Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

28.07.2023 19:00 | 7 komentarzy | mad
Ostatnia aktualizacja: 29.07.2023 22:14

- Czasami mi krew w żyłach staje - mówi wprost Gerard Fitzoń ze Sławikowa, kiedy spogląda na ruiny dawnego mostu. Wsie dzieli Odra, łączy jedynie prom, który dla miejscowych nierzadko jest przekleństwem. Chcieliby przeprawę, bo teraz, kiedy prom nie działa, pozostaje tylko objechanie powiatu raciborskiego dookoła. Problem z punktu Katowic czy Warszawy, bo tam zapadają wiążące decyzje w sprawie realizacji, może wydawać się nieznaczny. Ale kiedy rozmawia się z ludźmi, którzy każdego dnia muszą stykać się z tą sytuacją, urasta on do rangi dramatu. - Dla lokalnego ruchu ta inwestycja byłaby rewelacyjna - ocenia Rajnard Matejka, gospodarz z Reńskiej Wsi, który chętnie korzystałby z mostu, kiedy ten w końcu by powstał, bo ma pola po stronie gminy Nędza. Po latach oczekiwań pojawia się światełko w tunelu. Miejscowi się cieszą, ale na zapowiedzi i tak patrzą z dozą niepewności. Wszak niejednokrotnie słyszeli zapewnienia o budowie mostu, jednak mija 78 lat od wysadzenia tego poprzedniego, a przeprawy ciągle brak.

78 lat bez mostu Grzegorzowice-Ciechowice. Czy w końcu zbudują nowy?
Mimo że wcześniej, kiedy drewnianą przeprawę zniszczono, wybudowanie nowego mostu zajęło 3 lata, to obecnie mija już 78 lat od kiedy inwestycji w ciągu drogi wojewódzkiej nr 421 ciągle brak. O potrzebie miejscowych rozmawiamy z Gerardem Fitzoniem ze Sławikowa (na zdj. u góry) oraz Rajnardem Matejką – gospodarzem z Reńskiej Wsi (na zdj. na dole), który ma pola uprawne po stronie gminy Nędza i ochoczo korzystałby z mostu. Na zdjęciu głównym prom i ruiny mostu z „lotu ptaka”, źródło zdjęcia: ciechowice.net.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Krew w żyłach staje

O budowie mostu marzą miejscowi. - Czasami mi krew w żyłach staje - mówi wprost Gerard Fitzoń z firmy Stukkateur ze Sławikowa, kiedy pytamy go, co czuje, kiedy patrzy na ruiny mostu. Nierzadko są sytuacje, że firma, której jest właścicielem, ma realizację po drugiej stronie Odry, więc podróż, która mogłaby zająć chwilę, zamienia się w poważniejszą wyprawę, co generuje nie tylko dodatkowe koszty jeśli chodzi o paliwo, ale przede wszystkim zajmuje czas, który można byłoby przeznaczyć na pracę. - Ostatnio mieliśmy zlecenie kilometr od wałów, musieliśmy więc zrobić 40 km tam i z powrotem, dwoma samochodami. Tutaj chodzi o czas pracowników, który obecnie jest najdroższy. Dlatego człowieka zalewa krew - tłumaczy.

Gerard Fitzoń zauważa, że sporo ułatwił fragment obwodnicy Racibórz-Pszczyna, bo już nie trzeba objechać Raciborza, aby dotrzeć na drugą stronę Odry. Wcześniej przejechanie przez stolicę powiatu zajmowało około godziny w jedną stronę, dzisiaj czas skrócił się o połowę, ale i tak miejscowi czekają na most. I choć obie wsie łączy prom, to ten nie zawsze jest czynny, co denerwuje przedsiębiorcę. - Korzystamy z niego, jak tylko się da, ale czynny jest zaledwie przez 1/3 roku - relacjonuje. Stwierdza, że obecny stan rzeczy generuje dla niego wiele problemów. - Jak samochód ciężarowy z rusztowaniem jedzie, a woda jest za wysoka, to nie można podjechać, bo haczy o zderzak. Zaś jak za niska, to prom nie chce ruszyć i trzeba go ciągnąć - rozkłada ręce.

