Zmieniają się czasy, zmieniają się i zwyczaje. Ja moją studniówkę przeżywałam w szkole i to bez osób towarzyszących. Zabawa przednia, trwała do 7 rano przy frekwencji 100%, nawet przemyconego alkoholu nie wypili bo taki był bal. ;-) Musimy jednak przyjąć, że dla młodych urodzonych w XXI wieku muszą być fajerwerki, zastaw się a postaw się, mega impreza z dobrym jedzeniem, nieważne, że kosztuje jak wesele i koniecznie w wypasionym lokalu, żeby na słitfociach dobrze wyglądało. Nie próbujcie nam wmawiać, że studniówki coś dla Was znaczą, bo rozrywek macie bez liku w każdy weekend i święta więc to tylko kolejna okazja żeby się pokazać. Nie czujecie już tego, że to wstęp do kolejnego etapu dorosłości, bo Wy "dorośli" byliście już w gimnazjach. Poza tym uwielbiacie to, co zagraniczne więc w zachwycie nad filmikami tańców maturalnych, po prostu chcecie mieć coś takiego też u siebie. Nic na to nie poradzimy. Szkoły nie da się zamienić na lokal - wróżki są w bajkach. Nie rozumiem jednak zachowania nauczycieli. To tak jakby w przeszłości mieli odmawiać obecności na studniówkach tylko dlatego, że czarno-białe stroje zamieniono na kreacje balowe. Jeśli w czasach pogardzania nauczycielami przez uczniów i ich rodziców w dalszym ciągu chcą ich zapraszać to należy skorzystać i cieszyć się, że uczniowie wciąż zachowują tradycje dzielenia tego czasu z belframi.
Napisany przez ~żabkaa_obserwator, 15.01.2019 12:37
Najnowsze komentarze