Na emeryturę mógłby już pójść choćby Bogusław Konieczny (56 l.), przewodniczący związku zawodowego „Kadra” w Kopalni Węgla Kamiennego „Marcel” w Radlinie. Ale mu się to najwyraźniej... nie opłaca. Mimo że uprawnienia emerytalne nabył w 2001 roku, dalej udziela się w związku. I rocznie zarabia aż 186 tys. zł. A na tym nie koniec zysków. Bo brać związkowa – choć pod ziemię zjeżdża najczęściej tylko na jakieś wizytacje lub na protest – podobnie jak ciężko pracujący górnicy może liczyć na różnego rodzaju przywileje i dodatkowe uposażenia. Działaczom należą się: barbórka i czternastka (ekstrapensje wypłacane w grudniu i na początku roku), deputat węglowy (8 ton surowca lub 4,8 tys. zł ekwiwalentu) dopłaty do biletów, jedzenia i podręczników dla dzieci. Dominik Kolorz, który zasłynął tym, że rzucił do delegatów Ewy Kopacz (59 l.), że „górnicy dalej w ciula robić się nie dadzą”, jako prawdziwy górnik pracował ledwie przez... 6 lat. Od ćwierć wieku jest już tylko związkowcem. A takich jak on jest cała armia. Aż 805 osób. I oni mają o co bić się z rządem. Nie chcą, by ich pozycja osłabła. Bo jaka jest średnia pensja lidera związkowego? 15,5 tys. z
Napisany przez likwidowacwszystko, 14.01.2015 08:01
Najnowsze komentarze