środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Jak nie pył, to guma albo … zanieczyszczona ziemia

18.12.2018 00:00 sub

Mieszkańcy okolic bazy na Kolonii Fryderyk nadal narzekają na zapylenie. Tymczasem pojawiają się tam kolejne firmy, których działalność budzi podejrzenia mieszkańców.

KOLONIA FRYDERYK 23 listopada do Internetu trafił filmik, dotyczący bazy w Kolonii Fryderyk i uciążliwości, jakie wynikają dla mieszkańców z tytułu działalności prowadzonej na trenie bazy. Firma Beta Trans z Katowic zajmuje się tam magazynowaniem, mieszaniem a następnie załadunkiem mułów, flotokoncentratów i miałów węglowych. To powoduje zapylenie okolicy, które zależne jest również od pogody. Filmik ma kilkanaście tysięcy odsłon. Widać na nim, że droga prowadząca od bazy, w której nadal trwa magazynowanie i przeładowywanie mułów, pokryta jest czarną mazią. Filmik wywołał lawinę komentarzy, w której padają oskarżenia pod adresem firmy zajmującej się handlem mułami, a także pod adresem organów państwa i samorządu, które według komentujących albo nic w tej sprawie nie robią, albo są nieskuteczne.

WIOŚ i RDOŚ nie pomoże

O tym, że okolica zasypywana jest czarnym pyłem pisaliśmy już rok temu. Na filmiku mieszkaniec pokazuje pokryte czarnym pyłem parapety domu. Sprawdziliśmy więc ponownie, jakie działania zostały w sprawie ograniczenia pylenia podjęte. W lutym Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach uznał, że nie znajduje podstaw prawnych do tego by podejmować działania wobec firmy, zajmującej się magazynowaniem i przeładunkiem mułów, jako że dochodzi tam do emisji pyłów w sposób niezorganizowany. - Zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami ochrony środowiska, nie określa się dopuszczalnych norm emisji dla tego sposobu wprowadzania zanieczyszczeń do powietrza, nie istnieją również techniczne możliwości przeprowadzenia pomiarów bezpośrednio na źródle emisji, na podstawie których można by określić skalę oddziaływania zakładu na środowisko. IOŚ kontroluje natomiast dotrzymywanie warunków (norm) ustalonych w pozwoleniach środowiskowych – wyjaśnia WIOŚ, który również całkiem niedawno został poproszony o interwencję przez mieszkańca Kolonii. WIOŚ ponownie zwrócił się do Starostwa Powiatowego o przeprowadzenia niezbędnych działań na miejscu.

W sprawę zaangażowana została również Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Pod koniec czerwca RDOŚ odmówił jednak wszczęcia postępowanie uznając, że nie ma badań potwierdzających występowanie szkody w środowisku. – 27 czerwca wniosłem zażalenie na postanowienie o odmowie wszczęcia tego postępowania – wyjaśnia Daniel Jakubczyk, wójt Gorzyc. Na początku sierpnia Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, będący organem nadrzędnym w stosunku do RDOŚ uchylił zaskarżone postanowienie i wszczął postępowanie przed RDOŚ. Tyle, że postanowienie GDOŚ zostało zaskarżone z kolei przez przedsiębiorstwo, którego działalność daje się we znaki okolicznym mieszkańcom. Sprawa znajduje się obecnie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie.

Związane ręce… urzędników

Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śl. w marcu wezwało firmę do zaniechania szkodliwych oddziaływań na środowisko. Ponowiło je w sierpniu, ale i to nie przyniosło efektu. Dlatego w lipcu wszczęło postępowanie administracyjne w sprawie obowiązku ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia. – Próbowaliśmy po dobroci. Na nasze pisma odpowiadał wynajęty przez firmę prawnik, który odpowiadał w najpóźniejszym możliwym terminie. Byliśmy na wizjach lokalnych, przedstawiono nam dokumenty z których wynika, że prowadzona na bazie przez firmę działalność jest legalna – mówi Janusz Wyleżych, naczelnik wydziału ochrony środowiska. – Obecnie prowadzimy postępowanie, które zakończy się decyzją, ale jaka to będzie decyzja, tego nie wiem. Bo nie chodzi o to żeby wydać decyzję, której nie da się wyegzekwować, albo którą będzie można łatwo prawnikowi podważyć. Musimy poruszać się w przepisach prawa – słyszymy w starostwie. Naczelnik Wyleżych precyzuje, że urzędnikom ręce wiąże ustawa o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej. W jego opinii, jedyne skuteczne narzędzie posiada gmina, która może zmienić plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący tego obszaru. - Niech Gorzyce zmienią zapisy planu, tak by nie można było tam magazynować mułów – mówi.

Podobnego zdania jest Arkadiusz Kowalczyk z firmy Beta Trans. – To jest teren przemysłowy, tak oznaczyła go w planie gmina. Ta sama gmina tereny nieopodal bazy oznaczyła jako budowlane, zamiast zrobić pas ochronny. Niech gmina zmieni plan zagospodarowania, zlikwiduje tu teren przemysłowy. Tylko, że wtedy nie będzie mogła pobierać podatków. Fajnie było, kiedy właściciel terenu płacił wysokie podatki, ale nic się tu nie działo, nie zarabiał na tym terenie – mówi Kowalczyk.

Przyznaje, że jest sytuacją zmęczony, chce zmienić lokalizację, wynieść się stąd. - Ale też mamy zobowiązania, kontrakty, umowy, których nie możemy od tak zerwać, bo wiązałoby się to z olbrzymimi karami dla nas. W ciągu pół roku się stąd wyniesiemy, choć ja mam nadzieję, że stanie się to szybciej – mówi Kowalczyk. Zapewnia również, że firma poczyniła kroki by ograniczyć negatywne skutki swojej działalności dla mieszkańców. Po drodze dojazdowej do bazy jeździ myjka, zmieniono sposób mieszania materiałów.

