W punkt z Markiem Rapnickim
Powodem do spotkania z kolejnym gościem w ramach cyklu „W punkt” był najnowszy tomik wierszy Marka Rapnickiego „Nieświęta ziemia”, który w listopadzie br. ukazał się w Bibliotece „Toposu” w Sopocie.
Spotkanie autorskie odbyło się w DK Strzecha w sali kameralnej, której aranżacja od przekroczenia jej progu wprowadzała przybyłych gości w nastrój tego wieczoru: zapalone świece, portrety mistrzów bohatera wieczoru, stoliki ułożone w kawiarnianą roszadę.
Prowadzący Bartek Adamski na wstępie niezwykle skromnie zaznaczył, że chce pozostać „przezroczystym”, gdyż słowo poetyckie najlepiej się broni samo, a słowo poezji tym bardziej i nie zawsze wymaga komentarza. Niemniej jednak sposób prowadzenia był również przykładem sztuki samej w sobie.
Wiersze zostały tak dobrane, by wyłonił się z nich portret poety, jego korzenie świdnicko-lubelskie, wspomnienia z dzieciństwa, zamiłowanie do sztuki: malarstwa, fotografii, literatury, podróży po Italii, poszukiwania ciszy wśród szumu fal Bałtyku, dobrej muzyki: od progresywnego rocka do klasyki i jazzu, a w końcu i dobrego wina.
Niektóre z wierszy były niezwykle intymnym wyznaniem autora, zapisem jego wrażliwości i sposobu patrzenia na to, co umyka uwadze większości. Prezentację dopełniła odpowiednia, puszczana z winylowych płyt muzyka, która gra na co dzień w duszy autora - od Bacha przez Beatlesów, Rolling Stonesów po Jethro Tull i Free, a warstwie plastycznej - fotografie z jego podróży.
Głos zabrał obecny również na spotkaniu Janusz Nowak, którego - co ciekawe - tomik „W nawiasie” został wydany przez Topos tego samego dnia, kiedy „Nieświęta ziemia” M. Rapnickiego i teraz obaj poeci reprezentują Racibórz razem z dostępnym w Empiku najnowszym numerem tego znakomitego dwumiesięcznika literackiego wydawanego w Sopocie. Janusz Nowak opowiadał o autorze przez pryzmat ich wieloletniej znajomości, szczególnie podkreślając zakorzenienie w wartościach i ogromne przywiązanie do ludzi bohatera wieczoru.
I choć mamy różne wrażliwości, różnie postrzegamy niektóre sprawy, dywersyfikują nas poglądy, to jednak tego typu spotkania z poezją, z zaklętą w słowie cząstką drugiego człowieka, powodują, że sami zaczynamy zastanawiać się nad sensem niektórych spraw, składać w całość swoją życiową układankę, zastanawiać się, bez czego nie bylibyśmy w stanie przeżyć na bezludnej wyspie… Czyli było po prostu: W PUNKT!
I niech przemówi poeta:
Ravello
Stamtąd już nie zejdę
zostanę w uliczce która prowadziła do Piazza Duomo
niech to będzie viale Gioacchino d’Anna
zaplączę się w winnicy
ukryję w drzewie pomarańczy
aby spojrzeć w lewo
w dół
i poczuć jak cykady zamierają w blasku dnia
a my pod parasolem małej oliwki posyłamy marzenia na wakacje
nie będą już potrzebne
stało się
tu jest pewność południe diamentowy pył
przesłodzona canzona która przywiera do ciała
jak niezdjęte koszule kochanków
to co przemija panoszy się dołem
a na wysokościach zapach migdałów
i lancet cyprysa wrzynający się w skałę
i Minori które spływa po zboczu szukając Maiori
i miłość czyli dusza i ciało tej chwili
słodki słodki oddech przestworu
źródło: RCK
Zobacz również: