Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Głuchy telefon

08.01.2008 00:00
Komórka „za złotówkę” nie wytrzymała roku, a trzeba ją spłacać przez dwa kolejne lata. Oto jak promocja zmieniła się w udrękę.

Pani Elżbieta Poprawa od  lat używa telefonów komórkowych. Pechowy okazał się ostatni zakup. – Zdecydowałam się na „Mix Plus”, gdzie oferowano telefon SonyEricsson za złotówkę. To było zimą 2006 roku – wspomina kobieta. Niedawno w aparacie przestał działać tzw. joystick, umożliwiający korzystanie z menu telefonu. – Miałam też kłopoty z ładowaniem baterii tej komórki, podwiązywałam gumką wtyczkę ładowarki – opisuje problem klientka.

Komórkę zaniosła do punktu sprzedaży, skąd przekazano ją do autoryzowanego serwisu. Aparat miał dwuletnią gwarancję. Odpowiedź serwisu zaskoczyła klientkę. – Stwierdzili, że telefon został zalany cieczą i jest nie do naprawienia. Oferują następny, ale za 300 zł. Na pewno nie zalałam tej komórki. Używałam ją jak każdą inną. Tamte wytrzymały po parę lat, a telefon z Plusa nawet 12 miesięcy nie posłużył – twierdzi pani Elżbieta. Nie przyjęła aparatu po naprawie i domaga się innego. Umowę ma przecież podpisaną na 3 lata.

– Pierwszy raz klient nie odebrał telefonu z serwisu. Faktycznie w komórkach SonyEriccson są częste usterki z joystickiem. Ja też taką miałem, ale naprawili w ramach gwarancji. Klienci zwykle później przyznają się, że np. dziecko zalało im telefon. Na zdjęciu z oględzin telefonu klientki widać wyraźne plamy  – tłumaczy Sebastian Dapa z salonu Plusa przy ulicy Długiej, gdzie raciborzanka kupiła komórkę.

Zapytaliśmy w Plus GSM, czy pani Elżbieta dostanie od nich nowy telefon. – Nie przewidujemy takiej możliwości przed upływem okresu karencji promocyjnej wynikającej z warunków zawartej umowy o świadczenie usług – wyjaśnia Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska  rzecznik prasowy firmy. Radzi, by nasza czytelniczka „za stosunkowo niewielką kwotę zakupiła np. używany,  lecz całkowicie sprawny aparat GSM w komisie bądź w jednym z internetowych serwisów aukcyjnych”. Oznajmia też, że „zalanie telefonu” może  oznaczać efekt skroplenia się pary wodnej w rezultacie użytkowania sprzętu w pomieszczeniu o dużej wilgotności, np. łazience. Podobne opinie pani Elżbieta słyszała już w salonie sprzedaży. – To tak jakby nie można było odebrać telefonu, gdy deszcz pada czy chuchać do słuchawki – dziwi się kobieta, pokazując czteroletni telefon Noki, który używa do dziś bez żadnych napraw.

Klientka mogłaby zwrócić się do Powiatowego Rzecznika Konsumentów, by zajął się tą sprawą. – W ubiegłym roku miałam kilka takich zgłoszeń. Niestety trudno jest podważyć diagnozę autoryzowanego serwisu. Przy Państwowej Inspekcji Pracy działają niezależni eksperci w zakresie elektroniki i można byłoby zwrócić się do nich po ekspertyzę – wyjaśnia Joanna Urban ze Starostwa Powiatowego w Raciborzu, dodając, że klientka może też  zdecydować się na drogę sądową. Udowodnienie, że serwis nie ma racji może być jednak kosztowne i długotrwałe.

M. Weidner

  • Numer: 2 (821)
  • Data wydania: 08.01.08