Czy fotowoltaika stanie się mniej opłacalna?
Poselski projekt zmiany ustawy o OZE, który przyjął Sejm, przewiduje zmiany w rozliczeniu prosumentów od kwietnia 2022 roku, co oznacza przejście z systemu opustów na tzw. netbilling czyli rozliczenie za wprowadzony do sieci prąd po cenach rynkowych. Projekt trafił do Senatu. Nowe przepisy krytykuje poseł Krzysztof Gadowski. – Opłacalność fotowoltaiki dla prosumentów w nowym systemie net-billingu jest niekorzystna – podkreśla poseł Platformy Obywatelskiej.
REGION Opłacalność fotowoltaiki dla prosumentów w proponowanym systemie net billingu spadnie. Według propozycji, prosument rozliczałby wartość energii wprowadzonej do sieci i pobranej. W przypadku energii wprowadzonej uzyskiwałby cenę rynkową, a pobierałby energię jak każdy odbiorca, czyli wraz z opłatą dystrybucyjną oraz wszystkimi opłatami i podatkami. Propozycja zakłada też rozwiązanie, by prosumenci nie budowali instalacji na wyrost – nadwyżkę z danego miesiąca prosument może wykorzystać w ciągu roku, potem odbiera nadpłatę, ale nie więcej niż 20 proc. wartości energii wprowadzonej w danym miesiącu kalendarzowym.
W analizie dla Polskiego Alarmu Smogowego dr Jan Rączka wyliczył, że okres zwrotu z inwestycji w fotowoltaikę wzrośnie z obecnych 7 lat do 13-16 lat. Wzrost cen energii skraca ten czas zwrotu inwestycji w fotowoltaikę niezależnie od systemu rozliczeń. Gdyby wysokie ceny prognozowane na 2022 utrzymały się przez kolejne 23 lata, to czas zwrotu spadłby poniżej 10 lat nawet przy najgorszym wariancie rozliczeń. Natomiast kiedy trend cenowy odwróci się, to prosumenci rozliczani wg proponowanego przez rząd systemu mocno dostaną po kieszeni. Nowy system obarcza więc prosumentów dużym ryzykiem rynkowym, przed którym nie mają jak się zabezpieczyć – wskazał Jan Rączka, cytowany przez portal Wysokienapięcie.pl.
Dlaczego w ogóle planuje się wprowadzić zmiany?
Powodów jest kilka, dwa wydają się najistotniejsze. Tomasz Sikorski, wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, wskazuje, że problemem podstawowym jest to, że przez bardzo intensywny system wsparcia stworzono prosumentów, którzy w jednych okresach są producentami a w innym – konsumentami, co przeczy idei prosumentyzmu. Bo prosumenci „magazynują” energię w sieci, gdzie nie ma tak naprawdę fizycznego magazynowania, a następnie odbierają ją wieczorem, gdy wzrasta zapotrzebowanie na prąd – PSE szacuje ten wzrost na 700 MW. Kolejny koszt dotyczy utrzymania źródeł, które pracują gdy są „susze klimatyczne”. – Ta zmiana jest w celu ochrony interesów odbiorców, którzy w tej chwili subsydiują prosumentów. I nie można mieć żadnych pretensji do prosumentów. Oni działają zgodnie z prawem, wykorzystują optymalnie system, który został w regulacjach zaprojektowany. Tylko ten system powoduje skutki dla innych odbiorców. Ostrożne kalkulacje wskazują na to, że ten system rocznie kosztuje innych odbiorców kilkaset milionów złotych. To zaczyna sięgać miliarda złotych – ocenił Sikorski, cytowany przez Wysokienapięcie.pl
Drugi powód to nieprzygotowanie sieci energetycznej na fotowoltaiczną rewolucję, która dokonuje się w Polsce od kilku lat. – Problem jest tym istotniejszy, że przydomowe instalacje z jednej strony są bardzo rozproszone, lecz z drugiej mogą być lokalnie mocno skoncentrowane. W efekcie nagle do lokalnej starej sieci może trafiać spora ilość produkowanego przez prosumentów prądu. Często szczyt produkcji prądu w przydomowych instalacjach odbiega od szczytu zapotrzebowania i duża produkcja z przydomowych instalacji momentami po prostu „zapycha” sieć. Efektem jest wzrost napięcia, a w skrajnych przypadkach wyłączenie części przydomowych instalacji przez inwerter. Problemu nie było, gdy w danej okolicy liczba przydomowych instalacji była niewielka. Rewolucja przybrała jednak na sile i przydomowe instalacje są coraz powszechniejsze – pisze Adam Torchała, redaktor serwisu Bankier.pl. Jego zdaniem właśnie m.in. z tego powodu rząd chce „schłodzić” zainteresowanie fotowoltaiką.
