Niedziela, 24 listopada 2024
imieniny: Emmy, Flory, Jana
RSS
Sierżant Górecki zdjął nogę z gazu i bardzo powoli skręcił w jedną z leśnych dróg. Mimo że mróz trzymał już od trzech dni, drogowcy zapomnieli o posypaniu asfaltówki. – Uważaj, żebyśmy nie wylądowali w rowie – ostrzegał siedzący na fotelu pasażera komisarz Szarek.
– A więc pani komisarzu to było tak, wchodzę, a tu trup. Prawdziwy trup, z dziurami w plecach, jak z jakiegoś filmu, albo coś. Wody – tłumaczyła chaotycznie kobieta po pięćdziesiątce.
Jakub Szarek nerwowo kursował wzrokiem pomiędzy ekranem telewizora, a tarczą zegarka wiszącego na sąsiedniej ścianie. Góra pięć minut. Tyle czasu zostało mu na obejrzenie pierwszej połowy meczu Polska – Anglia. Doskonale wiedział, że jeśli wyjdzie później, znów spóźni się na komendę. Tylko perspektywa „ochrzanu” od przełożonych...
Dochodziła godzina 20.00 kiedy komisarz Szarek w pilnym trybie został wezwany na komendę. Już na schodach do pokoju naczelnika wydziału kryminalnego spotkał kolegę z wydziału.
Jeszcze dwa tygodnie o uprowadzeniu Jana Kluczki trąbiło całe miasto. Biznesmen porwany sprzed swojego domu odnalazł się cały i zdrowy. We wsi spekulowano, że pewnie rodzina nie chciała, zapłacić za niego okupu. Krążyła też teoria, że mężczyzna odzyskał wolność, bo jednak okup trafił do porywaczy. Choć rodzina Kluczków cieszyła...
Komisarz Szarek z kolegą szli alejką wielkiego parku. Szeleszczące pod ich krokami złote liście zapowiadały rychłe nadejście chłodów.
Dochodził wieczór, gdy dyżurny policji odebrał zgłoszenie o napadzie rabunkowym w parku przy miejscowym pałacyku. – Nieznani sprawcy zaatakowali właściciela restauracji i skradli mu sporą kwotę pieniędzy. Jedźcie na miejsce – przekazał komisarzowi Szarkowi dyżurny. Policjant właśnie jechał radiowozem przez miasto gdy usłyszał...
Około godziny 9.00 na biurku dyżurnego policji odezwał się telefon. Zdenerwowany mężczyzna po drugiej stronie zgłaszał kradzież z włamaniem. Dyżurny zaczął szukać w komendzie ekipy, która pojedzie na miejsce włamania. Tego dnia każdy z policjantów miał jakieś wymówki i tłumaczył się nawałem pracy.
W poniedziałek, kilka minut po godzinie 8.00 do gabinetu komisarza Szarka wtargnął starszy mężczyzna. – Matko boska, tylko nie on – pomyślał policjant mieszając poranną kawę. – Dzień dobry panie Wiśniewski, co tym razem? – zapytał złośliwie, acz uprzejmie Szarek, podając rękę zdenerwowanemu gościowi. W wypiciu pierwszej...
Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna.
Najnowsze komentarze