Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Rolady macie najlepsze na świecie

04.05.2010 00:00 ma.w
Gwiazda Kuchennych Rewolucji zgodziła się porozmawiać z Nowinami Raciborskimi po zakończeniu dnia zdjęciowego.
– Jakie było pani pierwsze skojarzenie kiedy okazało się, że pojedzie pani z programem do Raciborza?
– Bardzo się ucieszyłam. Spodobała mi się nazwa miasta. Mówili mi co prawda, że to najbrzydsze miejsce w Polsce. Byłam przerażona, ale odkąd tu jestem uważam, że miasto jest wyjątkowo piękne. Okolice są niebywałe. Miasto mnie wciąż czymś zaskakuje, potrafi zaciekawić przybysza z daleka. Jest bardzo miło. Spaceruję sobie po nim. Ciągle każą mi gdzieś chodzić (śmiech).
 
– Przeprowadzała dziś pani sondę uliczną z raciborzanami, jakie wrażenia odniosła pani z tych krótkich rozmów?
– Byłam bardzo skoncentrowana na tym co mi mówili. Niestety nic nie mogę ujawnić z ich wypowiedzi, bo dotyczą programu, który dopiero będzie wyemitowany w TVN. Ja bardzo lubię ludzi. Mam wielu fanów i cieszę się, że jestem rozpoznawalna. Wczoraj tak się złożyło, że musiałam wrócić z Raciborza do Warszawy. Wstąpiłam po drodze do restauracji, która nazywa się Impuls. To była włoska restauracja. I śliczna kelnerka, która mnie obsługiwała od razu powiedziała: pani Magdo, tylko proszę na mnie nie krzyczeć! (śmiech).
 
– Boją się pani.
– Ja robię coś w rodzaju treningu. Żeby osiągnąć efekt trzeba być wymagającym. Każdy trener musi być taki bezwzględny dla swoich podopiecznych. Żeby był sukces, żeby wszystkim później było dobrze. I tak się dzieje. Tam gdzie nagrywaliśmy programy ludzie zarabiają naprawdę niesamowite pieniądze. Tak stało się w Gdańsku, Poznaniu Katowicach i Toruniu. Ale nie mogę o tym mówić. Nic na temat programu.
 
– A wrażenia ze spotkania z ekipą restauracji Cinamon Cafe?
– Przemili ludzie, ale nic więcej nie powiem o programie. Absolutnie. Ale naprawdę będzie fajnie.
 
– Z czym kojarzy się pani rejon pogranicza polsko–czeskiego? Kulinarnie.
– Ja ubóstwiam te tereny. Wy macie tu cudowną rzecz! Gdziekolwiek się nie pójdzie to rolady są najpyszniejsze na świecie. Zaskakująco cudowne są ziemniaki. Tak samo jak kluski śląskie. I to nie chodzi o to, że tu czy tam są lepsze, ale one wszędzie są dobre. Tym jestem wzruszona. Mam jeszcze jedną obserwację. Podobnie jak na całym południu i tutaj gdzieś o godzinie szóstej po południu wszyscy są lekko cyknięci.
 
– Co pani zamówiła dziś na kolację (rozmawialiśmy w jednej z raciborskich restauracji, poza miejscem gdzie realizowany jest program)?
– Carpaccio. Jest pyszne. To nie jest polędwica, to chyba polędwica żydowska. Jest rzadkiej dobroci. Przepyszna.
 
– Co pani o myśli o ofercie gastronomicznej w ścisłym centrum Raciborza, miała pani okazję zobaczyć jakie są tu restauracje?
– Brakuje mi lokalu typu „Racibórz”, z typowymi regionalnymi daniami. Bo te, które widziałam mają inny charakter. Jakiś globalizm. No szkoda. Ja sprzedałabym tu właśnie taką restaurację wyjątkowo raciborską. Nie zdradzę jak miałaby działać. Powiem tylko, że na pewno stawiałabym na modrą kapustę. Ma być po śląsku. Ma być Śląsk, który ginie pod tym względem. I tym jestem przerażona. Bo coraz więcej jest wszystkiego poza śląskim. A tradycje kulinarne są tu bogate. To zetknięcie z Czechami, smak piwa i smak potraw. I magi, przecież to lubczyk, ale mi pasuje, bo lubię ludzi.
 

– Teraz przebywa pani tu zawodowo, ale wróciłaby pani do Raciborza już prywatnie?
– Mi jest bardzo dobrze na południu. Tereny górzyste mi odpowiadają, a po czeskiej stronie jest do nich blisko. Nie znoszę płaskości, co widać (pokazuje na swą sylwetkę).
 
– Jakie danie zaserwowałaby pani raciborzanom na...?
– To może kolację: zupę zacierkową, potem kapustę zasmażaną, rolady i żurek, taki prawdziwy. I coś na deser, koniecznie tutejszego.
 
Rozmawiał Mariusz Weidner
  • Numer: 18 (938)
  • Data wydania: 04.05.10