to jest cytat z portalu onet.pl 4-letni Seweryn w środku nocy zaczął skarżyć się na ból brzucha. Jak relacjonowała jego mama, miał twardy brzuch i sine usta. Około 3 w nocy rodzice 4-latka postanowili jechać na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Według nich - pisze "Dziennik Zachodni" - drzwi izby przyjęć były zamknięte. - No i pukamy tam, dzwonimy, nic, nikt nie otwiera. Walimy do tych drzwi, nic. Pobiegłam jeszcze raz do okienka, wołam: Niech pani coś zrobi, bo nikt nie otwiera. W końcu otworzyli, tacy zaspani byli, tak się poprawiali. Pierwszy, nie wiem kto to był, czy lekarz, czy pielęgniarz, zaprosił nas do środka - powiedziała matka chłopca. Po kilku badaniach stwierdzono, że chłopiec wymaga operacji. Zaplanowano ją dopiero na godzinę 8 rano. W trakcie przygotowań do niej, 4-latek zaczął wymiotować krwią i stracił przytomność. Mimo 1,5-godzinnej reanimacji, zmarł. Chłopczyk dzień wcześniej był u dziadka w szpitalu w Branicach na odwiedzinach, i jak było widać bardzo dobrze się czuł, biegał po szpitalu, był żywotny jak na chorego niby już kilka dni.
Napisany przez ~gość1, 16.09.2017 08:48
Najnowsze komentarze