Mieszkańcy pytali o hałdę podczas sesji rady miejskiej
RADLIN Podczas wtorkowej (26.09) sesji rady miejskiej w Radlinie, która wyjątkowo została zorganizowana w sali domu kultury, głównym tematem była kwestia pyłu z hałdy oraz niedawnego incydentu z osunięciem się części zwałowiska.
Dyrektor kopalni Marcel stwierdził, że PGG zleca rozbiórkę hałdy w celu likwidacji zapożarowania. – Zdarzenie z soboty 16 września jest zdarzeniem niewątpliwie wyjątkowym. Wzbicie w powietrze takich mas pyłu kamiennego jest niecodziennym zjawiskiem – zapewnił dyrektor KWK ROW Tomasz Tkocz, stwierdzając że zlecono firmie zaangażowanie naukowców do zbadania, co tak naprawdę się stało. – Niezmniennie zależy nam na wyjaśnieniu całej tej sprawy. Przypominam tylko, że jest decyzja marszałka o likwidacji zapożarowania, które niewątpliwie jest także uciążliwe dla mieszkańców miejscowości. Dlatego jest zlecenie dla firmy – podkreślił dyrektor.
Jak zapewnił członek zarządu powiatu wodzisławskiego Jan Zemło, starostwo wydało kilka decyzji dla firmy, które dotyczyły budowy nowej hałdy, kruszarki oraz przykrycia ziemią materiału skalnego po rekultywacji. – Jesteśmy żywo zainteresowani, aby znaleźć przyczyny i aby tego typu zdarzenia były jak najmniej uciążliwe dla ludzi. Dlatego od tego zdarzenia jesteśmy w stałym kontakcie z urzędem miasta – powiedział Jan Zemło. – Starostwo może przeprowadzać kontrole tylko i wyłącznie w zakresie decyzji, które samo wydało. Nie może przeprowadzać kontroli z zakresu innych podmiotów, jak Urząd Marszałkowski. Tego typu kontrole może przeprowadzać Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska – dodał Zemło.
Przedstawicielka Urzędu Marszałkowskiego zapowiedziała kontrolę odpowiedniego wydziału UM na hałdzie, pod kątem wydanej decyzji. Mieszkańcy pytali, jakie będzie zakres tej kontroli. – Pracownicy przyjadą i sprawdzą, czy stan działalności przedsięwzięcia jest zgodny z zapisami decyzji – wyjaśnili przedstawiciele Urzędu Marszłakowskiego.
– Czy ktokolwiek brał czynnik ludzki, jakim jesteśmy my mieszkańcy, przy wydawaniu tej decyzji? Bo z tego, co pan mówi, możemy mieć tę hałdę rozbieraną i ze 100 lat – mówiła jedna z mieszkanek, komentując słowa przedstawiciela Urzędu Marszłkowskiego, który wyjaśnił, że decyzja obowiązuje tak długo, jak istnieje przedmiot działalności, w tym wypadku do całkowitej likwidacji zapożarowania.
Urzędnicy zapowiedzieli, że czynności kontrolne będą mieć na celu rozpoznanie okoliczności zdarzenia, jakie miały miejsce. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości, podjęte zostaną decyzje administracyjne.
Naturalne przyczyny incydentu
Przedstawiciele firmy Barosz Gwimet sp. z o.o. ponownie zapewnili, że zdarzenie z 16 września nie miało związku z bieżącymi pracami na hałdzie. – Zdarzenie, które miało miejsce 16 września, według nas było spowodowane naturalnym osunięciem się skarpy północnej. W tym czasie nie pracowali w tym miejscu pracownicy, zobaczą państwo, że nie ma szans w ogóle tam pracować. Po drugie prace na hałdzie zakończyły się dzień wcześniej o godz. 16.00, jest na to notatka Państwowej Straży Pożarnej – zapewnił Kamil Szypuła, przekazując mieszkańcom informacje, które wcześniej padły na spotkaniu z mediami. Przedstawiciel firmy podkreślił, że teren hałdy jest własnością Polskiej Grupy Górniczej, w związku z czym ewentualne roszczenia mieszkańców powinny być kierowane raczej w stronę właściciela terenu, niż firmy, która działa na zlecenie PGG. Zaprezentowano również film, pokazujący, jak wygląda teren hałdy po osunięciu terenu. Przedstawiciel formy podkreślił, że do tej pory instytucje kontrolne nie wnosiły większych uwag po przeprowadzanych kontrolach.
