środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

U nas Żydów ratowano I wciąż się tu na nich czeka

13.02.2018 00:00 sub

Co roku Mszanę odwiedzają turyści z Izraela. Przyjeżdżają tu modlić się przy Grobie Ofiar Marszu Śmierci ze stycznia 1945 r. W mogile pochowano 33 osoby, w większości Żydów, które zginęły na mszańskim odcinku Marszu Śmierci, jak po wojnie nazwano ewakuację więźniów z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau na dworzec kolejowy do Wodzisławia Śl.

MSZANA Kiedy licząca około 25 tys. więźniów kolumna Marszu opuściła Mszanę, ks. Robert Pucher wraz z kilkoma mężczyznami pozbierał zwłoki zmarłych i pochował je w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym. W kwietniu ubiegłego roku przy mogile modliło się pół setki Żydów. A bywały wizyty grup liczących nawet setkę osób. Od kilku lat Mszana jest bowiem jednym ze stałych punktów „Szlaku Ofiar Holokaustu”. Przybyszom z Izraela, ale też m.in. z USA czy Europy Zachodniej zawsze towarzyszą włodarze Mszany, którzy opowiadają o tym, co działo się tu w styczniu 1945 r. W miejscowym kościele wisi zaś tablica pamiątkowa z podziękowaniami dla mieszkańców za pamięć i opiekę nad grobem, ufundowana przez stronę izraelską.

Lech Wiewióra, autor publikacji o Grobie Ofiar Marszu Śmierci ocenia, że na całej trasie z Auschwitz do Wodzisławia zginąć mogło co najmniej 450 osób. Inne szacunki mówią nawet o 1000 osób. Z kolei na ostatnim 25-kilometrowym odcinku zdołano uratować około 300 osób (zapewne głównie na postojach), wyprowadzając ich poza kordon straży, a następnie otaczając niezbędną opieką. Również mieszkańcy Mszany wsławili się aktywną pomocą uczestnikom Marszu. Ocenia się, że ocalili około 20 więźniów. Szczególnie zasłużyły się rodziny Chorowskich, Pukowców, Sitków, Sosnów czy Tatarczyków. Nie tylko jednak w Mszanie ze smutkiem i niepokojem obserwuje się ostatnie wydarzenia wokół nowelizacji ustawy o IPN, a także pogorszenie stosunków polsko-izraelskich. (art)

Anna Smyczyk – córka Marii Chorowskiej, która podczas Marszu Śmierci uratowała francuskiego Żyda.

– Przyznam, że z zainteresowaniem obserwuję to, co się obecnie dzieje wokół stosunków polsko-izraelskich i tej ustawy. I boli mnie cała ta sytuacja. Boli mnie, kiedy niektórzy polscy politycy wypowiadają się, że to Polacy byli współodpowiedzialni za Holokaustu. Nie wiem, czy wynika to z braku wiedzy historycznej, czy może tak mówią dlatego, że są politykami. Oczywiście były różne sytuacje, również takie, że Polacy wydawali czy nawet mordowali Żydów, ale nie były to powszechne zachowania, a jednostkowe. I przykro mi się zrobiło, kiedy usłyszałam to, co powiedział izraelski premier Natanjahu. Może tak powiedział przez sytuację polityczną? Natomiast z doświadczenia mojej rodziny wiem, że uratowanie jednego człowieka wymagało poświęcenia bardzo wielu ludzi. Mojej matce pomagało wielu członków rodziny, także Ukrainiec Iwan, doktor Mende. Wszyscy oni ryzykowali życiem.

Mirosław Szymanek – wójt Mszany, który co roku przyjmuje gości z Izraela, odwiedzających Grób Ofiar Marszu Śmierci.

Samej ustawy nie chciałbym komentować, bo nie znam dokładnie jej zapisów. Wydaje mi się jednak, że nasi politycy za dużo zajmują się historią, a za mało patrzą w przyszłość. Historię powinno się zostawić naukowcom, a politycy powinni skupić się na tym, by poprawiać relacje między naszymi narodami. Mam wrażenie, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak Polska jest odbierana przez mieszkańców Izraela. Oni są bardzo wyczuleni w temacie Holokaustu. Nie wiem, czy wynika to z doświadczeń przekazywanych przez ocalałych z Holokaustu, czy może jest to efekt edukacji historycznej w Izraelu, ale zauważyłem, że oni przyjeżdżając do Polski, często spodziewają się, że tutaj spotkają się z wrogim przyjęciem i postawami Polaków. To przekonanie jest tak wielkie, że kiedy mówię podczas spotkań w ośrodku kultury o tym, że trzeba walczyć z faszyzmem, to oni najpierw się dziwią, a później dziękują za te słowa, choć przecież mówię o oczywistych rzeczach. I często nie kryją zaskoczenia tym, że wcale nie jesteśmy do nich wrogo nastawieni, dziwą się, oczywiście pozytywnie, że przychodzi się z nimi witać ksiądz katolicki, że są na ogół przyjmowani bardzo życzliwie. Dla nas to niby oczywiste, a dla nich zaskakujące. I to tak naprawdę pokazuje, jaki jest odbiór Polski w Izraelu. W kwietniu ma do nas przyjechać kolejna grupa turystów z Izraela. Mam nadzieję, że przez te zawirowania wizyta nie zostanie odwołana i że do niej dojdzie.

Jan Stolarz – organizator pieszego rajdu szlakiem Marszu Śmierci, upamiętniającego śmierć osób, którzy ponad 70 lat temu wyruszyły z obozu w Auschwitz-Birkenau do Wodzisławia Śl.

Z wielkim niepokojem i przerażeniem obserwuje to, co się dzieje wokół stosunków polsko-izraelskich i tej ustawy. Ale cieszę się i jestem dumny z tego, jakie działania w tej sprawie podjął polski rząd. Moi dziadkowie ponad półtora roku przechowywali w swoim domu Żydówkę. Osobiście tego nie pamiętam, ale dziadek wiele mi na ten temat opowiadał. W tamtym czasie ludzie bali się pomagać Żydom, bo za każdą okazaną im pomoc groziła śmierć. Dziadkowie mieli ośmioro dzieci, więc strach o życie rodziny był bardzo duży. Mimo wszystko ryzykując bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych zdecydowali się pomóc. Kiedy wojna się skończyła, po ukrywaną Żydówkę przyszedł syn. Dziadek mi opowiadał, że kiedy odeszła z jego domu po jakimś czasie wyszedł na dwór, klękną na ziemi i krzyknął „Boże dziękuję Ci. Udało się!”. To pokazuje, jak wielkie brzemię wiązało się z pomocą tym ludziom. Ale wielu Polaków postępowało podobnie i nie zważając na swoje życie, pomagało Żydom. Obserwując wypowiedzi różnych ludzi i oszczerstwa mówiące o tym, że obozy śmierci były polskie albo że Polacy brali udział w Holokauście, serce się kraje. Te oskarżenia są bardzo krzywdzące dla nas i naszego kraju. Bo Polacy jak tylko mogli, Żydom pomogli.

  • Numer: 7 (900)
  • Data wydania: 13.02.18
Czytaj e-gazetę