Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Bielik przyblokował budowę nadajnika

02.10.2018 00:00 sub

Około 40 mieszkańców, głównie ul. Przyległej w Połomi, a także właścicieli działek przy tej ulicy przyszło w środę 26 września do Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu wyrazić swój sprzeciw wobec planowanej budowy nadajnika telefonii komórkowej

POŁOMIA, WODZISŁAW ŚL. W tym dniu odbyła się w starostwie rozprawa administracyjna, dotycząca możliwości budowy nadajnika. Mieszkańcy liczyli, że będą mogli spotkać się tam zarówno z inwestorem, jak i starostą. - Ta budowa planowana jest już od ponad dwóch lat. A mimo to nigdy nie spotkał się z nami żaden przedstawiciel inwestora czy starostwa – powiedział naszej gazecie jeden z obecnych na miejscu mieszkańców. Jak ustaliliśmy w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu Śl., firma Orange złożyła wniosek o budowę stacji bazowej telefonii komórkowej 30 maja 2016 r.

Sprawą zajmie się gmina

Ostatecznie na rozprawę administracyjną wpuszczeni zostali tylko ci mieszkańcy Połomi, których działki bezpośrednio sąsiadują z działką, na której ma powstać nadajnik. Reszta czekała na korytarzu a kilka osób udało się do domu. Po nieco ponad godzinie rozprawa się zakończyła, zaś członek zarządu powiatu Leszek Bizoń oznajmił, że postępowanie w sprawie wydania pozwolenia na budowę obiektu zostaje zawieszone. - Sprawą zajmie się gmina. Postępowanie jest w jej rękach – oznajmił Bizoń.

Gmina, która również ma działki w sąsiedztwie i jest stroną postępowania, musi teraz wydać decyzję środowiskową dla planowanego przedsięwzięcia. Jak się okazuje, postępowanie środowiskowe było już przez gminę raz prowadzone, ale nie zakończyło się ono wydaniem decyzji, bo zostało umorzone. - Zgodnie z prawem zasięgnęliśmy wtedy opinii w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Ta stwierdziła, że nadajnik nie będzie wpływał negatywnie na środowisko. Wtedy zgodnie z prawem musieliśmy zakończyć postępowanie jako bezprzedmiotowe – wyjaśnia Mirosław Szymanek, wójt gminy.

Widziano bielika

Co więc zmieniło się, że teraz decyzja środowiskowa jednak jest potrzebna? - Jeden z mieszkańców zawnioskował o sprawdzenie, czy tereny wokół nadajnika nie są siedliskiem rzadkiego gatunku – mówi Szymanek. Konkretnie podobno widziano tam… bielika. A jako, że jest to gatunek chroniony, stąd też konieczne jest wznowienie umorzonego wcześniej postępowania środowiskowego. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy prowadzić je będzie Mszana, czy też gmina, jako strona postępowania zwróci się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wskazanie innego samorządu do prowadzenia sprawy (np. gmina Gorzyce zrobiła tak w przypadku postępowania środowiskowego na budowę zakładu pirolizy gumy w Kolonii Fryderyk). – Sprawa jest świeża. Analizujemy z prawnikami jakie mamy w tym zakresie możliwości – słyszymy w UG w Mszanie.

Ludzie się boją

Wszystko wskazuje na to, że urzędnicy będą chcieli jak najdłużej przeciągać postępowanie, by zniechęcić inwestora do budowy budowli, która budzi w lokalnej społeczności spory opór. Tym bardziej, że za pasem wybory samorządowe. Mieszkańców zaś interesuje to by, w planowanej lokalizacji w ogóle nie doszło do budowy stacji.- To ma być nadajnik o wysokości 50 m. Ktoś chyba zwariował, żeby budować takiego olbrzyma. Nikt go w tym miejscu nie chce – mówią mieszkańcy. Do najbliższego domu od miejsca planowanej budowy jest około 100 metrów. Kolejne domy znajdują się nieco dalej. Ale ludzie mają tu swoje działki budowlane, boją się spadku ich wartości. - Kto będzie chciał budować w pobliżu nadajnika? - pytają. Najważniejsze jest jednak zdrowie. - My się po prostu boimy tego nadajnika. To ogromna wieża, nikt nie buduje takiej, po to by powiesić na niej jedną czy dwie anteny – mówią mieszkańcy. Obawiają się, że po uruchomieniu stacji moc i ilość nadajników zostanie zwiększona.

– Mogli by budować ten nadajnik choćby kilkaset metrów dalej, gdzie już w ogóle nie ma domów. Ale inwestor idzie po kosztach. Tu ma drogę, media, a tam musiałby się o to dopiero starać. Zdrowie mieszkańców nie jest dla niego ważne – uważa Tadeusz Wroński. - My już mamy we wsi dwa nadajniki. To wystarczy – uważa z kolei Iza Salamon, mieszkanka ul. Przyległej. (art)

  • Numer: 40 (933)
  • Data wydania: 02.10.18
Czytaj e-gazetę