Witam. Dziwią mnie zarzuty jedno z Panów. Tytuł ratownika medycznego zdobyłem w 2007 roku w szkole policealnej. Obecnie jestem na ostatnim semestrze studiów licencjackich na kierunki ratownictwo medyczne. To jest jedną drogą moich kompetencji w kwestii nauczania pierwszej pomocy. Odpowiednie przygotowanie nabyłem także na kursach instruktorski takich organizacji jak Polski Czerwony Krzyż czy Polska Rada Resuscytacji. Szkolenia pierwszej pomocy zostawiły przeze mnie inicjowane w 2006, od tamtej pory odbyło się ich dosłownie kilka. Jak się tak Panowie znacie na temacie to wiecie, że przeżywalność poszkodowanego w NZK zależy przede wszystkim od tego czy i jakie czynności wykona ratownik pierwszopomocowy. Skąd więc Wasz problem do tego pomysłu??? Chętnie odpowiem na Państwa głosy i komentarze. Może później sami Panowie stwierdzicie się, że chcielibyście umieć pomóc Waszemu przykładowo dziecku prąconemu, do czasu przyjazdu ambulansu. Nikomu nie życzę takich sytuacji, ale pamiętajcie że wypadku chodzą po ludziach. kursy.kazaniecki@gmail.com
Napisany przez ~Dawid Kazaniecki, 12.04.2012 00:21
Najnowsze komentarze