Śmieci ciągle lądują w lasach. Jak reagować, kiedy widzimy, że ktoś bałagani?
REGION Wydawało się, że kwestia odpadów została dawno rozwiązana, a pozbywanie się ich w lesie już dawno minęło. Niestety, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Śmieci nadal trafiają tam, gdzie nie powinny. - Nadleśnictwo Rudy Raciborskie obejmuje obszar około 18 tysięcy hektarów, a na każdym z jego zakątków znajdziemy odpady. Widać to w rowach, na parkingach, na drogach leśnych - mówi Aleksander Kania, komendant posterunku Straży Leśnej Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. Większość z nich to drobne śmieci, ale nie brakuje też odpadów budowlanych. Kania apeluje do tych, którzy podejmują takie działania, o zastanowienie się. - Las to wspólne dobro – dodaje.
36 tys. zł za utylizację
Niedawno pisaliśmy o zaśmieceniu rezerwatu przyrody Łężczok. Ktoś postanowił pozbyć się śmieci w lesie, zamiast dostarczyć je do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, co było niezrozumiałe dla leśników. - Ręce opadają - komentowali wówczas. Słów krytyki nie brakowało również w wypowiedziach naszych czytelników.
To niestety tylko jeden z wielu przypadków. W ciągu zeszłego roku zebrano aż 95 metrów sześciennych śmieci, których utylizacja pochłonęła 36 tysięcy złotych. Kania mówi, że głównie chodzi o drobne odpadki, rozrzucone po rowach, parkingach i drogach leśnych. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy ktoś decyduje się pozbyć w lesie gabarytów. Co tak naprawdę ludzie wyrzucają? - Począwszy od rozkładających się zwierząt – m.in. świń czy kur, a skończywszy na chemikaliach. Nie brak również mebli czy odpadów budowlanych - odpowiada.
Suma 36 tysięcy złotych może wydawać się duża dla jednych, dla innych zaś nieco mniejsza. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę, że w Polsce istnieje 429 nadleśnictw, to uśredniając, że każde z nich musi rocznie przeznaczyć taką samą kwotę na sprzątanie, suma ta wzrasta do imponujących 15 milionów złotych. - Te pieniądze mogłyby być wykorzystane na zupełnie inne cele. Niestety, musimy je przeznaczyć na sprzątanie - komentuje komendant straży leśnej.
Sprawca działa w nocy, w dni wolne od pracy
Kania informuje, że w niektórych zgłoszonych przypadkach udaje się ustalić sprawców. W ciągu zeszłego roku do posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie<Nadleśnictwo Rudy Raciborskie> wpłynęło 8 zgłoszeń, z których 3 zostały wyjaśnione. - Namierzenie sprawcy nie jest łatwe. Zazwyczaj działa on w dniach wolnych od pracy i w nocy - tłumaczy. Dodaje, że z uwagi na rozległość obszaru trudno jest ustawić kamery monitoringu w konkretnych miejscach, ponieważ lokalizacja zanieczyszczeń jest różna. Niemniej fotopułapki w lasach są.
Straż Leśna nie działa w izolacji, współpracuje z różnymi służbami, takimi jak policja, straż miejska, straż rybacka i straż łowiecka. Ponadto regularnie organizowane są patrole na terenie nadleśnictwa, aby zniechęcić potencjalnych sprawców. Kania jest przekonany, że działania prewencyjne przynoszą rezultaty. - Jeśli nas nie było, ilość śmieci byłaby znacznie większa - komentuje.
Kto śmieci?
Komendantowi trudno jest zrozumieć, dlaczego ludzie nadal decydują się na zwożenie śmieci do lasu, zwłaszcza gdy istnieją skuteczne systemy gospodarki odpadami, które powinny uniemożliwiać unikanie obowiązku ich właściwego utylizowania. Dodatkowo gminy tworzą Punkty Selektywnych Zbiórek Odpadów Komunalnych, gdzie mieszkańcy mogą pozbywać się większych gabarytów. Kto więc śmieci? Komendant widzi problem głównie w firmach remontowych, co wynika z analizy wyrzucanych śmieci i przeprowadzonych dochodzeń. Istnieje podejrzenie, że wykonawcy odbierają śmieci od klientów, ale nie przetwarzają ich właściwie. - Nie można jednak mówić o ogólnym trendzie, to odosobnione przypadki, że niektórzy wykonawcy decydują się na taki krok - zaznacza.
Jak reagować, kiedy widzimy kogoś, że śmieci w lesie?
Jak reagować? Aleksander Kania mówi, że najlepiej zrobić zdjęcie sprawcy, ewentualnie zapamiętać charakterystyczne dane. Radzi, by nie wdawać się w dyskusje z taką osobą, a temat jak najszybciej przekazać policji. W celu przekazania charakterystycznych danych sprawcy można skontaktować się także ze Strażą Leśną pod numerem: 606 979 556.
Kania zaznacza, że za zaśmiecanie nie ma usprawiedliwienia, a taki czyn jest karany. Zgodnie z 162 § 1 Kodeksu Wykroczeń, osoba, która zanieczyszcza glebę lub wodę w lasach, wyrzuca odpady lub inne nieczystości, podlega karze ograniczenia wolności lub grzywny nie niższej niż 500 złotych. Jeśli zaś sprawca zakopuje, zatapia lub zwozi odpady do lasu, grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny nie niższej niż 1000 złotych. Jednakże, jeśli do lasu trafiają odpady zagrażające zdrowiu, życiu lub środowisku, kary są znacznie surowsze – w tym nawet mowa o karze pozbawienia wolności (zgodnie z art. 183. KK). Warto również pamiętać, że oddzielnie karany jest wjazd pojazdem silnikowym do lasu. Mandat może wynieść do 500 złotych.
Komendant apeluje: Nie śmiećmy
Kania apeluje, aby las pozostał lasem, a nie wysypiskiem śmieci. - To niesamowite, kiedy wchodzimy do lasu i otacza nas piękno natury, a nie widok śmieci. Odpady zabierajmy ze sobą, nie zostawiajmy po sobie bałaganu - podkreśla. - Apeluję do osób, które dopuszczają się zaśmiecania – to działanie nieopłacalne. Traktujemy walkę z zaśmiecaniem lasu jako priorytet i podejmujemy wszelkie możliwe kroki, aby ukarać sprawców największymi karami finansowymi - puentuje.
(mad)
Najnowsze komentarze