Praca i zaangażowanie tych młodych ludzi są bezcenne
W I Liceum Ogólnokształcącym im. 14 Pułku Powstańców Śląskich w Wodzisławiu Śląskim odbyła się uroczystość dziesięciolecia wolontariatu uczniowskiego w powiecie wodzisławskim. – To święto tych osób, które mimo ogromu codziennych obowiązków potrafią znaleźć czas, siłę i entuzjazm, by pomagać innym – mówiła dyrektor I LO Janina Rurek.
WODZISŁAW ŚL. W powiecie wodzisławskim funkcjonują 163 rodziny zastępcze, w których umieszczonych jest 260 dzieci. Dzieci wymagających wsparcia i pomocy. To właśnie im pomagają młodzi wolontariusze. Zupełnie bezinteresownie. Odrabiają z dziećmi lekcje, rozmawiają, służą radą i dobrym słowem. Pełnią rolę „starszych sióstr i braci”.
Naturalna potrzeba czynienia dobra
Pierwsza w powiecie wodzisławskim zorganizowana grupa wolontariuszy, składająca się z uczniów I Liceum Ogólnokształcącego w Wodzisławiu, rozpoczęła działalność w 2008 r. Inicjatorką z ramienia szkoły była dr Elżbieta Tkocz, a sam impuls wyszedł od uczniów. - Początkiem były rozmowy z młodzieżą. Gdy jako nauczyciele planowaliśmy kolejny rok szkolny, orientowaliśmy się czym - prócz nauki - byliby zainteresowani nasi uczniowie. Okazało się, że pomaganiem, że chcieliby pracować z dziećmi - wspomina dr Elżbieta Tkocz. Dodaje, że nie była zaskoczona tym, co usłyszała od uczniów. - To jest piękny wiek. Wiek młodzieńczego indywidualizmu, kiedy młody człowiek odczuwa naturalną potrzebę czynienia czegoś dobrego. I tutaj była nasza rola - dorosłych, by pomóc im ten cel zrealizować - podkreśla.
W ten sposób szkoła nawiązała współpracę z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Wodzisławiu Śl. Na początku młodzież pomagała rodzinom zastępczym i ich podopiecznym. Z czasem formy niesionej pomocy uległy rozszerzeniu i obecnie wolontariusze swoją działalnością wspierają również podopiecznych różnych powiatowych placówek pomocy społecznej.
Ważny jubileusz
We wtorek 13 lutego w pięknie odnowionej auli I LO w Wodzisławiu Śl. zorganizowano uroczystość, podczas której podsumowano minione dziesięć lat współpracy społeczności szkolnej z powiatową pomocą społeczną. – Ten rok jest rokiem jubileuszy: szkoły, powiatu, a także stałego wolontariatu młodzieżowego w powiecie wodzisławskim. To jedyne i niepowtarzalne osiągnięcie. Chciałbym podziękować w imieniu rady i zarządu powiatu za wasze nieustające poświęcenie, które trzeba pogodzić z innymi obowiązkami. Potraficie dzielić się z innymi swoim czasem. Jak to ważne, pokazuje uśmiech i radość w życiu potrzebujących – powiedział starosta Ireneusz Serwotka.
Bezcenna praca
O misji rodzicielstwa zastępczego i ważnej roli wolontariatu w życiu dziecka mówiła z kolei Katarzyna Kojtych z Koalicji na rzecz Rodzinnej Pieczy Zastępczej. Pani Katarzyna oraz jej mąż Marcin są rodziną zastępczą w powiecie wodzisławskim od 11 lat. A od 2015 roku pełnią funkcję rodzinnego domu dziecka. - Rodzicielstwo zastępcze to ważna misja społeczna i odpowiedzialna praca - podkreślała. Powiedziała też o roli wolontariusza. - Najlepiej tę rolę określa cytat „wolontariusz nie otrzymuje wynagrodzenia nie dlatego, że jego praca jest bezwartościowa, ale dlatego, że jego praca jest bezcenna” - przytoczyła.
Wyjątkową chwilą było też wręczenie podziękowań wolontariuszom, którzy kończą swoją roczną służbę oraz aktów powołania tym, którzy dopiero wolontariuszami się stają. (mak)
Jedna z pierwszych
Na uroczystość przybyły też osoby, które przed 10 laty jako pierwsze rozpoczynały służbę wolontariacką. Wiele z nich do dzisiaj aktywnie udziela się w różnorakich organizacjach i akcjach pomocowych. Jedną z takich osób jest Karolina Kędroń (na zdjęciu).
