynnego towarzystwa „Sokół”. Klara grała w siatkówkę. Jej dzieci lubiły gimnastykę (była sekcja przy Studium Nauczycielskim) i pływanie. Stulatka to zodiakalna Ryba, która bardzo lubi jeść ryby, ale co ciekawe wody się boi.

Zaczęli w ruinach

Jak żyło się jej przez tyle lat w Raciborzu? – Cieszyłam się każdym nowym budynkiem. Ja pamiętam Racibórz zrujnowany. Jak dzieci skakały po ruinach na Opawskiej, a na świńskim rynku były kozy i konie – wracała wspomnieniami do lat 50. ubiegłego wieku. Gościom z urzędu pani Klara opowiedziała o swojej przynależności do PSS „Społem”, gdzie była członkiem komitetu sklepowego. – Sprawdzałyśmy czy wszystko jest w porządku, czy nie ma skarg – powiedziała. Jej córka wspomniała, że plusem tej przynależności mamy do spółdzielni była możliwość robienia uprzywilejowanych zakupów. – Mama wysyłała mnie na zaplecze i zawsze coś przyniosłam do domu. Potem mateńka posyłała mnie tam już tylko w piątki, bo w inny dzień to nigdy nie przyniosłam wszystkiego co dostałam, bo zjadłam część po drodze – przyznała z uśmiechem pani Elżbieta.

Reprezentacji z urzędu pani Klara wyjawiła, że to za jej sprawą obecna nazwa dawnego Świńskiego rynku brzmi plac Konstytucji 3 Maja. – Nigdy nie podobała mi się ta nazwa „Świński rynek”. W końcu do prezydium napisałam, żeby zmienili. I zmienili na plac 22 lipca. Wcześniej goście nie szczędzili uwag typu „gdzie ty mieszkasz”? – opowiadała jubilatka. Prezydent Polowy skomentował to dowcipem, że w PRL Racibórz słynął z tego, że między Oborą a Świńskim rynkiem kursował autobus.

Mariusz Weidner

  • Numer: 9 (1452)
  • Data wydania: 03.03.20
Czytaj e-gazetę