Ponoć S. rozmawiał z Glęcem w spawie poparcia, a nie sam zainteresowany. to pierwsze. Wozi go po spotkaniach, poświęca czas, agituje za nim na każdym kroku, a J.stosuje w wielu wypowiedziach taką retorykę, że nie można oprzeć się wrażeniu "skąd ja to znam"? Jaki on w tym ma interes??? Bo na pewno jakiś szeroko pojęty interes w tym ma, i bynajmniej nie chodzi tu o martyrologię w stylu "dobro gminy". Rozumiem, że człowiekowi może być przykro jak koledzy, współpracownicy klepią cię po plecach utwierdzając cię w przekonaniu o twojej wyjątkowości, a za plecami mówią, co o tobie myślą...nie jest to ładne i miłe, ale cóż, życie. Nikt tu nie mówi o korupcji politycznej, bo w tworzeniu lokalnych koalicji (0+3>15 - "wyższa" matematyka;)) taka praktyka jest normalna, tylko po co się tego tak wypierać...?
Napisany przez agat, 25.11.2014 16:18
Najnowsze komentarze