Poseł Gadowski przypomina: do końca marca 2021 zasady bez zmian
Proponowane zmiany krytykuje poseł Krzysztof Gadowski. – Rząd PiS od kilku lat zupełnie zlekceważył kreatywność Polaków. Zaniechał modernizacji sieci elektroenergetycznych, a dziś zasłania się ich niewydolnością. Na koniec 2020 r. funkcjonowało już około 457 tys. mikroinstalacji to wzrost o ponad 196 proc. w stosunku do 2019 r. Obecnie z rozwiązań przydomowych elektrowni korzysta ponad 650 tys. prosumentów, a kolejni czekają na przyłączenie.
Poseł przypomina, że każdy kto chce skorzystać ze starego systemu opustów, musi do 31 marca 2022 roku zamontować i przyłączyć mikroinstalację do sieci elektroenergetycznej oraz wysłać zgłoszenie do odpowiedniego zakładu energetycznego. – Zgodnie z nowelizacją ustawy po wielu przepychankach w komisji sejmowej udało nam się przesunąć moment wdrożenia zmian, aby umożliwić samorządom, które pozyskały na ten cel dla swoich mieszkańców środki z UE dokończenie inwestycji w obecnym systemie opustów. Nowy system ma zacząć obowiązywać od 1 kwietnia 2022 r. i odbywać się w trzech etapach – przypomina Krzysztof Gadowski.
W pierwszym etapie od 1 kwietnia 2022 r. do 30 czerwca 2022 r. prosumenci będą mieli możliwość korzystania jeszcze z rozliczenia opartego na systemie opustów. Drugi etap, który będzie obowiązywał od 1 lipca 2022 r. do 30 czerwca 2024 r., gdzie prosumenci będą rozliczani już na nowych zasadach, czyli net-billingu. Na tym etapie podstawą wyznaczenia wartości energii będzie rynkowa miesięczna cena energii elektrycznej. Ostatni, trzeci etap ma rozpocząć się 1 lipca 2024 r. Tu podstawą wyznaczania wartości energii będzie rynkowa cena energii elektrycznej wyznaczana dla poszczególnych podstawowych okresów rozliczeniowych.
Propozycja PO
Poseł zaznacza, że nie jest znany jeszcze ostateczny kształt zapisu projektu zmian, który po uchwaleniu przez Sejm trafił do Senatu, który może wprowadzić do niego poprawki lub odrzucić ten projekt. – Wiem, że na najbliższym posiedzeniu Senatu planowanie jest wysłuchanie publiczne tego projektu z udziałem wielu ekspertów – zaznacza. Przypomina, że Platforma Obywatelska przedstawiła swój własny projekt ustawy. – Da on równe szanse wszystkim Polakom na budowę swoich instalacji fotowoltaicznych. Idziemy w kierunku poszerzenia prosumentów, nie tylko dla tych, którzy korzystają z instalacji na dachach domów jednorodzinnych, ale również zbiorowych w blokach i wirtualnych (poza miejscem zamieszkania). Oczywiście z uwzględnieniem opłaty za przesył tej energii, domagając się jednak uczciwego rozliczenia prosumentów. Nie może być tak, że taniej energię sprzedajemy, a drożej kupujemy. Chcemy by prosumenci energię wprowadzoną do sieci mogli odebrać w 100 proc. Domagamy się jednakowego i sprawiedliwego systemu rozliczeń dla wszystkich, bez względu na moment przyłączenia instalacji do sieci – kończy Gadowski.
(art)
Najnowsze komentarze