W Radlinie czują się oszukani
Wodzisławianie z zasądzoną eksmisją, którzy na miesiąc trafią do zajazdu Syrenka w Radlinie, budzą obawy wśród mieszkańców. Czy uzasadnione?
Gdy gruchnęła wiadomość, że zajazd Syrenka w Radlinie przyjmie eksmitowanych mieszkańców Wodzisławia, do władz Radlina zaczęły docierać nerwowe głosy mieszkańców. - Głównie z dzielnicy Obszary. Mieszkańcy poczuli się nieco oszukani. Dotarła do nich informacja, że przy Rybnickiej w Radlinie zamieszkają eksmitowani, którzy nie mają żadnego prawa do lokalu socjalnego. Będą tam przez miesiąc i co dalej? - zastanawia się wiceburmistrz Radlina, Zbigniew Podleśny.
Alkoholizm, używki?
Radlin obawia się w krótkiej perspektywie wzrostu niepożądanych zachowań w okolicach ul. Rybnickiej, z którymi sam będzie musiał sobie radzić. Wśród eksmitowanych mogą być bowiem osoby, które przykładowo dokonywały w swoich rodzinach aktów przemocy. - Nikt nie konsultował z nami tego tematu. Nie wiemy, z jakim bagażem życiowych doświadczeń ci ludzie przyjdą. Co, jeśli pojawią się problemy typu alkoholizm, używki czy sprawy kryminalne? Jesteśmy nijak na to przygotowani - podkreśla wiceburmistrz. - Dopiero z mediów dowiedzieliśmy się, jak to będzie wyglądało. Ze strony urzędu miasta w Wodzisławiu nie przeniknęła do nas wcześniej żadna informacja - dodaje burmistrz Barbara Magiera. Wśród dalekosiężnych skutków, na które wskazują również mieszkańcy, wymienia się także ten, że centrum życiowym wyeksmitowanych może nie być już Wodzisław, tylko Radlin. - Żeby było jasne. Eksmitowanie do hoteli to nie jest nowa praktyka. Znam ją z innych miast, ale zwykle miasta te załatwiały temat w swoich granicach administracyjnych. Tu mamy do czynienia z eksportem ludzi - zaznacza Podleśny.
Boją się powtórki
Z "eksportem ludzi" Radlin zetknął się już rok temu, kiedy tamtejsza straż miejska patrolowała tereny leśne na granicy Radlina i Wodzisławia. Strażnicy zauważyli wówczas dwa rozbite namioty. Zamieszkali w nich dwaj mężczyźni, którzy wcześniej przebywali w noclegowni przy ul. Marklowickiej w Wodzisławiu, ale, jak stwierdzili, zostali wyrzuceni za wyczuwalną od nich woń alkoholu oraz za zgłaszanie kierowniczce schroniska wszelkich nieprawidłowości, między innymi o przeterminowanej żywności. Zaczęło się ustalanie, na czyim terenie znajdują się mężczyźni. - Okazało się, że jest to już teren Radlina. Granica została przekroczona o jakieś 50 metrów. Mimo że ci mężczyźni wcześniej mieszkali w noclegowni W Wodzisławiu, interwencja w Wodzisławskim MOPS-ie nic nie dała. Usłyszeliśmy, że oni są już naszymi mieszkańcami. Takie zachowanie było znamienne - podkreśla wiceburmistrz i dodaje, że opisana przepychanka miała charakter micro, ale przecież może się powtórzyć. Bezdomnymi zajął się wtedy radliński OPS, który musiał przeprowadzić z mężczyznami wywiady i przygotować całą dokumentację. - Temat eksmisji jest złożony. Na razie nie spędza mi snu z powiek. Niekoniecznie wyeksmitowani trafią do systemu opieki społecznej. Na pewno będziemy w kontakcie z MOPS-em w Wodzisławiu. Wiemy, jakie są procedury. W najgorszym przypadku będziemy sporządzać dokumenty dla Wodzisławia - wyjaśnia dyrektor OPS-u w Radlinie, Krystyna Kryszewska.
Mają za co żyć
Problemu nie widzi wodzisławski magistrat. Przypomina, że wyeksmitowani z mieszkań komunalnych nie mają prawa do lokalu socjalnego, a to oznacza, że muszą wynająć lub kupić sobie mieszkanie. - To sąd decyduje o eksmisji, ale wcześniej sprawdza, jakie ta osoba ma dochody. Mówimy o ludziach, których stać na płacenie czynszu, ale tego nie robią. Z reguły nie są objęci pomocą MOPS-u, bo inaczej dostaliby eksmisję z prawem do lokalu socjalnego. Teraz stoją u progu swojego nowego życia i sami muszą zadecydować, gdzie zamieszkają. To może być Radlin, Wodzisław, Rydułtowy, Katowice a nawet Gdańsk. Oczywiście mogą starać się o mieszkania komunalne, ale jest to wątpliwe z uwagi na to, że w każdej gminie długo się na nie czeka - stwierdza rzecznik urzędu miasta, Barbara Chrobok i dodaje, że do komornika trafiło właśnie 5 wyroków sądu o eksmisji. - Teoretycznie ci ludzie mają z czego się utrzymać. Pytanie, dlaczego do tej pory tego nie robili? - zastanawia się burmistrz Barbara Magiera.
(mas)
Na zdjęciu osoby, które rok temu rozbiły w lesie w Radlinie namioty
Komentarze
33 komentarze
I tu widać jaki pan prezydent sprytny- a wasz burmistrz tępy ....jak Wodzisław ładnie sprząta , byle się nie mówiło o nim żle to każde badziewie pociśnie innym ,nawet autobusy polikwidował żeby nie mogli wrócić z powrotem,ciekawe czego lub kogo czeka następna wyprowadzka ,ja mam wrażenie że pan prezydent ma zamiar zrobić z miasta Wodzisław ( o ile można to jeszcze nazwać miastem) .ODGRODZONY GRÓD WODZISŁAWSKI...tylko dla wybranych.....
to jest chore po prostu.....w radlinie mase ludzi potrzebuje pieniedzy i mieszkań ...ludzi którzy maja dzieci i niemają pieniędzy na ich utrzymanie a oni jeszcze obejma ich programem MOPS-u....nooo ja nie moge to jest nienormalne...a może Radlin sie pod tym jeszcze podpisze ,....jak tak to ja tez chce dostać pokoik w hotelu jakimś bo jestem na liscie oczekujących na mieszkanie od bardzo dawna...i jak narazie cicho -sza z mieszkaniami bo radlin kasy niema na remonty
jak to są gorole a z pewnością śą to nieh jada do cętralnej polski a nie syf na Sląsku robią , kiedyś tego nie było to polocy do wszystkiego doprowadzili
Chyba to jest królik - szuka gdzie by tu przeprowadzić następnych ludzi z Wodzia
Ludzie uwaga na lisa po radlinie lata lis okolice restauracja not, pizzernia prima ,ulica jak sie idzie do szkoly gorniczej,kolo gimnazjum na ulicy szkolej smetniki ,plac zabaw przewaznie rano i wieczorem jakos nikt o tym nie pisze to jest na faktach !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niech sobie ich Kieca zabiera do Wodzisławia, odczepcie sie od Radlina~!!!!!
W Gdańsku może nie ale w Sokolni jest pełno wolnych pomieszczeń. Tylko że to jest królestwo nadtrenera Ludwika który broni tego jak swojej prywatnej własności. Zresztą koledzy radni dali mu Sokolnię już na własność. Koleżanka Ludwika radna z Obszar może jednak się postarać żeby tych niechcianych przepchnąć do sokolni i pozbyć ze swojego terenu