Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

POCZĄTKI „MIESZKO” w RACIBORZU (bez mitów)

04.04.2017 00:00 red.

List do redakcji

Szanowna Redakcjo Nowin Raciborskich

Jako sympatyk i czytelnik Waszej Gazety, kiedy tylko jestem w Raciborzu, staram się zapoznać z tym co piszecie o życiu mieszkańców i miasta. W marcu otrzymałem i bardzo dokładnie przeczytałem jubileuszowy numer Nowin zwracając uwagę na informacje o historii raciborskiej firmy „Mieszko”. Niewątpliwie w świadomości raciborzan obok prawdziwej historii funkcjonują różne mity i dlatego niektóre informacje przedstawiane przez „Nowiny...” zasługują na sprostowanie lub poszerzenie.

Przykładem może być przekaz wynikający ze wspomnień Krzysztofa Bugli – „...Mieliśmy swój udział w osadzeniu się w przedwojennej wieży ciśnień Spółdzielni Inwalidów Raciborzanka, która później przeobraziła się w firmę Mieszko...”. Wg mojej wiedzy Krzysztof Bugla, mimo niewątpliwych zasług na innym polu, w kwestii Mieszka chyba „mitologizuje”. Jako ówczesny wiceprezydent miasta, nie miał na to osobiście wpływu. Mogę wyznać, że paradoksalnie np.(bo niezamierzenie), do powstania Mieszka bardziej od Bugli przyczynił się ówczesny działacz raciborskiej Solidarności – Andrzej Markowiak (1*) )

Podobnie (**– wyjaśnię niżej) odwrócone proporcje o „Wieży” i „Mieszku” zamieszczono na stronach 268-269 oraz 487 w książce „Dzieje Raciborza” autorstwa Pawła Newerli.

PRAWDZIWA HISTORIA – jak „RACIBORZANKA” przekształciła się w „MIESZKO”

W roku 1977 objąłem stanowisko prezesa zarządu Spółdzielni Raciborzanka. Wówczas Spółdzielnia zatrudniała niewiele ponad 300 ludzi. Swoją działalność prowadziła w wielu punktach miasta, a warunki pracy nie należały do dobrych. Podjąłem szereg działań, aby to zmienić. Zaraz w 1977 została uruchomiona filia Spółdzielni w Jastrzębiu Zdroju, gdzie pracę znalazło ponad 150 osób. Od razu rozpoczęliśmy budowę dwóch hal produkcyjnych na Ostrogu ( w pobliżu Domu Złotej Jesieni).Tam między innymi w 1980 produkowaliśmy pastę do butów. Była wprawdzie przygotowana przez mojego poprzednika Pawła Wilka dokumentacja na budowę nowej spółdzielni, ale ta ambitna inwestycja nie weszła do realizacji z uwagi na kryzys gospodarczy w roku 1976. W tym stanie rzeczy podjąłem starania, by pozyskać jakiś inny obiekt do adaptacji na potrzeby spółdzielni. Najlepszy pomysł jako pierwszy podsunął mi Adam Hrebeniak proponując zagospodarowanie nieczynnej od około 30 lat Wieży Ciśnień przy ul. Starowiejskiej. Za jego też sprawą odbyło się spotkanie na ten temat z ówczesnym Prezydentem Raciborza Czesławem Walą. Z aprobatą odniósł się do mojej propozycji zagospodarowania Wieży oraz wyznaczył do pomocy i współpracy swojego zastępcę Adama Batorę. To wszystko działo się w latach 1979 -1981, a już w 1983 roku obok wieży zostały wybudowane dwie hale produkcyjne i kotłownia. Od tego czasu Raciborzanka prowadziła swoją działalność na Wieży i na Ostrogu. W lipcu 1989 roku na własną prośbę odszedłem ze Spółdzielni i wspólnie z innymi udziałowcami założyliśmy prywatną spółkę MagBud, co dało mi wiele nowych doświadczeń.

W październiku 1991 roku odwiedziła mnie delegacja załogi Raciborzanki – Władysław Rydzak i Franciszek Szwan (dziś już nie żyjący) oraz Adam Sordyl, zaproponowali w imieniu całej załogi, abym powrócił do Spółdzielni i ratował ją przed upadłością. Po zapoznaniu się z faktyczną sytuacją i po konsultacji z dyrektorem banku Piotrem Gładeckim, powróciłem na stanowisko Prezesa Spółdzielni. Po roku czasu, to jest w 1992 Spółdzielnia nie przynosiła już strat, ale jej dalszy rozwój był nadal trudny do realizacji. Potrzebne były gruntowne zmiany. Należy przypomnieć, że kiedy odchodziłem z funkcji Prezesa Spółdzielni w 1989, załoga liczyła około 1200 pracowników, a gdy wróciłem po 2 latach, to pozostało z tego niewiele ponad 300 osób. Tak oto przez dwa lata – „wiodło” się moim następcom, ale też status spółdzielni na niewiele pozwalał w nowej rzeczywistości gospodarczej i spółdzielnie w Polsce upadały. Nie widząc możliwości rozwoju firmy w warunkach spółdzielczych zaproponowałem załodze powołanie spółki handlowej, do której przystąpi także spółdzielnia. Miało to miejsce w pierwszym kwartale 1993 roku. Propozycja ta uzyskała aprobatę spółdzielców i pierwszego sierpnia 1993 powołaliśmy spółkę „Mieszko",w której ja i dwaj moi synowie wnieśliśmy większościowe udziały kapitałowe, a spółdzielnia wniosła do spółki maszyny i miała pakiet mniejszościowy. Godne uwagi jest to, że był to przypadek pierwszy w kraju gdzie spółdzielnia uczestniczyła w prywatyzacji.