Wskazano także, że zapylenie powietrza w mieście największe jest w miesiącach jesienno-zimowych, kiedy następuje ogrzewanie domów. – Odebranie prawa wykonywania tam pracy nie spowoduje, że problem zniknie. Problem o tyle się zwiększy, że teraz będą państwo, może brzydko to zabrzmi, świętego spokoju, ale za kilka lat to się odezwie o wiele gorszym rezultatem. Cała hałda będzie o wiele bardziej się paliła – podkreślił Kamil Szypuła, prezentując zdjęcia z hałdy w Rudzie Śląskiej, gdzie firma również wykonywała rekultywację, a wewnątrz hałdy temperatura wynosiła 510 stopni Celsjusza.
Prezes firmy Barosz Gwimet zapewnił, że oprócz kontroli różnych instytucji, firma sama pobiera próbki i wykonuje analizy. – Robimy wszystko, aby te pożary likwidować, ale mimo wszystko nie możemy odpowiedzieć na aspekt przyrodniczy. (…) Wcale nie jestem pewny, czy takie elementy jeszcze tam nie wystąpią – mówił Stanisław Barosz.
Jedna z mieszkanek pytała, czy osuwisko nastąpiło hałdzie zapożarowanej czy już zrekultywowanej części hałdy? – Osunęło się miejsce, gdzie nie są prowadzone żadne nasze prace – odpowiedział Stanisław Barosz. Mieszkanka zwróciła uwagę, że jej zdaniem zjawisko naturalne, o którym mówią przedstawiciele firmy, może nastąpić np. w rezerwacie przyrody, a tymczasem teren hałdy to miejsce w całości stworzone przez działalność człowieka. – My naprawdę rozumiemy, czym jest hałda, że ona powstała i trzeba sobie z tym poradzić. Ale państwo naprawdę nie rozumiecie, jakie my ponosimy koszty zdrowotne i ekologiczne – mówiła mieszkanka Radlina, pytając także o szczegółowe badania składu hałdy. Stanisław Barosz zapewnił, że takie badania są wykonywane na hałdzie, a w najbliższe zaangażowana zostanie Politechnika Śląska.
Prośba o konkrety
Głos zabrał także obecny na sali poseł Krzysztof Gadowski. – Tu są mieszkańcy, którzy przyszli i zadają konkretne pytania. Oni chcą się dowiedzieć, kto pokryje szkody, które nastąpiły? Do kogo mają zgłaszać roszczenia? Czy kolejne nieszczęścia na tej hałdzie mogą się pojawić, a jeśli się pojawią, to co dalej? Czy środowisko, w którym żyją z powodu obsuwisk i pyłów jest bezpieczne? Wydaje mi się, że dziś wszystkich pytań i niejasności nie rozstrzygniemy. Dzisiaj prosimy o jasne stwierdzenie. Urząd miasta jest stroną pokrzywdzoną. Moim zdaniem PGG jest stroną, która zatrudniła operatora (…) i wszystkie roszczenia powinny być kierowane do was – stwierdził poseł Gadowski, kierując swoją wypowiedź do dyrektora KWK ROW.
Prezes firmy Barosz Gwimet stwierdził, że jeśli ani spółka PGG, ani firma nie bierze na siebie odpowiedzialności za zaistniałe zjawiska, trzeba to rozstrzygnąć w sądzie. Podkreślił również, że jedynym rozwiązaniem problemu byłoby zamknięcie kopalni.
Petycja mieszkańców
– Chcielibyśmy uzyskać od państwa słowo przepraszam. Nie uzyskaliśmy tego – powiedziała jedna z mieszkanek- Mam tutaj ponad 130 podpisów w zasadzie do pani burmistrz i to zostanie przekazane – dodała, prezentując najważniejsze punkty petycji.
W dokumencie znalazły się żądania, aby zbadać, jakie odpady wydobyły się w wyniku incydentu 16 września i czy emisja pyłów i gazów mogła mieć wpływ na zdrowie. – Życzymy sobie rekompensaty finansowej – powiedziała radlinianka, stwierdzając, że mieszkańcy muszą wiedzieć, do kogo kierować roszczenia. W petycji znalazło się także żądanie zmiany technologii, aby takie incydenty już się nie zdarzały. – My się długo na to zgadzaliśmy, ale dzisiaj mówimy dość – powiedziała przedstawicielka mieszkańców, zapowiadając złożenie petycji na ręce burmistrz Barbary Magiery.
(ska)
Najnowsze komentarze