Myśmy w tym roku jeżdżąc po Włoszech samochodem mieliśmy mrożącą krew w żyłach sytuację.Zjechaliśmy z autostrady i normalną dwupasmową drogą powoli zbliżaliśmy się do Bolonii,ruch prawie żaden,jakieś pipidówy,same pola winogron,w pewnej chwili zobaczyliśmy jak biały fiat 500L najeżdżą na rowerzystę i spierd...Ani żywego ducha prawie przez te parę minut i świadka.Wychodzimy z auta żeby zobaczyć co z rowerzystą bo w rowie leżał,nie podnosił się.Sprawdziłam mu tętno,było wyczuwalne ale zero kontaktu z nim,leżał bezwładnie.Udało nam się zatrzymać dopiero 5 auto przejeżdżające.Jakiś Włoch zadzwonił po pogotowie i policję.I tu zaczęły się nasze problemy,włosi angielskiego nie znają wcale,na migi żeśmy musieli się tłumaczyć,ze to nie myśmy na niego wjechali tylko jakiś kolo w fiacie 500L.Gościu ocknął się ze silnym wstrząśnieniem mózgu i złamaną szłapą w kostce w szpitalu.No i tyle dobrze,że w hotelu obok naszego hotelu była polska rezydentka,bo przyjeżdżali tam koloniści z Polski a wczasy załatwiane z dość dobrego biura podróży,które miało kontakt z tą rezydentką,która również pomagała przyjeżdżającym Polakom w zakwaterowaniu.Robiła za tłumacza na komendzie policji,by spisać zeznania.Dlatego już never ever wczasów na "własną rękę",tylko w zorganizowanej grupie,gdzie jest więcej Polaków na hotelu
Napisany przez alexxia84, 25.08.2014 11:04
Najnowsze komentarze