Jak umiera człowiek chory na wściekliznę?
Dlaczego profilaktyka i szczepionki przeciw wściekliźnie są tak ważne? Dlaczego to śmiertelna choroba i w jakich przypadkach dochodzi do zakażenia? Na te pytania odpowiada Agata Bytner – weterynarz z 15-letnim doświadczeniem.
– Fryderyk Kamczyk. – Dlaczego nie ma wścieklizny? Jakie działania były podejmowane?
– Agata Bytner. – Dzięki szczepieniom, przy czym szczepione przeciwko wściekliźnie są nie tylko zwierzęta domowe, które mogłyby zarazić nią człowieka, ale również zwierzęta dzikie, będące źródłem zarażenia dla zwierząt domowych. Lisy są szczepione za pomocą szczepionek doustnych w formie przynęt. Dzięki temu udało się niemal do zera ograniczyć ryzyko zakażenia wścieklizną człowieka, ale nie jest to światowa norma. W niektórych krajach np. w Indiach z powodu braku szczepień i dużego problemu bezpańskich psów, człowiek umierający na wściekliznę nie jest niczym nadzwyczajnym.
– Co się dzieje z człowiekiem po ugryzieniu go przez lisa czy psa, który ma wściekliznę?
– Wirus znajduje się w ślinie i po kontakcie z uszkodzoną skórą ugryzionego człowieka wnika do nerwów, którymi wędruje do mózgu. Po uszkodzeniu mózgu (w wyniku którego może nastąpić zmiana zachowania) dociera do ślinianek. Dopiero kiedy wirus pojawia się w ślinie istnieje możliwość zakażenia, a to jest końcowa faza choroby na 2 tygodnie przed śmiercią chorego osobnika, stąd maksymalnie trzytygodniowy okres obserwacji zwierząt pod kątem wścieklizny w przypadku pogryzienia człowieka. Nawet jeśli hipotetycznie to zwierzę było zarażone, to jeśli pogryzło człowieka wcześniej niż 3 tygodnie przed śmiercią ślina nie mogła zawierać wirusa. Przed pojawieniem się wirusa w ślinie wirus znajduje się w mózgu i często doprowadza do zmian zachowania mających na celu zwiększenie ryzyka przeniesienia wirusa na inne zwierzę. Zwierzęta dzikie, normalnie unikające kontaktu z człowiekiem mogą np. zacząć do niego dążyć. Stąd widok dzikiego zwierzęcia nieuciekającego na nasz widok powinien być niepokojący i nie powinniśmy próbować nawiązać kontaktu z takim zwierzęciem.
– Czyli jeżeli zauważymy lisa lub wiewiórkę, które chcą się pogłaskać, to mamy uciekać?
– Tak. Jakiekolwiek dzikie zwierzę, które próbuje nawiązać interakcje z człowiekiem powinno spowodować zapalenie czerwonej lampki, że należy się od tego zwierzęcia trzymać z daleka. Wyjątkiem mogą być co najwyżej zwierzęta dzikie, oswojone z ludźmi, stanowiące regionalną atrakcję turystyczną, którym człowiek kojarzy się z dokarmianiem. W każdym innym przypadku dzikie zwierzę próbujące nawiązać interakcję z człowiekiem powinno być tratowane jako potencjalnie chore, bo to nie jest normalna sytuacja. Wścieklizna to nie jest jedyna choroba, która zmienia zachowanie chorego w taki sposób, aby zwiększyć "szansę" na przeniesienie się na kolejnego osobnika. Istnieje wiele chorób pasożytniczych, w których pasożyt wpływa na zachowanie aktualnego żywiciela tak by ten został zjedzony przez kolejnego. Mamy więc pasożyty mrówek, które nietypowo wspinają się na szczyt trawy aby zostać zjedzonymi przez krowy czy toksoplazmozę, która sprawia, że gryzonie stają się odważne i przestają uciekać przed kotami, co kończy się ich spożyciem i zakażeniem kota. Toksoplazmoza występuje również u ludzi, którzy spożyli surowe lub niedogotowane mięso albo (jako choroba brudnych rąk) żywność zanieczyszczoną kocim kałem. Co ciekawe u ludzi również wykazano powiązanie między skłonnością do ryzykownych, agresywnych zachowań (np. piractwo drogowe) i zakażeniem toskoplazmozą.
– To jest śmiertelna choroba?
