W Ekstremalną Drogę Krzyżową wyruszyli w strugach deszczu
Nie wystraszyły ich ulewny deszcz, ciemności ani perspektywa dużego wysiłku. Konfrontacja ze swoimi granicami, szansa na zmianę, a także spotkanie z Bogiem. Tego doświadczyli uczestnicy EDK.
GODÓW, ROGÓW 8 kwietnia spod kościoła pw. Wszystkich Świętych w sołectwie Łazisk na terenie gminy Godów, gdzie najpierw odbyła się msza święta o 20.00, wyruszyła Ekstremalna Droga Krzyżowej (EDK). Podobnie było też w Rogowie.
Podjąć wyzwanie
Około 21.00 pierwsi piechurzy wyruszyli w jedną z trzech zaproponowanych tras. Mieli do wyboru: niebieską (Wszystkich Świętych) o długości 30 km, czerwoną (św. Tarsycjusza) o długości 40 km oraz czarną (Matki Bożej Królowej Pokoju) o długości 50 km. Każda z nich była zamknięta w pętlę – piechurzy rozpoczynali i kończyli EDK przy kościele w Łaziskach. Trasy w przeważającej części biegły po drogach gruntowych i leśnych ścieżkach. Nie zabrakło kilku stromych podejść. Najdłuższa z tras przebiega przez teren Republiki Czeskiej. Większość stacji została usytuowanych przy kościołach lub przydrożnych krzyżach i kapliczkach. Na trasę mógł wyjść każdy. Chodź EDK to inicjatywa religijna, to religijność nie jest tu wymagana. „Ważne jest nie to kim jesteś, ale to, kim możesz się stać. To wyzwanie dla ludzi, którzy szukają w życiu czegoś więcej – sensu i nowego pomysłu na siebie” – zwracają uwagę organizatorzy.
Opuścić strefę komfortu
Noc, samotność, milczenie. Wiele kilometrów do przejścia, w skupieniu, bez rozmów i pikników. Warunki atmosferyczne dla piechurów z Łazisk nie były łaskawe. Choć temperatura powietrza była powyżej zera, to każdy krok stawiali w strugach deszczu i porywistym wietrze. Zmęczenie, ból, nogi odmawiające posłuszeństwa, słabnąca siła woli i coraz bardziej natarczywa myśl o tym, by odpuścić. To warunki, w których piechurzy w świetle latarek czołowych rozważali stacje Męki Pańskiej. W tym wyzwaniu najważniejsze było dotarcie do granicy bólu. Do momentu, w którym wszystko mówi: czemu nie jestem w domu, w ciepłym łóżku. Ten, kto przekracza tę granicę, opuszcza strefę komfortu – otwiera się na nowe wyzwania i możliwości. – Wziąłem udział w EDK, by uciec od zgiełku codziennych obowiązków i mieć dłuższą chwilę na modlitwę w ciszy – mówił nam jeden z uczestników, Łukasz z Wodzisławia Śl. Już po zakończeniu swojej wędrówki przyznał nam, że zaskoczyły go przygotowane rozważania, dzięki którym mógł pomyśleć nad sobą i swoim otoczeniem.
Świadectwo wiary
Zmaganie jest istotą EDK. Piechurzy, którzy podjęli wyzwanie i ruszyli w trasę, zmęczenie doświadczali w różny sposób – bolące stopy, brak sił, deszcz i wiatr na twarzy. Ale kiedy od wyczerpania i zmęczenia nie mogli uciec, właśnie wtedy odkryli, że to wiara jest powodem i siłą, by mogli iść dalej. O to chodzi w EDK. Milczenie, modlitwa, medytacja, długa nocna trasa, to wszystko „tylko” po to. Bo celem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest spotkanie z Bogiem. – Kiedyś ks. Jan Kaczkowski został zapytany, w jaki sposób należy upominać grzeszników. Odpowiedział łacińskim sentencją, która znaczy, że słowa uczą, ale to przykłady pociągają. Bardzo łatwo jest powiedzieć „wierzę”, ale bardzo trudno jest to pokazać. Mam wrażenie, że wszyscy ci, którzy zdecydowali się wyruszyć na EDK w piękny sposób dają świadectwo swojej wiary – mówił koordynator rejonu EDK w Łaziskach Jakub Tront.
Z Rogowa do Kokoszyc
W ten sam wieczór w ciężkich warunkach pogodowych odbyła się wyjątkowa droga krzyżowa, zorganizowana przez parafię w Rogowie. Uczestnicy razem z proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rogowie księdzem Bernardem Rakiem mieli do pokonania trudną i długą trasę, złożoną z ulic Rogowa, Bełsznicy, Czyżowic i Kokoszyc. Tradycyjnie wyjście w trasę nastąpiło po mszy świętej sprawowanej o godzinie 19.30. Niezwykłe wydarzenie przyciągnęło uczestników również z innych parafii. Wielu z nich niosło specjalnie przygotowane krzyże na tę okoliczność.
Justyna Koniszewska, Fryderyk Kamczyk
Najnowsze komentarze