Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Nie są na wybiegu mody

03.03.2009 00:00
Idą nowe czasy, a w szkołach nadal „trzeba wyglądać”.

Wyzywający strój, przekłuta brew, a do tego odważny makijaż. Nie jest to bynajmniej opis gwiazdy rocka, ale zwykłej uczennicy.  W szkołach nadal trwa wojna uczniów z nauczycielami dotycząca wyglądu.

Szkoła od niedawna stała się miejscem przypominającym wybieg nastoletnich modelek. Już w gimnazjach można zauważyć dziewczyny z makijażem na twarzy i w odważnych ubraniach. – Miałam nie raz do czynienia z uczennicami, które pomyliły dyskotekę ze szkołą, ale w porę interweniowaliśmy – przyznaje Karina Pacułt, wicedyrektor Gimnazjum nr 1. Nie chcąc, żeby problem się powtarzał, dyrekcja postanowiła wprowadzić dodatkowy paragraf w statucie szkolnym. – Na terenie szkoły strój ucznia powinien być schludny, czysty, nieeksponujący w sposób wyzywający ciało. Zabrania się chodzenia w bluzkach odkrywających brzuch i ramiona – tłumaczy wicedyrektor. Jeżeli ktokolwiek nie stosuje się do nakazu, zostaje ukarany uwagą, a co za tym idzie obniżeniem oceny z zachowania. O wszystkim również informowani są rodzice. – Jak na razie udało nam się zwalczyć modę na wyzywający wizerunek w naszej szkole – mówi, nie kryjąc zadowolenia Danuta Galwas, nauczycielka historii.

Moda na pirsing 

Poważniejszy problem ma Zespół Szkół Zawodowych. Tam nie tylko mocny makijaż przykuwa wzrok, ale wykolczykowane twarze uczniów. Niemal w każdej klasie znajdują się osoby z ozdobą niekoniecznie w uszach. – Na początku, kiedy kolczyki nie były jeszcze tak popularne, próbowaliśmy z tym walczyć. Organizowaliśmy dodatkowe lekcje z pedagogiem, wzywaliśmy rodziców. Nawet powstał specjalny zakaz w kodeksie ucznia – wspomina Danuta Skurk, wicedyrektor szkoły. W efekcie świecidełka wyjmowano na czas zajęć. Taka sytuacja jednak nie trwała zbyt długo. Uczniowie coraz częściej ignorowali prośby oraz nakazy wychowawców. – Zdarzało się, że rodzice przychodzili do nauczycieli, prosząc o pomoc w tej sprawie. Sami nie potrafili wpłynąć na dzieci – zdradza wicedyrektor.  Mimo to władze szkoły poszły na pewnie ustępstwa, by nie pogarszać napiętej sytuacji. Od jakiegoś czasu zaprzestano nakładać kary na uczennice finezyjnie uczesane. Tłumacząc się tym, że funkcjonuje w szkole kierunek kształcący fryzjerki. W ramach praktyk eksperymentują na sobie nowoczesne formy uczesania. – Prawda jest taka, że nauczyciele chcą mieć święty spokój. Najczęściej udają, że nie zauważają wyróżniających się wyglądem dziewczyn- komentuje z oburzeniem uczennica, zastrzegając sobie anonimowość.

Nadciąga era Emo

Zespół Szkół Ekonomicznych przychylniej patrzy na swoje uczennice. Na co dzień nauczyciele nie zwracają uwagi na wygląd uczennic. Ale nie oznacza to, że szkoła nie ma problemów z uczniami. – Mieliśmy jedną szczególną osobę, która swoim wizerunkiem odstraszała wszystkich wokoło. Po długich rozmowach z nią oraz jej bliskimi dowiedzieliśmy się, że ma spore kłopoty rodzinne. One stały się głównym powodem jej wyzywającego portretu – tłumaczy wicedyrektor Regina Gacka. Dziewczyna była naśladowczynią popularnej w ostatnim czasie subkultury Emo. Wyróżniała się rekordową ilością kolczyków na twarzy i kolorowym uczesaniem. – Z pozostałymi jednostkami odstającymi od reszty staramy się rozmawiać na bieżąco. Dlatego nie ma już większych problemów – Dodaje Gacka.

Damian Kołek, IIIB
– Dziewczyny z mocnym makijażem nikomu się nie podobają. Na siłę chcą się postarzać. Mogłyby przynajmniej podczas zajęć wyglądać naturalnie.

Michaela Stosiek IIIS
– Uważam, że dziewczyny w naszej szkole są zbyt mocno wymalowane. Ich ubrania bardzo często przypominają upierzenie papugi. Szkoła jest jednak miejscem, w którym powinny obowiązywać skromne, klasyczne stroje.

Angelika Piórkowska, IZ
– Jestem za lekkim makijażem, byleby nie rzucał się w oczy.

Ewa Adamiec IZ
– Nie podobają mi się uczennice w wyzywających strojach z tapetą na twarzy. Nauczyciele zwracają im wielokrotnie uwagę, ale to na nic.

Samanta Krupa IIIB
– Najbardziej zasad stosownego ubioru przestrzegała nauczycielka PO. W końcu szkoła to nie klub czy dyskoteka.

Marzena Weingart, IJ
– Nie przeszkadza mi, że dziewczyny się malują czy mają jakieś ozdoby na twarzy. Sama mam kolczyk w nosie i żaden z nauczycieli nie reaguje. Czasem słychać uwagi w kierunku dziewczyn w bluzkach odsłaniających brzuch.

(jl)

  • Numer: 9 (881)
  • Data wydania: 03.03.09