Prezydent i jego radni krytykują pracę przewodniczącego rady miasta
Przewodniczący wodzisławskiej rady w ogniu krytyki. Niezadowoleni z jego pracy są nie tylko jego opozycyjni koledzy, ale również prezydent. – Jestem otwarty na różnego rodzaju uwagi, ale nie na zarzuty niepoparte konkretnymi argumentami – odpowiada sam zainteresowany.
WODZISŁAW ŚL. Nie od dziś wiadomo, że wodzisławskie sesje nie kończą się po godzinie, czy dwóch. Ostatnie styczniowe obrady można zaliczyć do tych najdłuższych. Radni rozpoczęli posiedzenie o godz. 12.00, a zakończyli chwilę przed godz. 22.30. Sesja trwała więc ponad 10 godzin. Prowadzenie obrad stało się kością niezgody między przewodniczącym rady, a jego opozycyjnymi kolegami.
Pracownicy opuścili urząd
Chwilę przed godz. 21.00 sekretarz miasta Zbigniew Gamza poinformował radnych, że niedługo pracownicy urzędu (w tym również ci obsługujący od technicznej strony obrady) zakończą swój dzień pracy i opuszczą budynek. – Pracownicy nie mogą pracować dłużej niż do godz. 21.00, ponieważ dnia następnego o godz. 8.00 muszą się stawić do pracy i muszą mieć 11-godzinną przerwę. Do tego zobliguje nad kodeks pracy i nie będziemy go łamać – powiedział pan sekretarz. Informacja ta wywołała zdziwienie u większości radnych, zwłaszcza tych z koalicji większościowej. Dopytywali jak w takim razie będą prowadzone dalsze obrady. – Mam nadzieję, że pan prezydent i pan sekretarz pamiętają o paragrafie 27 statutu miasta. Mówi on o tym, że prezydent zobowiązany jest udzielić radzie wszelkiej pomocy technicznej i organizacyjnej w przygotowaniu i odbyciu sesji oraz posiedzeń komisji – przypomniał radny Adrian Jędryka. Dodał, że do tej pory nie zdarzyło się, aby prezydent dyktował radzie, w jakich godzinach może się spotykać i obradować. Sekretarz odpowiedział, że nikt z kierownictwa urzędu nie ogranicza pracy rady. Zaproponował również, że to on osobiście poprowadzi od technicznej strony sesję. Tak też się stało.
Wytknięcia opozycji
Na karbach przewodniczący rady, czyli Dezyderiusza Szwagrzaka spoczywa organizacja pracy rady i prowadzenie obrad. W tej kwestii jego opozycyjni koledzy mają Szwagrzakowi wiele do zarzucenia. W trakcie styczniowego posiedzenia wyrazili niezadowolenie, w jaki sposób pan przewodniczący prowadzi obrady. 10-osobowy klub radnych „Koalicja dla miasta” wytknął mu także nieumiejętność w komunikowaniu się z całą radą oraz złe traktowanie pracowników urzędu. – Relacja ta naznaczona jest wyniosłością, wywieraniem presji powodującej negatywne skutki psychiczne oraz zwyczajnym brakiem szacunku w stosunku do nich. Naszym zdaniem nie na tym polega służba, do której pan się zobowiązał w ślubowaniu – mówiła w imieniu grupy radnych radna Grażyna Pietyra. Wykorzystując sprawę anonimowego donosu na Szwagrzaka (sprawę obszernie opisaliśmy w poprzednim wydaniu Nowin Wodzisławskich) zaapelowali, aby zrezygnował z funkcji przewodniczącego.
Prezydent niezadowolony z pracy przewodniczącego
Grupa radnych opozycyjnych ma w tej spawie poparcie w osobie prezydenta Mieczysława Kiecy, który zgadza się z ich stanowiskiem. W opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu wyraża swoje niezadowolenia z efektów pracy przewodniczącego Szwagrzaka. „Jakość prowadzenia prac rady w tej kadencji jest, jaka jest. Wielokrotnie jako przedstawiciele urzędu miasta zwracaliśmy się do pana Szwagrzaka o usprawnienie działań, skrócenie kuriozalnego czasu trwania sesji, prosiliśmy o wzgląd na pracowników, którzy z uwagi na rozwlekłość posiedzeń spędzali w pracy i po 16 godzin. Czy pracownicy Urzędu Miasta miewają dość tej „współpracy”? Oj, mają. Atmosfera w związku ze sposobem „współpracy” z częścią rady jest bardzo trudna. Przez wszystkie lata mojej pracy w samorządzie nie doświadczałem takich trudności, takich napięć, braku budującego działania” czytamy w oświadczeniu prezydenta.
Otwarty na krytykę, ale tą konstruktywną
Dezyderiusz Szwagrzak odcina się od krytyki opozycyjnych kolegów oraz prezydenta Kiecy. Nie zamierza również rezygnować z piastowanej funkcji. – Stawiane zarzuty dotyczące mojej pracy na stanowisku przewodniczącego Rady Miasta Wodzisławia Śl. nie zostały poparte żadnym merytorycznym argumentem – podkreśla. – Taki sposób postępowania moich oponentów wprowadza niski poziom funkcjonowania w życiu publicznym. Nie wnosi to również niczego korzystnego dla naszej społeczności lokalnej, poza niepotrzebnym konfliktem – dodaje. Szwagrzak zapewnia, że jest otwarty na różnego rodzaju uwagi, które mogłyby uskutecznić pracę rady. Nie zgadza się jednak z niekonstruktywną krytyką.(juk)
Zakręcili kurek z wodą
Podczas ostatnich obrad wodzisławskich radnych doszło do niecodziennej sytuacji. Chwilę przed zakończeniem sesji, czyli około godz. 22.15 radny Roman Kapciak wyszedł z sali obrad, chcąc skorzystać z toalety. Wracając z niej miał jednak nietęgą minę. – Wstyd! Czy my żyjemy w XIX wieku? – mówił wyraźnie zdenerwowany. – Człowiek chciałby skorzystać z ubikacji, ale nie możne nawet rąk umyć. Dlaczego została odcięta woda? – dopytywał. Odpowiedzi udzielił mu sekretarz Gamza. – Sprzątaczki, które obsługują urząd, na sam koniec pracy mają za zadanie zakręcić główne zawory wody. Najprawdopodobniej panie nie zwróciły uwagi, że jeszcze tutaj jesteśmy. To był przypadek – tłumaczył. Dezyderiusz Szwagrzak nieco rozbawiony całą sytuacją skomentował, że jeżeli nie było to celowe działanie urzędników (chcący nieco przyśpieszyć zakończenie obrad), to kolejny raz zabrakło komunikacji między pracownikami.
Najnowsze komentarze