Kierownik pszowskiego lodowiska w tekturowym czołgu wywołał ogólnopolski skandal
W ostatnich dniach ogólnopolskie media obiegło zdjęcie przedstawiające mężczyznę przebranego za czołg, którego lufa była wymierzona w kierunku zmieniających wartę żołnierzy przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Fotografia wywołała skrajne emocje wśród polityków, internatów oraz mieszkańców Pszowa, bo właśnie stamtąd przebrany za czołg mężczyzna pochodzi.
PSZÓW Zamieszczone przez fotoreportera zdjęcia w mediach społecznościowych szybko obiegło świat wirtualny. Odniósł się do niego m.in. minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. „Tzw. „happening” KODu pod Grobem Nieznanego Żołnierza to absolutny skandal. Nie ma akceptacji dla takich zachowań. MON złoży zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia żołnierzy Wojska Polskiego.” - brzmiał jego post opublikowany w mediach społecznościowych. Fotografię skrytykowali również - wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, europoseł Joachim Brudziński oraz były szef MSW, wybrany na posła z list Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz. Krytyka posypała się również w Internecie. Szybko się okazało, że przebranym za czołg mężczyzną był Leszek Piątkowski, kierownik miejskiego lodowiska w Pszowie, były radny miejski w Pszowie. Człowiek w tym mieście powszechnie znany, również przez to, że redaguje lokalne pismo „Pszowik”.
Filmik satryczyny na Placu Piłsudskiego
Piątkowski wyjaśnia, że do zdarzenia doszło 10 listopada, kiedy przyjechał do Warszawy wraz z członkami nieformalnej grupy zwanej Lotną Brygadą Opozycji (LBO). - Chcieliśmy tam nagrać materiał do filmiku satyrycznego, który miał obnażyć oligarchię władzy, że szefem najwyższego organu kontrolnego naszego państwa jest facet z wielomilionowym majątkiem, z którego nie potrafi się wytłumaczyć. Człowiek mający kontakty z półświatkiem przestępczym, o którym mówi się „Pancerny Marian”. Pancerny, bo nienaruszalny i dlatego wystawiliśmy przeciwko niemu czołg - mówi nam Leszek Piątkowski. Filmową areną działaczy LBO był plac Piłsudskiego, na którym trwały uroczystości związane z kolejną miesięcznicą katastrofy smoleńskiej z 2010 r. Dlaczego akurat tam Piątkowski i spółka protestowali przeciw Banasiowi? Napis na czołgu Piątkowskiego: „Gdzie jest wrak?” sugeruje, że nie była to jedynie akcja przeciw „Pancernemu Marianowi”.
Satyra czy głupota?
– Na koniec chcieliśmy nakręcić scenę z fontannową łodzią podwodną - wyjaśnia Piątkowski. Jak tłumaczy grupa udała się w okolicę fontanny, która znajduje się tuż za Grobem Nieznanego Żołnierza. - Gdy stamtąd wracaliśmy, musieliśmy przejść przez cały plac Piłsudskiego. To jest ponad 150 metrów. Niemal całą drogę pokonaliśmy, idąc obok schodzącej z posterunku warty honorowej. Każdy tam mógł wtedy iść. Operator kamery pomyślał więc, żeby reszta grupy się ode mnie odsunęła i abym ja się ustawił nieco bardziej za żołnierzami, to on uchwyci kawałek, który nam się przyda do kolejnego filmiku satyrycznego. Tym razem o stanie naszej armii, do jakiego doprowadzili politycy - mówi Piątkowski. - Jechałem tak przez krótką chwilę. Nikomu z nas do głowy nie przyszło, aby znieważać schodzących z warty żołnierzy. Wszystko odbyło się wręcz w milczeniu. Nikt do nich nic nie mówił, nie wykonywał jakichkolwiek gestów - tłumaczy podkreślając, że właśnie wówczas jeden z fotoreporterów obecnych na placu zrobił zdjęcie, które obiegło całą Polskę, wywołując skrajne emocje.
