Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Szpital pod paragrafem

15.08.2006 00:00
Biegli medycy z Uniwersytetu Jagiellońskiego udzielą odpowiedzi na pytanie, czy śmierć 83-latka w raciborskim szpitalu była efektem błędu ze strony znieczulającego go do zabiegu anestezjologa czy też skutkiem choroby.

Ekspertyza zakładu medycyny sądowej krakowskiego Collegium Medicum będzie kluczowym materiałem procesowym dla raciborskiej Prokuratury Rejonowej, która prowadzi dwa postępowania odnoszące się do ostatnich wydarzeń w naszym szpitalu.

Były błędy czy nie?

Przypomnijmy, że z pracy, nie osiągnąwszy porozumienia z dyrekcją, odeszli tu anestezjolodzy. Lecznica podpisała więc umowę z firmą Falck, której medycy mieli ich zastąpić. Wywiązanie się z kontraktu okazało się nadzwyczaj trudne. Firma miała kłopot ze skompletowaniem kadry chętnej do pracy w Raciborzu. Lekarze tłumaczyli, że nie chcą przychodzić na miejsce zwalniających się z pracy raciborskich kolegów po fachu.

3 lipca Falck wysłał do Raciborza lekarza z Pabianic. To co prawda anestezjolog z II st. specjalizacji, mający odpowiednie uprawnienia, ale pracujący przez ostatnie 5 lat w zespołach ratunkowych. Oznacza to, że nie znieczulał.

Podczas jego dyżuru przywieziono 83-letniego mężczyznę z niedrożnością jelit. Był w bardzo ciężkim stanie. Podczas znieczulenia pojawiły się kłopoty. Lekarzowi z Pabianic musiał pomagać raciborski anestezjolog dyżurujący na oddziale intensywnej terapii. Były problemy z intubacją, czyli wprowadzeniem w tchawicę rurki z tlenem i gazami usypiającymi. Potem trzeba było pacjenta reanimować. Operację jednak dokończono. Mimo to 83-latek wkrótce zmarł.

Szpital przeprowadził tzw. sekcję administracyjną. Ta wykazała, że nie zawinił lekarz. Schorzenie pacjenta i zaawansowany stan zapalny w tym wieku dawały mu nikłe szanse na przeżycie.

Zwolniony 13 lipca dyscyplinarnie ordynator raciborskiego oddziału anestezjologii i intensywnej terapii (3 lipca zapewnił lekarza z Pabianic, że przyjedzie do szpitala na każde wezwanie) powiadomił o sprawie konsultanta wojewódzkiego. Powód? Jego zdaniem nieprzygotowanie medyka z Falcka doprowadziło do błędów podczas ratowania życia staruszka. Konsultant zawiadomił zaś o tym prokuraturę. Ta sprawdza dziś, czy nie popełniono przestępstwa narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Dalsze decyzje procesowe zależne będą od opinii krakowskich lekarzy sądowych.

Co miała zrobić dyrekcja?

Prokuratorzy badają także czy dyrekcja raciborskiej lecznicy postąpiła zgodnie z prawem podpisując umowę z Falckiem. Jest to efekt szeregu anonimowych jak i podpisanych przez odchodzących z pracy anestezjologów donosów.

Zdaniem autorów, działania dyrekcji sprowadziły ryzyko dla zdrowia i życia pacjentów. Uważają, że zamiast podpisywać umowę z Falckiem należało dogadać się z miejscowymi medykami. Ci chcieli podwyżek wynagrodzeń. Na zaproponowane kwoty nie godziło się Starostwo, które jest organem założycielskim dla szpitala, bo nie ma na nie pieniędzy. Proponowało lekarzom powrót do pracy na dotychczasowych zasadach z 30-proc. podwyżką, jaką otrzymała cała kadra lub przejęcie przez anestezjologów kontraktu na zasadach jakie ustalono z Falckiem (ci odmówili, bo jak twierdzą, nie pokazano im tego kontraktu). Kompromisu nie osiągnięto.

Zdaniem dyrekcji, umowa z firmą była jedynym wyjściem z sytuacji, choć w pierwszych dniach były poważne problemy ze skompletowaniem kadry, a szpital chwilowo wstrzymał a potem ograniczył planowane zabiegi i operacje. Dziś Falck zapewnia już odpowiednich lekarzy do zabiegów i operacji oraz karetek. Ściąga jednak ich nieraz aż z Katowic czy nawet Gdańska. Nie ma jednak żadnych ograniczeń w zabiegach i operacjach. Nadal zawieszona jest natomiast działalność OIT.

Jak powiedział nam prokurator rejonowy Radosław Woźniak, gromadzona jest obszerna dokumentacja w sprawie i przesłuchiwani liczni świadkowie. Wkrótce materiał zostanie poddany procesowej ocenie.
#nowastrona#
Spór zbiorowy

Co ciekawe, prokuratorzy badają nie tylko postępowanie dyrekcji, ale również – z jej doniesienia – raciborskich anestezjologów. To na razie czynności sprawdzające. W tym tygodniu zapadnie decyzja, czy wszcząć postępowanie karne w tej sprawie – dodaje prokurator Woźniak.

Dyrekcja uważa, że anestezjolodzy złamali zapisy ustawy o sporach zbiorowych prowadząc spór wbrew przepisom. Nawołując zaś innych lekarzy tej specjalności, by nie przychodzili do pracy w Raciborzu „na ich miejsca pracy”, mogli popełnić kolejny czyn zabroniony. Chodzi m.in. o ich posty na portalu anestezjologów „Polanest”. Ostrzegano tam, że ci, którzy przyjdą do naszego miasta będą napiętnowani w środowisku jako „najgorsze anestezjologiczne świnie”. Te groźby miały być wynikiem podżegania przez grupę raciborskich medyków. Szpital do dziś ma zresztą kłopot ze znalezieniem chętnych do pracy anestezjologów.

Forum na portalu „Polanest” nadal działa, ale przestało być ogólnodostępne. Mogą tu teraz zaglądać jedynie lekarze wpisując swój login i hasło. Ostatnio jednak, jak ustaliliśmy, medycy, którzy zwolnili się z naszej lecznicy skarżą się na „zmowę dyrektorów”. Niektórzy z nich mają bowiem kłopot ze znalezieniem zatrudnienia.

(waw)

  • Numer: 33 (748)
  • Data wydania: 15.08.06