– To jest choroba bezobjawowa. W większości przypadków zakażenie nie powoduje żadnych objawów lub objawy bardzo subtelne i szybko przemijające. Wyjątkiem są kobiety zakażone w trakcie ciąży, gdzie toksoplazmoza dla samych kobiet nie stanowi zagrożenia, ale powoduje ciężkie uszkodzenie płodu. W Polsce wszystkie kobiety we wczesnej ciąży są badane na toskoplazmozę i jeśli przeszły zakażenie przed ciążą, to nabyły trwałą odporność i nie muszą się bać toksoplazmozy. Natomiast jeśli badania wykazały, że nigdy nie były zakażone, to w ciąży muszą stosować rygor sanitarny, a więc unikanie surowego mięsa (np. próbowanie posiłków w trakcie przygotowania) czy kałem kotów (prace ogrodowe wyłącznie w rękawiczkach) w celu unikania zakażenia, które w okresie ciąży spowodowałoby ciężką chorobę dziecka.
– A czy sarny mogą być zarażone wścieklizną?
– Tak, bo one mogą zostać ugryzione przez zwierzę, które jest zakażone.
– Co się dzieje po zarażeniu wścieklizną przez człowieka?
– Wirus wścieklizny wędruje nerwami. Jeżeli ugryzie lub oślini nas zakażony pies lub kot, to przez drobne ranki w skórze lub przez tą ranę, która była raną ugryzieniową, wirus wnika do nerwów i wędruje wzdłuż nerwów do mózgu, pokonując odcinek około 50 mm na dobę. Objawy wścieklizny pojawiają się po dotarciu wirusa do mózgu, a czas dotarcia jest zależny od miejsca ugryzienia stąd objawy mogą pojawić się nawet po roku od pogryzienia. Wścieklizną możemy się też zarazić przez przeszczep narządów. Został opisany przypadek zakażenia się trzech osób wścieklizną od dawcy narządów, który poniósł śmierć w wypadku komunikacyjnym. Nie udało się dojść do tego, jak zaraził się wścieklizną, ale to nie dziwi, biorąc pod uwagę, że do zakażenia mogło dojść wiele miesięcy wcześniej, a dawca nie miał jeszcze objawów.
– Jest jakaś możliwość, że wykryje się u człowieka wściekliznę, czy nie ma takiej możliwości?
– Nie mam aktualnej wiedzy na ten temat, bo wścieklizna w mojej pracy na szczęście pojawia się głównie w kontekście szczepień ochronnych, ewentualnie obserwacji zwierząt, które pogryzły ludzi. Wścieklizna jest chorobą stuprocentowo śmiertelną, a szczepienia nie dają stuprocentowej pewności braku choroby, stąd każdy pies, który pokąsał człowieka jest obserwowany urzędowo pod kątem objawów wścieklizny przez 2, maksymalnie 3 tygodnie. Jak rozmawialiśmy wcześniej, wirus znajduje się w ślinie w końcowej fazie choroby, więc jeśli pies jest chory i w momencie pogryzienia ma wirusa w ślinie to nie ma możliwości, by pod koniec obserwacji żył. O ile mi wiadomo wykrycie wścieklizny jest możliwe dopiero pośmiertnie przez wykrycie materiału genetycznego wirusa w tkance nerwowej. Z tego względu w przypadku pogryzienia człowieka wdraża się szczepienia interwencyjne, które mają na celu wytworzenie odporności na wściekliznę zanim wirus przedostanie się do mózgu.
– W formie zastrzyków?
– Tak. Kilka zastrzyków – szczepień, które są wykonywane od momentu pogryzienia, kiedy zwierzę przebywa na obserwacji.
– Jakie jest zachowanie chorego na wściekliznę? Jak wygląda śmierć człowieka na wściekliznę?
– Wścieklizna jest chorobą układu nerwowego i do śmierci dochodzi w momencie zaatakowania i uszkodzenia nerwów odpowiedzialnych za funkcje życiowe, głównie oddychanie. Są to więc nerwy kontrolujące mięśnie oddechowe. Ostatecznie zwykle wścieklizna prowadzi do śmierci przez uduszenie na skutek braku możliwości wzięcia oddechu.
– A jest też faza jakiejś wściekłości, agresji człowieka?
– Może być, ale nie musi. Po dostaniu się wirusa do mózgu zwykle dochodzi do zmiany zachowania, ale nie musi to być zmiana zachowania w kierunku zwiększenia agresji, ale wręcz przeciwnie: do uspokojenia, apatii. Jednak klasyczna, najczęściej opisywana wścieklizna przebiega w postaci szałowej i jest to postać najkorzystniejsza dla wirusa, zwiększająca szansę zakażenia kolejnych osobników. Biologia jednak bywa zróżnicowana i nieprzewidywalna, stąd przy niemal każdej chorobie wyróżniamy pewne postacie, które z samej nazwy opisują objawy danej choroby. W przypadku wścieklizny możemy obok postaci szałowej wyróżnić np. postać porażenną, która będzie miała zupełnie inne objawy, a u ludzi jest mylona z częstszymi chorobami neurologicznymi prowadzącymi do porażeń.
Najnowsze komentarze