Miał talent do kazań i budowania – sylwetka o. Rufina Halszki (SVD)
Nie dowiemy się już, dlaczego rodzice kapłana Rufina Halszki nadali mu imię starożytnego świętego, o którym tak mało wiemy. Gdyby otrzymał imię Mikołaj, po patronie dnia, w którym się urodził, na pewno pasowałoby do niego lepiej. Bo o świętym Mikołaju papież Jan Paweł II powiedział, że jest patronem daru człowieka dla człowieka. A dla ojca Rufina niesienie ludziom w potrzebie darów i wszelkiej pomocy było chlebem powszednim.
Rufin Halszka urodził się 6 grudnia 1933 roku w Syryni, jako trzeci z szóstki potomstwa Anny i Henryka Halszków. Skomplikowana i tragiczna historia śląskiej ziemi objęła także jego rodzinę. Henryk Halszka, wcześniej wyrzucony z kopalni „Anna” za rozdawanie kolegom polskich gazet i ukrywający się przed poborem do niemieckiego wojska, został jako Niemiec aresztowany przez Armię Czerwoną. Trafił do obozu przejściowego w Oświęcimu, a potem został wywieziony do przymusowej pracy w Rosji Sowieckiej. Do rodziny najpierw dotarła wiadomość, że zmarł już na Uralu, ale potem okazało się, że widziano go na Syberii. Ostatecznie, według relacji świadka z Lubomi, za miejsce jego śmierci uznano Karagandę w dzisiejszym Kazachstanie.
Dwa podejścia do zakonu
Osierocona rodzina radziła sobie w trudnych czasach powojennych dzięki ciężkiej pracy i wielkiemu poświęceniu matki – Anny, która gospodarowała na niedużym kawałku pola. W 1948 roku 15-letni Rufin podjął decyzję o wstąpieniu do niższego seminarium duchownego księży werbistów w Nysie*. Wrócił jednak do domu po półtora roku. – Tak jak jestem pewna, że to musiało być prawdziwe powołanie, że on do tej Nysy poszedł, tak nie wiem i chyba nikt wtedy nie wiedział, czemu za pierwszym razem coś mu nie wyszło – wspomina Adelajda Tlałka, siostra przyszłego werbisty, młodsza od niego o 7 lat. – U niego zawsze było tak, że co w głowie i w sercu, to na języku. Może coś komuś nagadał? A może po prostu nie był jeszcze gotowy? – dodaje.
Po powrocie (1950 r.) zgłosił się do ochotniczych hufców pracy („Służba Polsce”), w których pracował około półtora roku. Następnie przez dwa lata pracował w Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem” w Raciborzu jako pracownik biurowy. W 1951 roku wziął udział w Festiwalu Młodzieży i Studentów w Berlinie. W latach 1954 – 56 odbył dwuletnią, zasadniczą służbę wojskową. Po jej ukończeniu przez 18 miesięcy pracował jako górnik dołowy na kopalni „Anna”. W 1957 roku Rufin Halszka odwiedził w Misyjnym Seminarium Duchownym w Pieniężnie innego syryniaka – werbistę, starszego od siebie o trzy lata Alojzego Bajera**, który w tym roku najpierw składa śluby wieczyste, a następnie otrzymał święcenia kapłańskie. Według siostry o. Rufina, prawdopodobnie właśnie to spotkanie zaważyło na jego decyzji o powtórnym zgłoszeniu się do werbistów. Znów pojechał on do Nysy, gdzie najpierw przez rok uczęszczał do gimnazjum zakonnego, a w 1959 roku rozpoczął nowicjat. Rok później złożył pierwsze śluby i rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne w Pieniężnie. 25 czerwca 1967 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Talent do kazań i budowania
Jak wspomina siostra werbisty, młody Rufin chciał być misjonarzem i krzewić wiarę w dalekich krajach. Niestety, nie pozwoliły mu na to poważne problemy zdrowotne. Po wyświęceniu trafił więc najpierw jako wikariusz do parafii w Nysie i tamtejszego Domu Misyjnego Świętego Krzyża (1967-69), a następnie jako referent misyjny do placówki werbistów w Bytomiu. Tam wszedł do utworzonego przez werbistów zespołu misjonarzy ludowych. W 1975 roku został powołany na rektora Domu Misyjnego Słowa Bożego, a jego głównym zadaniem było przeprowadzenie remontu kapitalnego lubelskiej placówki werbistów. Z zadania tego wywiązał się znakomicie. – Rufin miał talent do kazań i do budowania, więc na pewno jego przełożeni się na tym poznali i takie właśnie zadania mu dawali – mówi jego siostra Adelajda. A że był też bardzo pracowity, pedantyczny, wymagający od siebie i od innych, to i efekty były dobre. W 1980 roku został przeniesiony do Chludowa, do tamtejszego Domu Misyjnego Św. Stanisława Kostki. Stamtąd przez dziesięć lat peregrynował po całej Polsce, prowadząc, jako misjonarz ludowy, rekolekcje i misje parafialne. – Cała nasza rodzina była z niego dumna, ale i baliśmy się o niego, bo nie dość, że miał wszczepiony rozrusznik serca i „nieczynne” jedno płuco, to jeszcze na dodatek on był trochę takim „rewolucjonistą”. Pod wycieraczkami w samochodzie gazetki „Solidarności” woził – wspomina pani Tlałka.
