- Jastrzębie-Zdrój
- Pszów
- Racibórz
- Radlin
- Region
- Rybnik
- Rydułtowy
- Wodzisław Śląski
- Żory
- Wiadomości
- Nie przegap
- Lifestyle
Pierwsza randka na basenie. Czy kobiety malują się dla mężczyzn?
Odwieczny dylemat i głupie żarty. Jak to jest z tym malowaniem? – pisze Nikola Myszkowska.
Mężczyźni a makijaż. Czy malujemy się po to, by podobać się płci przeciwnej?
Jeżeli chodzi o mnie i moją perspektywę to mogę odpowiedzieć od razu – nie, nie maluję się dla mężczyzn, nie maluję się dla nikogo. Bawię się makijażem, bo to moje hobby, które sprawia mi wiele radości, a machanie pędzlem po twarzy mnie uspokaja. Poza tym nie umiem namalować pięknego pejzażu na płótnie. Moim płótnem jest moja twarz i choć artystką nie jestem, to potrafię eyelinerem namalować kreskę tak ostrą, że mogłaby rozciąć komuś gardło.
Czasem maluję się lekko – tuszuję rzęsy i nakładam błyszczyk. Czasem maluję się mocno – nakładam podkład, róż, rozświetlacz, maluję usta na czerwono i przyklejam rzęsy. Czasem nie maluję się wcale – jedynie nakładam na buzię krem z filtrem SPF i smaruję wargi balsamem ochronnym. W żadnym z tych wypadków nie robię tego po to, by się komuś przypodobać, nie mam takiej potrzeby. Wystarczy, że podobam się sobie. Poza tym, skoro moja babcia mówi mi, że wyglądam pięknie, to nie potrzebuję aprobaty nikogo więcej.
Dlaczego uważam, że kobiety (a przynajmniej ja) nie malują się dla mężczyzn?
Pomijając już to, że nie czuję potrzeby otrzymywania komplementów od mężczyzn, to zwyczajnie uważam, że panowie mają dziwne podejście do make-upu.
Maluję się od czasów nastoletnich – nie chcę skłamać, ale chyba zaczynałam w wieku 14 lat z korektorem i tuszem do rzęs i już wtedy zdążyłam zauważyć, że chłopcy w moim wieku i koledzy nieco starsi ode mnie podchodzą do makijażu zbyt poważnie.
Niejednokrotnie słyszałam: “ale po co ci to?”, “po co się tak malujesz”, “bez makijażu wyglądasz dużo lepiej”. Za każdym razem przewracałam oczami i musiałam tłumaczyć: “hej. To nie takie głębokie. To tylko makijaż. Raz go nakładam, raz nie. Zmywam go co wieczór i jestem tą samą Nikolą”.
Poza tym, zawsze bardzo bawią mnie elaboraty mężczyzn na temat tego, jak kobieta powinna się malować. Czerwone usta są wulgarne, kreski na oku są mroczne. No i oczywiście to stwierdzenie, że “kobieta najlepiej wygląda bez makijażu”, ale gdy większość z nich faktycznie zobaczy dziewczynę bez makijażu, to pytają ją o to, czy jest chora, bo jakoś dziwnie wygląda. Mówię tu oczywiście o przypadkach, w których zobaczą kobietę, która zwykle się maluje, bez makijażu. W przypadku pań, które się nie malują w ogóle, takie teksty raczej nie padają.
Zauważyłam również, że mężczyźni na ogół nie mają pojęcia o tym, jak wygląda makijaż lekki, mocny, naturalny, a jak jego brak. Ja na co dzień nie używam zbyt wielu kosmetyków do makijażu – wystarcza mi tusz, żel do brwi i pomadka. Z tym że jeżeli chodzi o pomadki i szminki, to zwykle lubię mocne kolory – czerwień, fiolet, brąz, ostry róż. Właśnie wtedy zwykle słyszę wspomniane wyżej teksty w stylu “po co się tak malujesz”, bo mężczyźni błędnie myślą, że mocny kolor = mocny makijaż.
Natomiast gdy nałożę podkład, korektor, róż, bronzer, rozświetlacz, tusz do rzęs, ale za to nałożę szminkę w neutralnym kolorze lub postawię na błyszczyk, to słyszę “no właśnie, mówiłem ci, że bez makijażu wyglądasz lepiej”. Świetnie, dziękuję kolego o imieniu XYZ, ale właśnie mam na sobie tonę makijażu, nad którym siedziałam pół godziny lub dłużej. To jest właśnie ta różnica.
Zresztą nie oszukujmy się – makijaż to hobby bardzo drogie, zajmujące sporo czasu. To sztuka, którą należy doskonalić, by dojść do perfekcji. Trzeba wiedzieć co z czym łączyć, co jest hitem a co bublem, jaką bazę użyć pod dane cienie. To wymaga sporo chęci. Więc dlaczego w kwestii tak skomplikowanej, jak makijaż miałabym liczyć na pochwałę ze strony mężczyzn, którzy często nie odróżniają brwi od rzęs?
Przepraszam panowie, nie uważam, że każdy z was taki jest, ale niestety spotkałam się z tym zbyt wiele razy, by uważać, że to odosobniony przypadek. Nawet mój chłopak, który od prawie 4 lat codziennie obserwuje mnie podczas makijażu, myli które to które.
Dodam jeszcze od siebie, że gdybym faktycznie jednak chciała, by ktoś komplementował mój makijaż, to wolałabym, żeby to były kobiety, ewentualnie mężczyźni, którzy sami się malują lub są wizażystami. Fajnie usłyszeć miłe słowo od osoby, która zna się na rzeczy. Niekoniecznie jednak mam ochotę słuchać rad i opinii od osoby, która nie ma zielonego pojęcia o czym mówi. Dlatego powtórzę jeszcze raz: nie, nie maluję się dla mężczyzn.
Nie mogę się jednak wypowiadać za wszystkie kobiety. To, co opisałam jest jedynie moim podejściem do sprawy.
Czy istnieją kobiety, które malują się po to, by podobać się mężczyznom? Pewnie tak i nie widzę w tym absolutnie nic złego. Choć i tak uważam, że to wciąż jest malowanie się dla samej siebie, bo dzięki komplementom od panów budują swoją samoocenę i to jest ok.
Pierwsza randka na basenie
Jeszcze krótko na koniec. Słynny tekst o tym, że kobietę na pierwszą randkę należy wziąć na basen, bo oszukuje makijażem.
Po pierwsze: nie chcę być niszczycielką dobrej zabawy i pogromcą uśmiechów dzieci (panów), ale niestety, basen wam nie pomoże. Jest dużo świetnych produktów do makijażu, które są wodoodporne.
Poza tym “kobiety oszukują makijażem”? Jakie to oszukiwanie? Tak trudno się domyślić, że nie rodzimy się ze świecącymi powiekami i różowymi ustami?
Rada ode mnie dla panów – wrzućcie na luz. To tylko makijaż.