Co tam jest składowane?

21 września Urząd Gminy w Gorzycach wszczął postępowanie w sprawie usunięcia odpadów z miejsca nie przeznaczonego do ich składowania. - W toku postępowania organ w precyzyjny sposób musi ustalić rodzaj składowanych substancji oraz czy w rozumieniu przepisów są odpadem. Z uwagi na kolizję norm prawnych (polskich i czeskich), urząd wystąpił o interpretację przepisów do Ministerstwa Środowiska, prowadził dodatkowe postępowanie wyjaśniające ze Starostą Wodzisławskim – wyjaśnia Daniel Jakubczyk.

Generalnie w trakcie postępowania konieczne jest ustalenie, co dokładnie na bazie jest składowane i czy należy to traktować jako odpad czy nie. – Ja chcę mieć pewność jaki to jest materiał, tak by decyzja nie została uchylona przez organ wyższego stopnia. Dlatego zabiegam, by jego próbki pobrał i przebadał biegły – wyjaśnia Jakubczyk. Niedawno wójt zwrócił się ponownie do Ministerstwa Środowiska o zajęcie stanowiska w przedmiocie dopuszczalności transportu oraz składowania mułu z Republiki Czeskiej bez stosownych zezwoleń. W ramach prowadzonego postępowania zwrócił się również do Urzędu Celno-Skarbowego

Sprawa w sądzie

Na początku października gmina wystąpiła na drogę sądową przeciwko firmie Beta Trans o zaprzestanie negatywnego oddziaływania na nieruchomości poprzez emitowanie zanieczyszczających substancji w postaci pyłów i płynów oraz o usunięcie zanieczyszczeń. Chodzi m.in. o zanieczyszczanie drogi. - Firma odniosła się wcześniej negatywnie do przedsądowego wezwania do zaprzestania naruszeń wystosowanego przez gminę, uznając je za bezprzedmiotowe – tłumaczy wójt.

8 listopada na bazie odbyła się wizja lokalna wykonana z kolei przez urzędników starostwa. Ustalili, że odbywa się tam mieszanie miałów węglowych, flotokoncentratów i mułów pozyskiwanych zarówno w Czechach jak i w Polsce. Po zmieszaniu są one sprzedawane głównie do Elektrowni Rybnik. Urzędnicy ustalili, że mieszanie odbywa się w mieszalniku, choć wcześniej odbywało się za pomocą maszyn typu fadroma. Zmiana sposobu mieszania ma zmniejszać poziom zaplenia, choć urzędnicy uznali, że zapylenie bierze się również z zanieczyszczonego placu manewrowego, z którego pył wzbijany jest przez pojazdy ciężarowe. Artur Marcisz

Guma budzi niepokój

Autor wspomnianego na wstępie filmiku zarejestrował również obraz ze środka bazy. Widać tam pocięte fragmenty gumy. To wzbudziło obawy mieszkańców. Jedni zastanawiają się, czy aby nie jest to wstęp do budowy zakładu pirolizy opon. – Po co ktoś tu zwozi gumę? Chyba tylko do zakładu pirolizy – mówią jedni. Inni wskazują, że być może guma jest rozdrabniana i mieszana z mułami. W UG Gorzyce powiedziano nam, że gumę magazynuje firma ze Skoczowa, która rozpoczęła niedawno na bazie swoją działalność. Gminni urzędnicy dokonali wizji lokalnej i poinformowali właścicieli firmy, że plan zagospodarowania nie przewiduje tu gromadzenia i przetwarzania odpadów. – Składowane są tam głównie taśmy kopalniane. Przedstawiciele firmy stwierdzili jednak, że to nie jest odpad a półprodukt, z którego oni wycinają małe fragmenty gumy, które są następnie sprzedawane – wyjaśnia wójt. 22 listopada gmina zwróciła się do firmy o przedstawienie dokumentów potwierdzających charakter prowadzonej na tym terenie działalności.

Na bazę chcą wejść nowe firmy

Z naszych ustaleń wynika, że na bazie swoją działalność planują rozpocząć dwie kolejne firmy, co może zaniepokoić mieszkańców, bo ich działalność ma się wiązać z gromadzeniem odpadów. Jedna chce zajmować się oczyszczaniem skażonej ziemi. Druga zamierza zbierać odpady różne. W tej sprawie firmy wnioskowały do starostwa o stosowne pozwolenia. – Obie firmy wezwaliśmy do uzupełnienia wniosków, wstrzymując zarazem postępowanie – wyjaśnia Wyleżych. – Zastanawiam się, czy użytkownik wieczysty bazy w odwecie za nasz brak zgody na uruchomienie zakładu pirolizy opon, nie sprowadza tam specjalnie firm, których działalność może wywołać nerwowość mieszkańców – komentuje Daniel Jakubczyk. Wieczysty najemca stoi zaś na stanowisku, że teren przy ul. Leśnej był od zawsze terenem produkcyjno-usługowym i tak też jest zaklasyfikowany w planie zagospodarowania przestrzennego uchwalonym uchwałą rady gminy w Gorzycach. Eco Solution podkreślał już nieraz, że najemcy prowadzą na terenie bazy legalną, dozwoloną prawem i zapisami planu działalność.

W kwestii budowy zakładu pirolizy opon, postępowanie w sprawie wydania decyzji środowiskowych nadal prowadzi prezydent Jastrzębia-Zdroju. - Na chwilę obecną nie zapadła w tym przedmiocie żadna decyzja – wyjaśnia UG w Gorzycach.

  • Numer: 51/52 (944/945)
  • Data wydania: 18.12.18
Czytaj e-gazetę