Dopłata budżetowa (kwota przewyższająca składki) do górniczych emerytur to ok. 8 mld zł rocznie i nawet jeśli przyjmiemy, że do innych emerytur też się z budżetu dopłaca, to i tak proporcjonalnie dziura jest mniej więcej 4-miliardowa, tj. tyle dopłaca się więcej do górników niż do pracowników innych sektorów. 1/4 górników ma mniej niż 54 lata, a emerytury mają o wiele wyższe niż cała reszta, nie płacąc wcale wyższych składek. Górnicy takie otrzymali warunki i trudno mieć pretensje, że z nich korzystają. Rodzi się jedna pytanie, czy powinno być tak dalej? Czy nowi górnicy również powinni mieć aż tak wczesne emerytury? Czy całe społeczeństwo nadal musi się składać na to, żeby elektrownia kupiła węgiel od polskiej kopalni, a nie tańszy węgiel z Australii czy Ukrainy? Dlaczego pięćdziesięciokilkuletni górnik, kiedy sił mu już brakuje do pracy na przodku, nie może zacząć pracować potem w sklepie spożywczym, skoro tego samego wymaga się od innych pięćdziesięciolatków? Tego nikt nie wyjaśnia. Być może dlatego, że płaczącą żonę górnika w telewizji widać, a tych, którzy muszą po przejściu na emeryturę w innych niż górnictwo branżach muszą pracować i finansować ten cały system jakoś w telewizji nie pokazują.
Napisany przez ~felieton, 16.01.2015 11:09
Najnowsze komentarze