– Jest mi niezwykle miło, że to, co robiliśmy kiedyś, jest pamiętane i tak bardzo się rozwija. Jestem pod wrażeniem, że nasza początkowa idea tak bardzo się rozrosła. Bardzo się na wolontariacie ukształtowałam. W czasie uroczystości padło wiele słów o korzyściach, jakie wolontariusze dają rodzinom zastępczym. Ale ja muszę powiedzieć o korzyściach, jakie wolontariat daje nam, wolontariuszom. Dzięki temu, że sama byłam wolontariuszką, wiedziałam jakie studia wybrać. Dziś jestem psychologiem i pracuję z dziećmi z różnymi zaburzeniami. Myślę sobie, że gdyby nie wolontariat, to nie byłabym tu, gdzie jestem. Albo przynajmniej potrzebowałabym kilku solidnych lat dłużej, żeby dojść do obecnego etapu. Więc jedyne, co mogę, to podziękować.
Czym jest dla mnie wolontariat?
Wiktoria Warcholak
– Wolontariuszką byłam przez rok. Usłyszałam o wolontariacie w szkole przez radiowęzeł i postanowiłam się zgłosić. Wcześniej pomagałam w Caritasie, jednak pomaganie w rodzinach zastępczych było dla mnie czymś nowym. Przez pierwsze trzy miesiące podczas spotkań z ekspertami uczyliśmy się, jak traktować dzieci. Żeby nie naciskać, postarać się zdobyć ich zaufanie. Bo każde dziecko jest inne, nie każde od początku otwarte. Ja trafiłam na dziewczynkę, która wcześniej nie miała kontaktu z wolontariuszami. Szybko nawiązałyśmy nić porozumienia. Spotykałyśmy się raz w tygodniu. Odrabiałyśmy lekcje, przede wszystkim z matematyki. Pytałam, jak się czuje, co w szkole. Na pewno wolontariat daje dużą satysfakcję, że można pomagać drugiej osobie.
Nikola Capek
– Podobnie jak Wiktoria miałam już pewne doświadczenia z wolontariatem w ramach Caritasu. Tam pomagałam osobom niepełnosprawnym. Od znajomych, którzy chodzili do I LO przede mną, usłyszałam o szkolnym wolontariacie. Już jako uczennica zapisałam się i tak poznałam dziewczynkę, która chodziła do 4 klasy szkoły podstawowej. Pierwsze spotkanie było dla nas obu stresujące, bo było to nowe doświadczenie, ale przekonałyśmy się do siebie i dobrze nam się rozmawiało. Opowiadała mi o szkole, swoich koleżankach, spędzałyśmy czas na różnych grach i zabawach. Pomagałam jej też w nauce, chociaż muszę przyznać, że dobrze radziła sobie w szkole. A jak wolontariusze godzą naukę z dodatkowymi zajęciami, jakich się podejmują? Myślę, że dla chcącego nic trudnego. Wszystko da się pogodzić, jeśli ma się dobry plan.
Oliwia Parma
– Dopiero zaczynam swoją działalność w szkolnym wolontariacie. Nigdy wcześniej nie byłam wolontariuszką w rodzinie zastępczej, chociaż angażowałam się w pomoc zwierzętom czy chorym dzieciom. Obecnie jesteśmy na etapie szkoleń. Dowiadujemy się jak rozmawiać z dziećmi, jak budować wieź. Zdobywamy informacje, które na pewno się przydadzą. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do nowej roli.
Paulina Hyła
– Zawsze lubiłam pomagać dzieciom. Wcześniej była to pomoc jedynie w rodzinie, bo sama nie mam rodzeństwa. Stwierdziłam, że chciałabym pomagać innym dzieciom w ramach wolontariatu. Dlatego się zapisałam. Chcę spróbować swoich sił. Tym bardziej że wiąże swoją przyszłość z nauczaniem. Chciałabym uczyć w szkole lub przedszkolu. Myślę, że będzie dobrze. Od specjalistów uczymy się, jak rozmawiać z dziećmi, jak się z nimi porozumiewać i czego nie robić, by ich w pewien sposób nie urazić, bo przecież mają już za sobą różne przejścia. Po prostu wymagają od nas opieki. I to chciałabym dać drugiej osobie.
Najnowsze komentarze