Wiedzą, że piroliza gumy źle się kojarzy. Chcą to zmienić
16 kwietnia ma się odbyć spotkanie przedstawicieli firmy Bella28Q z mieszkańcami Kolonii Fryderyk. Jak już informowaliśmy, firma zamierza wybudować na terenie dawnej kopalni w Kolonii zakład pirolizy gumy, w którym docelowo miałoby być przetwarzanych do 57 tys. ton zużytych opon rocznie. Tomasz Hercog z firmy Bella 28Q tłumaczy, na czym ma polegać działalność zakładu.
Zakłady zajmujące się pirolizą gumy kojarzą się ludziom ze spalarniami gumy.
– Ludzie słyszą składowisko opon i myślą, że będzie spalarnia, a wraz z nią smród i zanieczyszczenie powietrza. Chcę jednoznacznie zaprzeczyć – to nie będzie spalarnia gum. Kiedyś to może były spalarnie. Działalność tego zakładu nie będzie polegała jednak na paleniu gumy. To będzie zakład produkcyjny, w którym produkcja odbywać się będzie w zamkniętym reaktorze, w temperaturze około 400 stopni Celsjusza. Przy czym nie jest to żaden reaktor jądrowy, bo już też słyszałem takie sugestie, że ludzie boją się promieniowania. Wszystko odbywa się w zamkniętym obiegu. Proces zachodzący w reaktorze to kraking, czyli rozdrabnianie substancji chemicznych na drobniejsze frakcje – żelaza, sadzy, oleju. Żelazo i sadza zostają w zbiorniku, olej odpływa do zbiorników. Żelazo nawija się na szpulę, z reaktora wyciągamy sadzę.
Ludzie obawiają się, takich instalacji, bo słyszeli, że gdzieś coś było nie tak, coś poczytali w internecie. Tymczasem mamy coraz nowsze instalacje, które są bezpieczne. Jedyne zanieczyszczenie, jakie trafi do atmosfery, pochodzić będzie ze spalania gazu ziemnego, wykorzystywanego do gazowych palników, którymi podgrzewany będzie reaktor. Będzie to więc zanieczyszczenie minimalne jak z domu ogrzewanego gazem. Na zewnątrz nie będzie niczego czuć. Z samego reaktora nic się nie wydostanie. Powstający produkt gazowy będzie skraplany i trafi do zbiornika z olejem.
Proszę wierzyć, żeby uzyskać zgodę na budowę tego zakładu, musimy spełnić bardzo wiele wyśrubowanych wymogów. Później będziemy mieć też nad sobą cały nadzór, ochronę środowiska, sanepid.
Nadzór głównie znad biurka. Jeśli już będą jakieś wizyty urzędnicze, to wcześniej umówione.
– Tak, ale jeśli coś będziemy utylizować, to musimy mieć papiery świadczące o tej utylizacji. Dlatego ewentualne zanieczyszczenia będziemy wywozić do oczyszczalni.
Czytałem, że do procesów pirolizy gumy wykorzystywane są głównie instalacje chińskie.
– Wykorzystamy materiał chiński, bo jest bardziej elastyczny i bardziej odporny, nie przepala się tak szybko, jak np. materiał polski. Nie rozszczelni się pod wpływem temperatury.
My dostaniemy całą linię w częściach. Z niej wykorzystamy to, co będzie nam potrzebne, m.in. reaktor. Automatyka będzie polska, palniki do podgrzewania reaktora amerykańskie. Do tego dołożymy czujniki i instalacje zwiększające bezpieczeństwo tak pracowników, jak i otoczenia zewnętrznego.
Zdaję sobie sprawę z tego, że działające w Polsce instalacje pirolizy gumy maj kiepską opinię. Są przestarzałe, wykonane niedbale. My chcemy wybudować nowoczesny zakład. Mam świetnego technologa, który potrafi to sensownie poskładać, tak że cała instalacja będzie bezpieczna.
Do tego będzie pan musiał przekonać mieszkańców.
– Dlatego, kiedy uruchomimy całą linię, zaprosimy mieszkańców, żeby zobaczyli, jak wygląda ta produkcja. Nam naprawdę zależy na tym, żeby ta instalacja była bezpieczna. Mieszkam na terenie powiatu wodzisławskiego, zamierzam przeprowadzić się do Kolonii. I wiem, że gdyby coś się stało, to nie miałbym tam życia.
Kwestia przeróbki opon i odzysku z nich różnych materiałów to jedna sprawa. Druga to kwestia transportu opon do zakładu.
– Na pewno na początku zostanie uruchomiona jedna linia, z jednym reaktorem. W skali roku będzie to niespełna 1/3 mocy docelowej zakładu, a więc niespełna 20 tys. ton rocznie. Dopiero później być może zakład będzie rozbudowywany, jeśli uda się pozyskać dotacje. Natomiast dojście do tych 20 tys. ton potrwa pewnie około roku. Jeśli chodzi o transport, to proszę zauważyć, że to jest teren przemysłowy, na którym składowany jest obecnie pewien materiał, który jest tu dowożony i stąd wywożony. My będziemy potrzebować cały ten plac, więc ta obecna uciążliwość po prostu zniknie.
Ile opon wchodzi na jedną ciężarówkę?
– Od 13 do 15 ton maksymalnie. Przy 20 tys. ton rocznie wychodzą 3-4 ciężarówki dziennie. Mamy plan, by ograniczyć uciążliwości związane z transportem poprzez puszczenie go dawną drogą technologiczną. Ale w tym przypadku musimy uzyskać pewne zgody, nie wszystko jest zależne od nas. Chciałbym też zaznaczyć, że nie jest prawdą, że powstanie na bazie niebezpieczne składowisko opon, które mogą się zapalić. Będziemy na bieżąco starali się przetwarzać przywożony nam materiał. Jeśli już jakieś opony będą składowane, to będzie to bezpieczne składowisko. Monitorowane i ochraniane. Tak by nikt tego nie podpalił, bo dla nas też byłaby to strata. A opony same z siebie przecież się nie zapalą, jeśli są odpowiednio składowane. Rozmawiał Artur Marcisz
Najnowsze komentarze