Trudne tematy w Rybniku
W 1989 roku ojciec Rufin Halszka objął probostwo werbistowskiej parafii Królowej Apostołów w Rybniku. To była najstarsza parafia w mieście i jednocześnie najmniejsza, bo zamieszkała wtedy tylko przez 4 tysiące mieszkańców. Ale wyzwań na nowego gospodarza czekało niemało, bo na terenie parafii znajdowało się aż 6 szkół średnich, poświęcony w 1982 roku nowy kościół wymagał wykończenia wnętrza, do tego trzeba się było pochylić nad różnymi „trudnymi tematami”, jak np. działające przy parafii grupy AA (tzw. anonimowych alkoholików). Tym ostatnim, także bezpośrednio jako opiekun, proboszcz Halszka poświęcał sporo czasu i z bardzo dobrymi efektami, o czym można było przeczytać w ówczesnych mediach. Słynne na cały region stały się np. całonocne mitingi – spotkania osób, których dotknął problem alkoholowy. „Te spotkania to wyrywanie ludzi z samotności. To jedyna terapia. Tu żadna farmakologia nie pomoże. – mówił w 1997 roku na łamach „Gościa Niedzielnego”. Jeszcze więcej uwagi poświęcał ludziom ubogim, a zwłaszcza dzieciom, w tym niepełnosprawnym. Przy parafii działał „Bank serca”, w którym zbierano dary dla potrzebujących. Dzieciom proboszcz organizował koncerty i imprezy (podczas których był uwielbianym wodzirejem), spotkania wigilijne, pobyty wakacyjne m.in. w Kamieniu i Busku-Zdroju, rozdawał jako św. Mikołaj prezenty na rybnickim rynku. Woził także paczki do naszych rodaków ze Stanisławowa na Ukrainie – miasta partnerskiego Rybnika (obecnie Iwano-Frankiwsk). Wspierał tam budowę Domu Polskiego dla wciąż licznej Polonii.
W rybnickim kościele w czasie jego probostwa pojawiły się m.in. nowy główny ołtarz (w formie rzeźby), dwa nowe ołtarze boczne, konfesjonały, chrzcielnica, ambona i wiele innego wyposażenia, które służy wiernym do dziś. Ale najbardziej cenna jest pamięć parafian, którzy cenili swojego proboszcza głównie za to, że był blisko ludzkich problemów i potrzeb. Choć byli i tacy, którzy przychodzili na prowadzone przez niego nabożeństwa z innych parafii z powodu…pięknego śpiewu kapłana. Bo trzeba wspomnieć, że cała szóstka rodzeństwa Halszków potrafiła pięknie śpiewać, zwłaszcza Longin, o którego niewykorzystanym talencie muzycznym wspominał niedawno „Nowinom Wodzisławskim” słynny tenor i profesor sztuk muzycznych Jan Ballarin – także pochodzący z Syryni. Proboszcz Halszka publicznie podkreślał (np. w publikacji na łamach „Gościa Niedzielnego”), że jego kościół ma najlepszą akustykę ze wszystkich budowli sakralnych w Rybniku. Stąd często organizował koncert kolędowe, wielkopostne i występy chóralne, które przyciągały liczne grono słuchaczy. Z kolei władze Rybnika doceniały nie tylko zaangażowanie charytatywne kapłana, ale także dbałość o otoczenie kościoła. Jednym z tego dowodów może być przyznanie parafii w 1998 roku pierwszego miejsca w konkursie „O ładniejszy Rybnik” w kategorii najładniej urządzonego otoczenia obiektów użyteczności publicznej.
Ostatni powrót do Nysy
Ojciec Rufin Halszka zakończył swą posługę w Rybniku uroczystym nabożeństwem 10 sierpnia 1998 roku. W 66. roku życia i 33. roku kapłaństwa został przeniesiony do Domu Misyjnego w Nysie do Centrum Duchowości. Tam zmarł kilka miesięcy później – 9 lutego 1999 r. i został pochowany na klasztornym cmentarzu. 29 października 1999 roku na cmentarzu komunalnym w Rybniku ks. prałat Franciszek Skórkiewicz poświęcił, a prezydent Rybnika śp. Adam Fudali odsłonił tablicę pamiątkową ku czci o. Rufina Halszki. Arkadiusz Gruchot
*Misjonarze Werbiści – pełna nazwa: Zgromadzenie Słowa Bożego (łac.: Societas Verbi Divini) to zgromadzenie zakonne w Kościele katolickim.
**Werbistą był także starszy brat Alojzego – Józef, który m.in. w latach 1978 – 1986 był proboszczem parafii Królowej Apostołów w Rybniku.
Autor korzystał w tekście m.in. z informacji dostępnych na stronach internetowych zakonu werbistów oraz ze zbioru zdjęć i informacji nt. O. Rufina Halszki zebranych przez panią Barbarę Kowol, która prowadziła księgi parafialne parafii Królowej Apostołów w Rybniku.
Najnowsze komentarze