W następnych latach budynki spółka od spółdzielni odkupiła. W 1994 przejęliśmy pracowników upadającego Ślązaka. Było to kilkadziesiąt osób o bardzo dużej wiedzy i doświadczeniu. Równocześnie w 1994 roku zakupiliśmy od Spółdzielni „Ogrodnik” halę (tj. ziemniaczankę ) i na jej bazie budowaliśmy w latach 1994-2004 tak zwane „Mieszko 2”. Te wszystkie odważne działania przynoszące oczekiwane rezultaty były możliwe dzięki wspaniałej, kompetentnej i zdyscyplinowanej załodze Mieszka, a zwłaszcza wśród kadry kierowniczej. W realizacji wielu inwestycji, tak w budownictwie jak i zakupie maszyn i urządzeń, liczący się udział miał Dyrektor Techniczny Mieszka – Brunon Chrzibek (dziś Przewodniczący Rady Gminy Krzyżanowice). Budowaliśmy „Mieszko” wykorzystując różne formy finansowania (kredyty, faktoring, leasing) bez udziału środków Skarbu Państwa, czyli inaczej niż w Rafako czy ZEW. W ciągu dziesięciu lat zainwestowano w tę firmę około 100 mln złotych a ja, pierwszy, prezes i założyciel mogę śmiało powiedzieć, że tym sposobem w Raciborzu powstała firma na wskroś nowoczesna i z ogromnym potencjałem produkcyjnym. Na koniec 2004 roku firma zatrudniała ponad 1000 osób i te stanowiska zostały utworzone od podstaw. Firma miała wówczas możliwość produkcji na jedną zmianę około 30 ton wyrobów czekoladowych i tyleż samo karmelków. W roku 2000 zakupiliśmy Spółdzielnię Inwalidów Walter w Warszawie, gdzie zaraz zabudowaliśmy dwie linie do produkcji wafli. Tę upadającą warszawską firmę kupiliśmy stosunkowo tanio i teraz Mieszko mógł ją odsprzedać z wielokrotnym przebiciem. Ze swojej strony obecnemu Zarządowi Mieszka i załodze życzę dalszych sukcesów w rozwoju, aby można godnie uczcić 25 lecie powstania raciborskiego „Mieszka” w 2018 roku.

(**) Szanowni Państwo o Wieży, o Mieszku i Ślązaku pisał też Pan Paweł Newerla w swojej książce „ Dzieje Raciborza”. Pan Newerla o Ślązaku pisze : „...Jednym z największych zakładów przemysłu spożywczego w Raciborzu była fabryka firmy Feliksa Sobtzick ur. w 1840 roku w Raciborzu... „Natomiast o Mieszku lakonicznie pisze: „...Cukiernicze tradycje kontynuują powstałe w Raciborzu zakłady przemysłu cukierniczego Mieszko. To czołowy polski producent słodyczy...”. O powstaniu Mieszko pisze : „...W końcu budynek ( po byłej wieży ciśnień) zajęła Spółdzielnia Raciborzanka przekształcona w Zakłady Przemysłu Cukierniczego Mieszko. Dziś jest fabryką słodyczy...” Szanowni Państwo, drodzy czytelnicy, „Ślązak” to jedna dziesiąta Mieszka i jemu to właśnie szczególną uwagę poświęca, pan Newerla. Chyba nie chodziło mu Newerly o pomniejszanie roli współczesnych? Dla rzetelności historycznej i prawdy, warto powiedzieć, że w nowej rzeczywistości w tym kraju i w Raciborzu też byli ludzie zdolni budować duże, dobre i piękne firmy, które dzisiaj służą społeczeństwu. Dzieląc się z Państwem wspomnieniami chciałem przekazać, redakcji i Czytelnikom fragment historii Raciborza, by uzupełnić uszczuplone przekazy tworzących historię na własne potrzeby i dla swoich celów.

Często wracam do wspomnień i z dużą satysfakcją opowiadam innym tu,gdzie obecnie mieszkam, jaki był i jest piękny Racibórz. Inaczej to być nie może, bo w tym mieście przeżyłem ponad 40 lat swego zawodowego życia. Od 10 lat mieszkamy poza Raciborzem. Zawsze przy różnych okazjach miło wspominam o Raciborzu, bo doświadczyliśmy tam wiele dobra i szacunku,ale też doznaliśmy wiele krzywd, pomówień, bezzasadnych oskarżeń, najczęściej od tych, którzy sami niewiele dokonali. Wszystko to minęło i nie chcemy rozpamiętywać o tych wszystkich złych sprawach. Przebaczam tym, którzy chcieli nas poniżyć, upokorzyć, a nawet zniszczyć i niech im to nie będzie pamiętane.

Pozdrawiam Czytelników Nowin a szczególnie załogę „Mieszka”.

Z poważaniem Andrzej Gajdziński

  • Numer: 14 (1296)
  • Data wydania: 04.04.17
Czytaj e-gazetę