Te wybory pokazały, że nasza spółdzielnia, to już nie jest wspólnota spółdzielców, tylko coś w rodzaju spółki z o.o. z prezesem i podległą mu radą nadzorczą. Za trzy lata kolejne wybory i zgodnie z prawem duża część obecnie wybranych nie będzie mogła już kandydować. Jednak nie będę zdziwiony jeśli ich miejsce zajmą kolejni namaszczeni przez prezesa i sytuacja sie powtórzy. Prezes uzależnił od siebie radę i pracowników spółdzielni (głównie członków) i przy bierności pozostałych mieszkanców "ustawi" każde wybory. Poza zawłaszczeniem władzy, obecnej ekipie nie można niczego konkretnego zarzucić, a to zawłaszczenie jest również efektem braku zainteresowania mieszkańców codziennymi sprawami spółdzielni i nie kandydowaniem do jej organów. Przy takiej postawie nie liczyłbym na traktowanie nas w administracjach i spółdzielni jak pracodawców osób tam zatrudnionych. Taki związek pracownicy spółdzielni czują w stosunku do zarządu i rady nadzorczej. My staliśmy się petentami we własnej spółdzielni, na własne życzenie.
Napisany przez ~chyba obiektywnie, 16.04.2011 13:55
Najnowsze komentarze