środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Śmierć maszerowała razem z więźniami. Ci ginęli z wycieńczenia, rozstrzeliwani

21.01.2020 00:00 sub

REGION Kto został jeszcze na mroźnej ulicy, dostrzegał w oddali poruszający się tłum. Szli wolno, choć czas i lufy oprawców nie dawały wytchnienia. Jedni w więziennych pasiakach, inni w tym, co udało się przywdziać na wierzch. Był 19 stycznia 1945 roku, kiedy mieszkańcy Wodzisławia zobaczyli przemarsz ludzi ledwie żywych. Ich przemarsz ku śmierci.

Właśnie mroźnego 19 stycznia tłum w pasiakach dotarł do celu. Przebyli 63 kilometry z niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu do Wodzisławia, który wówczas nosił nazwę Loslau. Śnieg trzeszczał pod stopami więźniów, bo ta zima przyniosła sporo białego puchu, ale też mróz. Dla nich jednak było to przekleństwo. W czasie marszu z Auschwitz wielu zginęło. Jednych pokonał wspomniany mróz, inni padli z wycieńczenia, jeszcze inni pod strzałami i butami oprawców. Tak było m.in. w Roju w Żorach. Dochodząc w to miejsce dwie więźniarki podtrzymywały się wzajemnie. Gdy jedna upadła, druga chciała ją podnieść, aby przeżyła. Łączyła je niezwykła więź – miłość. To była matka z córką. Starsza nie miała już siły, by iść dalej. Zauważyli to wachmani, którzy bez wahania karali śmiercią każdy przypadek niezdolności do dalszego marszu. Padł strzał, a kobieta bezwładnie osunęła się na śnieg. Jej córka chciała ją przytulić. W potoku napływających łez nie chciała opuścić ciała ukochanej matki. Niemcy pozostali niewzruszeni. Ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszcz po wystrzale. Mieszkańcy Roju opowiadali później, że leżała tak i błagała o dobicie jeszcze przez dość długo, aż w końcu dołączyła do matki. W tym miejscu we wrześniu 1945 roku postawiono pomnik ofiar marszu, które zebrano z terenu Roju i Rogoźnej. Były to w sumie 24 ciała. Na pamiątkę dwóch kobiet nagrobek ma dwie części. Obok posadzono dwie brzozy. To jedyne co mogli już po wojnie zrobić mieszkańcy, bo podczas marszu strzały strażników godziły tak samo więźniów, jak i miejscową ludność na trasie.

Mija 75 lat od dramatu

Historia z Roju to tylko jeden z wielu dramatów, jakie rozegrały się na trasie Marszu Śmierci, czy raczej Marszów Śmierci, bo było ich kilka. Łącznie zginęło w nich ok. 15 tys. osób. Ten, który przeszedł przez Rój, dotarł w końcu do celu. Była nim stacja Loslau, czyli dzisiejszy dworzec kolejowy w Wodzisławiu. Tam na więźniów czekały otwarte wagony, jakimi wozi się węgiel. Kto przetrwał marsz trafiał do takich wagonów. Wielu więźniów zmarło właśnie w tym momencie. Na dworzec dotarli między 19 a 23 stycznia. Potem byli wywożeni w głąb III Rzeszy, do kolejnych obozów pracy. Mieszkańcy okolicznych miejscowości poległym postawili po wojnie pamiątkowe pomniki. Jedynie tak mogli ich upamiętnić. Na trasie marszu do Wodzisławia zginęło około 600 osób. Był to jeden z kilku Marszów Śmierci, czyli ewakuacji blisko 56 tys. więźniów Auschwitz-Birkenau. Dlatego pamiątkowe mogiły i pomniki znajdują się w wielu miejscowościach na ich trasie. W Wodzisławiu taka tablica pamięci znajduje się właśnie przy dworcu. Tam w ostatnią niedzielę, 19 stycznia 2020 roku z okazji 75. rocznicy tragicznych wydarzeń złożono kwiaty. Wcześniej w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny odbyła się msza w intencji ofiar. Na dworcu zaś w uroczystościach wzięli udział uczestnicy Marszu Pamięci, jaki w czwartek 16 stycznia wyszedł z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego. Marsz jest kultywowany co roku, a inicjatorem takiego upamiętnienia więźniów jest Jan Stolarz. - To była ogromna tragedia. Musimy dbać o to, aby pamięć o tych wydarzeniach nie zginęła. W tym roku całą trasę przeszła grupa kilkunastu osób, natomiast w różnych miejscowościach dołączały się mniejsze grupy. W Pawłowicach szło z nami ok. 30 osób, głównie harcerzy. Cieszy to, że mimo ferii, również młodzież włącza się w nasz marsz – mówi nam 78-letni Jan Stolarz, zadowolony z przebiegu tegorocznych obchodów rocznicy. Marsze Pamięci odbywają się od 2012 roku.

W Mszanie podczas obchodów głos zabrał Yaki Gantz, przewodnik turystyczny, który co roku przyjeżdża tu z grupą Izraelczyków. Przypomniał, że mieszkańcy Mszany pomagali więźniom gnanym w Marszu Śmierci. - Zawsze będziemy o tym pamiętać – mówił Gantz. Na uroczytości obecny był też wiceminister Adam Gawęda, który w imieniu polskiego rządu wyraził sprzeciw przeciwko fałszowaniu historii związanej z II wojną światową. - Oprawcami były hitlerowskie Niemcy i Związek Radziecki – podkreślił.

Chcą, by pamięć nie zginęła

W innych miejscowościach regionu również odbywają się uroczystości w celu upamiętnienia poległych. W Jastrzębiu odbyły się już przed feriami, 9 stycznia. Jak co roku zaproszono na nie młodzież z miejscowych szkół, aby szerzyć wiedzę historyczną. - Chcemy edukować młodych, aby znali historię. To nasz główny cel. Co roku w uroczystościach udział bierze kilkaset osób, w tym duże grono młodzieży – mówi nam Edward Kutyła, prezes jastrzębskiego oddziału PTTK, który co roku organizuje uroczystości przy pomniku ofiar Marszu Śmierci w Jastrzębiu. Podobne apele z wręczeniem kwiatów odbyły się przy wszystkich pomnikach i zbiorowych mogiłach poległych w całym regionie, m.in. w Żorach, Rybniku, Czerwionce-Leszczynach.Szymon Kamczyk

  • Numer: 3 (1000)
  • Data wydania: 21.01.20
Czytaj e-gazetę