- Ostatnio mieliśmy zlecenie kilometr od wałów, musieliśmy więc zrobić 40 km tam i z powrotem, dwoma samochodami. Tutaj chodzi o czas pracowników, który obecnie jest najdroższy. Dlatego człowieka zalewa krew - mówi Gerard Fitzoń, właściciel firmy ze Sławikowa, który niejednokrotnie miał już realizacje po drugiej stronie Odry. Zamiast podróżować chwilę, musiał objeżdżać powiat raciborski dookoła, bo pomiędzy dwoma gminami Raciborszczyzny ciągle brakuje mostu (fot. mad)

- Ostatnio mieliśmy zlecenie kilometr od wałów, musieliśmy więc zrobić 40 km tam i z powrotem, dwoma samochodami. Tutaj chodzi o czas pracowników, który obecnie jest najdroższy. Dlatego człowieka zalewa krew - mówi Gerard Fitzoń, właściciel firmy ze Sławikowa, który niejednokrotnie miał już realizacje po drugiej stronie Odry. Zamiast podróżować chwilę, musiał objeżdżać powiat raciborski dookoła, bo pomiędzy dwoma gminami Raciborszczyzny ciągle brakuje mostu (fot. mad)

Nasz rozmówca trzyma kciuki, że most w końcu powstanie. - Może dożyjemy tego, że będziemy przez niego przejeżdżać. Choć mam już dużo srebrnych włosów, to myślę, że tego doczekam - uśmiecha się.

Most, który wiele ułatwi

Kolejny nasz rozmówca ma gospodarstwo w Reńskiej Wsi pod Kędzierzynem-Koźlem, ale nierzadko bywa w naszym regionie (ma bazę na sprzęt wspólnie z panem Fitzoniem, który także jest rolnikiem, tyle że gospodaruje na terenie gminy Rudnik, uprawiając na 12 hektarach kukurydzę, pszenicę i rzepak). - Po co dodatkowy ruch wprowadzać do Raciborza, tym bardziej że most na Markowice jest wąski, ciężko przejezdny? - pyta Rajnard Matejka, dodając, że po otwarciu obwodnicy jego maszyny rolnicze mają potężny problem z przejazdem przez skrzyżowanie świetlne, które znajduje się pod nową drogą, w ciągu drogi wojewódzkiej nr 919. - To skrzyżowanie jest obecnie dosyć utrudnione - ocenia.

Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że nowy most byłby sporym ułatwieniem dla wszystkich rolników po obu stronach Odry. - Wszyscy, by z niego korzystali. Bo jak wiadomo, częściowo rolnicy mają pola z jednej i drugiej strony. Dla lokalnego ruchu ta inwestycja byłaby rewelacyjna. No i oczywiście odciążyłoby to Racibórz, bo spory ruch kierowałby się właśnie w stronę nowego mostu - zaznacza. Zresztą zna osoby, których areały dzieli rzeka. - Widzę, że ludzie przejeżdżają tym promem małymi ciągnikami i męczą się - relacjonuje.

- Wszystkie inne maszyny, które mamy są ogromne i nikt nas z nimi na prom nie wpuści. Ten obecny prom niestety jest mały i wcale nie ułatwia nam życia, poza tym on pracuje parę miesięcy w roku - ubolewa Rajnard Matejka, rolnik z Reńskiej Wsi (fot. mad)

- Wszystkie inne maszyny, które mamy są ogromne i nikt nas z nimi na prom nie wpuści. Ten obecny prom niestety jest mały i wcale nie ułatwia nam życia, poza tym on pracuje parę miesięcy w roku - ubolewa Rajnard Matejka, rolnik z Reńskiej Wsi (fot. mad)

Rajnard Matejka zauważa, że wcześniej jego pracownicy częściej korzystali z przeprawy promowej, obecnie mniej, bo wykorzystują także obwodnicę. Choć zdarza się, że kierują się w stronę promu, ale tylko i wyłącznie osobówkami. - Wszystkie inne maszyny, które mamy są ogromne i nikt nas z nimi na prom nie wpuści. Ten obecny prom niestety jest mały i wcale nie ułatwia nam życia, poza tym on pracuje parę miesięcy w roku. Z tym mamy też problem, bo dzwonimi tam i pytamy, czy prom pracuje, by nie jechać tam niepotrzebnie. Most w stosunku do promu, to rzecz nieporównywalna - komentuje gospodarz, który na terenie Ciechowic i Trawników, przysiółka Nędzy, ma sporo hektarów, na których zajmuje się przede wszystkim uprawą zbożową.

Ludzie:

Anna Iskała

Anna Iskała

Radna Powiatu Raciborskiego, była wójt gminy Nędza. 

Artur Osak

Artur Osak

Były radny gminy Rudnik.

Grzegorz Swoboda

Grzegorz Swoboda

Starosta Raciborski

Jarosław Wieczorek

Jarosław Wieczorek

Poseł na Sejm, były Wojewoda Śląski

Piotr Rybka

Piotr Rybka

Wójt gminy Rudnik.