Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Marzniemy przez fuszerkę

04.01.2011 00:00 red
Po naszej interwencji firma poprawiła okna. – Zrobilismy to z dobrej woli bo i tak już dawno po gwarancji – mówi szef firmy.
Pani Maria Nowicka śpi w chustce na głowie, a w dzień siedzi w mieszkaniu w ciepłym skafandrze. Mieszkający kilka bloków dalej Zygmunt Życiński co kilka dni uszczelnia okna kolejnymi kawałkami papieru. Obie osoby łączy to samo – zaufali, jak mówią, niesolidnej firmie budowlanej.
 
Zygmunt Życiński do Kuźni Raciborskiej sprowadził się cztery lata temu z Jastrzębia Zdroju. Mieszkanie przy ulicy Świerczewskiego nadawało się do częściowego remontu. Jedną z najpilniejszych ale i najdroższych prac jakie należało wykonać w niewielkim mieszkaniu była wymiana okien. Pan Zygmunt podzielił swój remont na dwa etapy. Najpierw wymienił dwa okna a po 10 miesiącach kolejne dwa. – Pierwszą wymianą zajęła się firma z Żor. Swoją pracę wykonała rzetelnie i byłem bardzo zadowolony – wspomina mieszkaniec bloku przy Świerczewskiego. – Wymianę kolejnych dwóch okien zleciłem firmie z Kuźni Raciborskiej. Namówiła mnie do tego znajoma. Robotnicy wykonali swoją pracę a ja wkrótce wyjechałem do chorej matki w łódzkie – dodaje.
 
Mróz w kuchni
 
Z racji częstych wyjazdów i kilkutygodniowej nieobecności, mieszkaniem przez kilka tygodni zajmowała się znajoma pana Zygmunta, która między innymi podlewała kwiaty. – Kiedy wracałem do domu, zaczynały się już mrozy. Po wejściu do mieszkania już od progu zauważyłem, że w mieszkaniu jest niewiele cieplej niż na dworze. Kwiaty w kuchni, mimo odkręconego grzejnika zwyczajnie przemarzły. Szybko zauważyłem, że w dole okien są pokaźne szpary w futrynach, którymi mroźny wiatr wdziera się do mieszkania – mówi pan Zygmunt. Mieszkaniec Kuźni udał się na ulicę Klasztorną do siedziby firmy Seba-Pol, która zajmowała się wymiana jego okien. – Jej szef zapewniał mnie, że pojawi się i przyjrzy się robocie swoich pracowników. Na obietnicach się skończyło. Moje kolejne wizyty również na nic się zdały. Jestem ewidentnie zwodzony przez szefa firmy. Na okna wziąłem kredyt a teraz płacę dodatkowo za ogrzewanie, które i tak niewiele daje. Czuję się oszukany – denerwuje się emeryt.
 
Inni też marzną
 
To nie jedyny mieszkaniec ulicy Świerczewskiego, który narzeka na prace firmy Seba-Pol. Koszmar pani Marii Nowickiej, rozpoczął się w lutym 2006 r., kiedy zdecydowała się na wymianę okien w swoim mieszkaniu. – Na przełomie lipca i sierpnia zdarzyła się duża ulewa. Przez te okna zalałam sąsiadów – twierdzi pani Maria. Zgłaszała swoje uwagi w firmie, która przeprowadzała u niej wymianę okien. – Przyszedł jakiś pan, przykręcił klamki i to wszystko. Nic się nie zmieniło – wspomina kobieta. Dodaje, że bardzo często chodziła do siedziby firmy remontowej, prosząc o interwencję. – Deptałam do nich co drugi dzień. W 2008 r. napisałam pismo. Przysłali pracownika, który wymienił... dwa parapety. Z okien dalej ciągnie zimno. Cały pokój mam zaklejony styropianem, wszędzie porozkładane mam koce, ale to nic nie pomaga. Przez to zimno zaatakowały mnie korzonki, biorę zastrzyki. Nie wiem co jest z tymi oknami, ale wieje przez nie taki wiatr, że nie można spać. Nikt nie chce przyjść tego zobaczyć i naprawić – żali się pani Maria. Jej zdaniem trzy okna są zamontowane wadliwe, w jednym – balkonowym – od spodu wieje. – Sąsiadka też się skarżyła. Nie tylko ja mam problemy z tą firmą. Proszę, błagam, żeby chociaż piankę tam założyć. Nie po to przecież płaciłam pieniądze, żeby spać w chustce albo chodzić w ciepłym skafandrze – skarży się mieszkanka Kuźni.
 
Zajmiemy się tym
 
Szef firmy zapewnia, że zajmie się sprawą nieszczelnych okien. – Przyznam szczerze, że nie znam sprawy pana Życińskiego, ale nie zostawimy go samego z tym problemem. Jeszcze dziś, choć mamy sylwestra spróbuję tam podesłać pracownika – zapewnia Sebastian Gdynia szef Seba-Pol-u. – Co do sprawy tej pani to jestem zdziwiony, że jest niezadowolona z naszych usług. Około roku temu zamówiła u nas wymianę drzwi. Czy zleciłaby to firmie, która źle wykonuje swoją pracę? – pyta przedsiębiorca. 3 stycznia ekipa firmy zjawiła się w mieszkaniu pana Zygmunta i naprawiła nieszczelne okna. – Zajmiemy się również oknami pani Marii – jednak musimy znaleźć usterkę – zapewnia szef.
 
Adrian Czarnota
  • Numer: 1 (972)
  • Data wydania: 04.01.11