Przyklad z Zabrza. Istniała sobie hałda kryszywa pokopalnianego. Nie bardzo było, co z nim zrobić. Dodatkowo, niestety, zaczęła się wewnątrz trochę palić i stała się uciążliwa dla otoczenia. Miasto postanowiło problem rozwiązać zlecając ugaszenie hałdy. Szczęścliwym trafem, wraz z rozpoczęciem prac nad DTŚ okazało się, że znacząco wzrosło zapotrzebowanie na kruszywo. Pojawiała się doskonała okazja na rozwiązanie problemu i jeszcze zarobienie na tym. Ogłoszono przetarg na sprzedaż hałdy wraz z obowiązkiem jej ugaszenia. Czy to naprawdę takie dziwne, że wygrała firma, która oferowała najniższą cenę za tonę kruszywa? Że miała najmniejsze doświadczenie i najmniejsze zaplecze techniczne? Że urzędnicy pomylili się chyba prawie 3-krotnie w oszacowaniu ilości materiału hałdy? Dlaczego wygrała akurat ta firma? Bo jako jedyna spełniła wymóg formalny posiadania dokumentacji dot. eksploatacji hałdy. Ale dlaczego tylko ona? Bo termin złozenia ofert był tak krótki, że inne nie były w stanie jej przygotować. Ale dlaczego ta zwycięska ja miała? Bo ówczesny pan wiceprezydent Jerzy W. (obecny radny, odpowidający przed sądem za ten numer) łaskaw był firmie tej doradzić wczesniejsze przygotowanie takowej dokumentacji. A potem był łaskaw przyjmować określoną stawkę za każdą tonę sprzedanego kruszywa rozliczną w poczet rzekomych remontów maszyn prowadzonych przez jego firmę.
Napisany przez ~AnaMan, 20.03.2013 11:52
Najnowsze komentarze