„Nie jestem z KOD-u”
Leszek Piątkowski nie zgadza się z krytyką polityków. - Opowiadanie, że niby celowałem w plecy żołnierzom, jest śmieszne. A jak miałem jechać do przodu z zamontowaną na stałe lufą? - pyta retorycznie dodając, że nie jest ani zwolennikiem Platformy Obywatelskiej, ani też nie jest członkiem Komitetu Obrony Demokracji. - Jestem nieformalnym członkiem LBO. A to, co zrobił minister Błaszczak, to próba zastraszenia nas. Ja się go obawiam, ale nie boję. Robię to dla moich dzieci i wnuczki, bo będą żyły w takim kraju, jaki im pozostawimy - podkreśla mieszkaniec Pszowa.(juk)
Komentarz
Leszek Piątkowski tłumaczy, że nie zamierzał znieważać żołnierzy, czyli wywoływać poruszenia. Dobrze jednak wiedział, że jego grupa nie kręciła filmiku w zwykłym miejscu, ani w zwyczajnym dniu. Obecność fotoreporterów dobitnie o tym świadczyła. A mimo to zdecydował się na kręcenie filmiku, w swoim przebraniu „ustawiając się nieco bardziej za żołnierzami”. Piątkowski, człowiek z mediami obyty, nie wiedział czym to się może skończyć? Myślę, że dobrze wiedział. I chyba taki był cel tego przedsięwzięcia. Artur Marcisz
Jako że Leszek Piątkowski jest kierownikiem miejskiego lodowiska w Pszowie, o sprawę zapytaliśmy burmistrza miasta Czesława Krzystałę.
– Jak ocenia Pan przedsięwzięcie, w którym wziął udział Leszek Piątkowski?
– Osobiście nie wziąłbym udziału w czymś takim. Trudno mi jest jednak oceniać poczynania innych, jak w przypadku pana Piątkowskiego, który jest osobą dorosłą i odpowiada sam za własne zachowanie.
– Za sprawą pana Piątkowskiego o Pszowie dowiedziała się prawdopodobnie cała Polska.
– Oczywiście wolałbym, żeby o mieście w takim kontekście nie mówiono. Ale cóż stało się tak, a nie inaczej. Być może wielu osobom happening, w którym wziął udział pan Piątkowski, wydaje się niesmaczny, ale trudno komentować coś, czego nie widziało się na własne oczy.
– Wielu ludzi po tym incydencie pyta, czy Leszek Piątkowski zostanie pociągnięty do odpowiedzialności zawodowej za wzięcie udziału w incydencie na placu Piłsudskiego w Warszawie?
– Po pierwsze należy podkreślić, że pan Piątkowski podczas pobytu w Warszawie był na urlopie. To, co tam robił, robił w swoim wolnym czasie. Jeżeli dotrą do nas informacje z odpowiednich organów mające wpływ na możliwość wykonywania pracy zawodowej w jednostce samorządowej przez pana Piątkowskiego, to oczywiście kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, w którym jest zatrudniony, będzie zobowiązany podjąć stosowne działania. Na ten moment nie ma do tego podstaw prawnych.
Co o wydarzeniach z 10 listopada z udziałem Leszka Piątkowskiego uważają mieszkańcy Pszowa?
Tym, których pytaliśmy w ulicznej sondzie, w zdecydowanej większości nie podoba się cały incydent. – To nie do pomyślenia, że pan Leszek dopuścił się czegoś takiego – mówiła większość pytanych. Bartłomiej Czogalik zauważył, że sprawa jest bulwersująca. – Na zdjęciu, które ujrzało światło dzienne widać, jak Piątkowski celuje z lufy w plecy żołnierzy. Tak nie powinno być – dodał zniesmaczony. Inna zapytana przez nas osoba podkreśliła, że żaden człowiek nie powinien mierzyć z broni, nawet zabawkowej w plecy drugiej osoby. Niektóryz nasi rozmówcy bronili jednak mieszkańca Pszowa. – Cała sprawa została zmanipulowana – grzmiała Aldona Zając. Jej towarzysz pan Rafał, podkreślił, że zna osobiście pana Leszka i nie wierzy, by mógł znieważyć polskich żołnierzy.
Najnowsze komentarze