środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Z ziemi się dymi, mieszkańcy się boją, a SRK umywa ręce

23.03.2021 00:00 red.

Szyb „Jedłownik II” zlokalizowany przy ul. Górniczej można dostrzec z wielu miejsc Wodzisławia Śl., a nawet okolic. Dopiero podchodząc znacznie bliżej tego obiektu, można zauważyć, że jedna z tamtejszych działek jest niebezpieczna dla otoczenia.

WODZISŁAW ŚL. Część mieszkańców Wodzisławia Śl. zamieszkujący dzielnicę Jedłownik z niepokojem patrzy na pogórnicze tereny znajdujące się w ich okolicy. Kilkanaście metrów od szybu pokopalnianego „Jedłownik II” można dostrzec kłęby dymu wydobywające się ziemi. Wnętrze dawnej hałdy płonie, co niepokoi mieszkańców okolicy. – Dlaczego nikt na to nie reaguje? Tyle mówi się o walce ze smogiem, a nas tu codziennie trują jakieś wyziewy i nikt z tym nic nie robi – pisze do naszej redakcji mieszkaniec Jedłownika.

Decyzja powiatowych urzędników

W związku ze stwierdzonym zapożarowaniem działki Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śl. podjęło działania na gruncie przepisów Prawo ochrony środowiska próbę nałożenia obowiązku ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia oraz przywrócenia środowiska do stanu właściwego. Pod koniec maja 2019 r. wszczęło z urzędu postępowanie administracyjne w tej sprawie. – W toku prowadzonego postępowania przeprowadzono oględziny, wizje, uczestniczono w czynnościach prowadzonych przez straż pożarną oraz prowadzono szereg korespondencji mającej na celu ustalenie podmiotu korzystającego ze środowiska – informuje nas Wojciech Raczkowski, kierownik biura komunikacji społecznej i informacji. Trzy miesiące później powiatowi urzędnicy nałożyli na Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK) w Bytomiu, obowiązek ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia oraz przywrócenia środowiska do stanu właściwego. – Wyszliśmy z założenia, że jeżeli przez kilkadziesiąt lat branża górnicza wykorzystywała tę nieruchomość do składowania odpadów eksploatacyjnych, będzie poczuwać się do odpowiedzialności za powstały problem. Skoro zaś KWK „Anna”, która według ustaleń naszego wydziału ochrony środowiska była ostatnim właścicielem terenu górniczego w tym rejonie, nie istnieje, to jej prawa i obowiązki będzie realizować SRK – wyjaśnia Raczkowski.

Odwołanie SRK

Tak się jednak nie stało. Od wydanej przez starostwo decyzji SRK złożyła odwołanie. Spółka w uzasadnieniu swojej decyzji podnosiła, że w trakcie przejmowania zlikwidowanej kopalni „Anna” (która zresztą przejęła wcześniej szyb Jedłownik II od kopalni Marcel) w wykazie nieruchomości nie znajdowała się obecnie zapożarowana działka. Wprawdzie przyznała, że zgromadzone na nieruchomości odpady, pochodziły z procesu technologicznego związanego z pogłębianiem szybu „Jedłownik II”, ale równocześnie wskazywała, że w skład przejętych składników materialnych i niematerialnych po KWK „Anna” nie weszła zapożarowana nieruchomość oraz odpady wydobywcze znajdujące się na niej. – Ponadto SRK zwróciła uwagę, że być może przyczyną zapożarowania terenu jest działalność gospodarcza związana z wydobywaniem kruszywa prowadzona na sąsiedniej działce. – W opinii spółki to właśnie ta działalność może negatywnie oddziaływać na środowisko – mówi Raczkowski. SRK zauważało, że ta ingerencja w grunt może powodować napowietrzenie zgromadzonego kiedyś materiału górniczego i w konsekwencji zapożarowanie działki.

Brak możliwości interwencji

Decyzja starostwa nakładająca na SRK obowiązek ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia oraz przywrócenia środowiska do stanu właściwego została przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchylona i przekazana do ponownego rozpatrzenia. W efekcie 15 stycznia 2021 r. starostwo wydało decyzję, którą umorzyło jako bezprzedmiotowe postępowanie administracyjne wszczęte z urzędu, w sprawie nałożenia obowiązku ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia oraz przywrócenia środowiska do stanu właściwego obejmującego teren zwałowiska odpadów pogórniczych zlokalizowanego przy ul. Górniczej w Wodzisławiu Śl. Jak tłumaczy Wojciech Raczkowski, wydając orzeczenie, wzięto pod uwagę kilka przesłanek uzasadniających podjęte rozstrzygnięcie. To m.in. fakt, że na zapożarowanej nieruchomości nie jest wykonywana obecnie żadna działalność przez podmiot korzystający ze środowiska, powodująca podpowierzchniową aktywność termiczną obiektu. W efekcie nie występują przesłanki dla zastosowania normy prawnej zawartej w Prawie Ochrony Środowiska, a starostwo utraciło możliwość interwencji.

Są tabliczki

Nasuwa się więc myśl, że zapożarowaną działką powinien się zająć jej właściciel. Nie wiadomo jednak, kto nim jest. Z zapisów księgi wieczystej dawnej, wynika, iż właścicielami nieruchomości są rolnik Nikolaus (Mikołaj) S. i jego małżonka Anna T. Wpis jest jednak... ze 15 stycznia 1894 r., zatem dzisiaj potencjalnymi właścicielem bądź właścicielami są spadkobiercy tych osób. – Do stwierdzenia tego faktu potrzebne jest jednak przeprowadzenie postępowania spadkowego. Nie jest to jednak nasze zadanie – mówi Wojciech Raczkowski. Odrębnym pytaniem, na które już chyba nikt nie udzieli odpowiedzi jest to, jak doszło do tego, że kopalnia składowała odpady powydobywcze na terenie, który do niej nie należał i dlaczego przez lata nie uregulowano tej sprawy? Może o działce zapomniano?

W sprawę zaangażowało się miejskie Biuro Zarządzania Kryzysowego. Jak przekazuje nam jego kierownik Beata Drzeniek, podjęte zostały działania zmierzające do ograniczenia dostępności do zapożarowanego terenu, który jest ogólnodostępny, gdyż nie jest w żaden sposób ogrodzony. – Postawiliśmy trzy tabliczki informujące o tym, ze ten teren jest niebezpieczny – mówi nam. – Są to działania prewencyjne. Działka jest terenem prywatnym dlatego nic więcej zrobić nie możemy – dodaje. Również dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śl. Jacek Filas przyznaje, że wchodzenie na działkę przy ul. Górniczej jest niebezpieczne. – Temperatura w wielu miejscach jest tam znacznie podwyższona, co pokazuje kamera termowizyjna. Powinno się nie wchodzić na ten teren – mówi jednoznacznie. Próbowaliśmy się skontaktować z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Katowicach. Chcieliśmy ustalić, czy prowadzone były z ich strony jakieś działania, kontrole, czy inspekcje. Oczekujemy na odpowiedź.

(juk)

  • Numer: 12 (1061)
  • Data wydania: 23.03.21
Czytaj e-gazetę