Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Wspomnienie o Irenie Demidowicz-Ciechanowskiej

30.07.2013 00:00 red

Irenę poznałem pracując w Zakładzie Elektrod Węglowych w Raciborzu. Pełniłem wówczas funkcję męża zaufania grupy związkowej. Irena została przewodniczącą związku zawodowego pracowników ZEW Racibórz. Nasze spotkanie w zarządzie związku nie pozostało bez wpływu na pierwsze wrażenie, jakie wywarła na mnie: elegancka, zadbana, ale też dumna i niedostępna. Nic bardziej mylnego, jak się okazało przy bliższym poznaniu. Irena okazała się osobą niezwykle miłą i otwartą na ludzi. Nasza współpraca trwająca od 1990 r. była bardzo owocna i przerodziła się we wzajemną sympatię.

Irena posiadała w sobie to „coś”, co przyciągało do niej innych, bo ona dla ludzi potrafiła zrobić wszystko, co było możliwe. Poza tym była duszą towarzystwa. Z rozrzewnieniem wspominam organizowane przez Irenę zloty, rajdy, wycieczki. Zawsze bardzo zależało jej na integracji załogi, aby w ZEW tworzyła jedną wielką rodzinę. W wielkim stopniu to się jej udało.

Potrafiła prowadzić negocjacje z zarządem zakładu, dbając o sytuację bytową i materialną pracowników.

Nadszedł rok 2000. Zakład przejęła firma SGL Carbon SA. I znów Irena stanęła w pierwszym szeregu, negocjując z nowym pracodawcą warunki pracy i płacy. I tym razem odniosła sukces.

Przez 12 lat była przewodniczącą związku zawodowego pracowników ZEW Racibórz, a następnie pracowników SGL Carbon SA. Po przejściu na emeryturę, jeszcze jedną kadencję sprawowała funkcję męża zaufania grupy emerytów i rencistów SGL Carbon SA. Irena była członkiem zarządu powiatowego SLD, a także radną miasta. Kandydowała w wyborach do Sejmu RP z listy SLD.

W jej życiu bardzo ważna była rodzina (dzieci i wnuki). Irena często powtarzała, że ma dwie pasje: pierwsza to działalność związkowa, a druga to brydż.

Niestety, ciężko zachorowała. My, jej przyjaciele, mieliśmy nadzieję, że jeśli nawet całkowicie nie wyzdrowieje, to jednak zostanie z nami. Stało się inaczej. Straciliśmy wspaniałą koleżankę, przyjaciółkę i niezwykłego człowieka. Nie zapomnimy o niej, bez niej już nigdy nie będzie tak, jak było dawniej.

Janusz Loch

  • Numer: 31 (1107)
  • Data wydania: 30.07.13