Czerwiec 1992. Słynna "noc teczek". W nocnym głosowaniu sklecona tylko na tę okazję przez prezydenta Wałesę egzotyczna koalicja odwołuje rząd premiera Olszewskiego. Stawka i emocje sięgają zenitu. W tle są teczki PRL-owskiej bezpieki, które - na wniosek Sejmu - przejrzał minister rządu Olszewskiego Antoni Macierewicz. Znalazł w nich informacje na temat współpracy kilkudziesięciu czynnych i wpływowych parlamentarzystów, ministrów oraz samego prezydenta. Wspomniani politycy wiedzą, że są na liście i przypuszczają atak. Pierwsze skrzypce gra Wałęsa. Kleci superegzotyczny sojusz. Kogóż tam nie ma? Jest antykomunistyczny KPN, są Unia Demokratyczna i są gdańscy liberałowie (z Donaldem Tuskiem, a jakże) i jest też postkomunistyczny PSL. Poparcie tego ostatniego ugrupowania jest kluczowe dla zdobycia większości. Młody - niespełna 40-letni - lider ludowców Waldemar Pawlak podejmuje się roli "chwilowego premiera". Desygnowany szef rady ministrów nie ukrywa nawet, że absolutnie nie liczy na zbudowanie żadnej trwałej większości. Nikt nie ma wątpliwości, że chodzi tylko o to, by - cytując słowa Lecha Wałęsy - "ci ludzie (z rządu Olszewskiego - .) nie mogli jutro wejść do biura". "Pan Waldek" im to umożlliwi
Napisany przez ~solo, 08.09.2023 08:08
Najnowsze komentarze