Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Miejsce w świecie

21.02.2006 00:00
Racibórz — Terapia osób niepełnosprawnych zmierza w kierunku ich pełnego uczestnictwa w życiu społecznym. Czy jednak społeczeństwo potrafi dostrzec, że mają oni w nim swoje miejsce?  Jakie są  ich marzenia, drobne osiągnięcia, radości i smutki? 
 Grzegorz Wieliczko ma 33 lata. Mieszka z rodzicami i młodszym bratem. Do Warsztatu Terapii Zajęciowej uczęszcza od 9 lat. Wcześniej pracował w Mieszku. Został jednak zwolniony i przeszedł na rentę. To było przykre. Miałem tam fajnych kolegów, koleżanki. Chciałbym tam wrócić, ale nie chcą mnie przyjąć. Tu, w ośrodku, bardzo mi się spodobało. W życiu nie chciałbym stąd odejść. Mam tu przyjaciół i dobrze się rozumiemy - mówi. Jego ulubionym zajęciem jest czytanie książek historycznych. Sam chodzi do biblioteki publicznej. Najważniejsza dla niego jest w życiu przyjaźń. Nie wybiega myślami daleko w przyszłość. Chciałby jak najdłużej być z rodzicami i bratem.
 
 Roksana Kral jeszcze przed dziesięcioma miesiącami siedziała w domu, sprzątała, gotowała. Mimo, że skończyła szkołę zawodową, nie ma dla niej pracy. Teraz przychodzi do Warsztatu. Wybrała zajęcia w pracowni plastycznej, gdzie maluje, robi przedmioty z gipsu. Jej ulubionym zajęciem jest też wyszywanie krzyżykami i gotowanie. Najtrudniejsze dla mnie w życiu jest to, że nie mam pracy. Tymczasem chciałabym, tak jak każda dziewczyna, wyjść za mąż, mieć dzieci. Sympatię już mam - poznaliśmy się w ośrodku, ale brakuje pieniędzy na usamodzielnienie się. Pozostaje nam tylko bardzo niewielka renta. Ludzie boją się chorych i nawet nas nie chcą poznać, tylko się śmieją - przyznaje ze smutkiem.
 
 Bogusław Kuca dojeżdża do Warsztatu z Raciborza-Brzezia już od 10 lat, czyli odkąd ośrodek powstał. Ma 30 lat. Moje siostry mają już swoje rodziny, zostałem sam z rodzicami. Bardzo lubię jeździć na łyżwach, rolkach, pływać i grać na keyboardzie - nauczyłem się już wielu utworów. Lubię tańce latynoamerykańskie - mówi. Bardzo dobrze umie tańczyć - potwierdzają jego koledzy z ośrodka. Największym marzeniem Bogusia jest założyć własną rodzinę, mieć dzieci, pracę. Martwi się natomiast, że zbyt długo jest w domu przy rodzicach. Jest mi szczególnie przykro kiedy ludzie się kłócą i nie potrafią dogadać. Najważniejsza w życiu jest zgoda, przyjaźń i miłość - uważa.
 
 Katarzyna  Salamon ma 26 lat z czego 8 spędziła w ośrodku. Lubi tu przychodzić. Szczególnie odpowiada jej pracownia ceramiczna, ze względu na, jak mówi, miłą atmosferę tam panującą. Pani pomaga nam, daje nam serce jak na dłoni, nie krzyczy. Robimy wazony, miski na walentynki, doniczki i wazy - wylicza. Zdradza, że jej marzeniem jest wyjść za mąż. Poznała już odpowiednią osobę, która odwzajemnia jej uczucia. Skończyła szkołę zawodową o specjalności tapicer w Rudach. Martwi mnie, że część ludzi patrzy na nas jak na nienormalnych. To się przejawia w ich zachowaniu, nie muszą nawet okazywać tego wprost. Mniej kulturalni mówią na nas „debile”, „dziesiątka” (od numeru szkoły). Nie wiem, czy da się to kiedykolwiek zmienić... Chciałabym, żeby ktoś dostrzegł takich ludzi jak my i dał nam szansę w postaci pracy - podkreśla.
 
 Jarosław Wiązka ma 30 lat i jego największą pasją jest gra na perkusji. Nauczył się jej w pracowni muzyczno-artystycznej. Marzy jeszcze o tym, by opanować grę na bębnach afrykańskich. Chciałbym założyć męski zespół muzyczny - zdradza. Występuje z powodzeniem w przedstawieniach przygotowywanych przez Centrum Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, grał na perkusji na dyskotece zorganizowanej  z okazji andrzejek. Pochodzi z Prudnika, jednak tam nie było dla niego odpowiedniej szkoły. W Raciborzu uczęszczał do SP 10.  Najtrudniejsze jest to, że ludzie na ulicy - szczególnie dzieci i młodzież - wyśmiewają się z osób takich jak ja, nie rozumieją nas. Pogodziłem się już z tym, że jestem inny. Dobrze, że mam mamę i rodzeństwo oraz przyjaciół z ośrodka. W wolnym czasie jeżdżę z rodziną do Jarnołtówka, do mojej siostry. W wakacje spacerujemy i opalamy się, i to są najpiękniejsze chwile - stwierdza.

Wszystkie opisane osoby są podopiecznymi Warsztatu Terapii Zajęciowej Caritas Diecezji Opolskiej w Raciborzu.
 
(e)
  • Numer: 8 (723)
  • Data wydania: 21.02.06