Magda Gessler się wściekała, groziła. Na końcu pochwaliła
W finałowym odcinku tego sezonu „Kuchennych rewolucji” Magda Gessler odwiedziła Pszów i zajęła się naprawą restauracji „Esencja&Smak”. Zamieniła ją na „Szynk w Pszowie”. Zgodnie z przewidywaniami mieszkańców słynna restauratorka osłupiała na widok wystroju lokalu. - Wygląda jak wielka, różowa, kiczowata bomba - stwierdziła.
PSZÓW Na samym początku odcinka, który został wyemitowany 30 listopada, widzowie mogli zobaczyć widoki z Pszowa. - Jeszcze kilka lat temu działała tu kopalnia „Anna”. Dziś węgla w Pszowie się nie wydobywa. Życie toczy się wokół elegancko odnowionego rynku - poinformował lektor.
Po ratunek do „Kuchennych Rewolucji”
Magda Gessler przyjechała do Pszowa, by pomóc młodemu małżeństwu - Patrykowi i Żanecie, właścicielom restauracji „Esencja&Smak”. Patryk, mimo że skończył szkołę gastronomiczną z najwyższymi ocenami, to żonie pozostawił prowadzenie lokalu. Sam zaś podjął współpracę z siecią sklepów spożywczych, których prowadzenie pochłaniało go bez reszty. - Przez długi czas szło dobrze. Wystarczało na opłaty, personel i jeszcze zostawało - mówił w programie Patryk.
Niestety nagle właściciel sieci sklepów spożywczych rozwiązał umowę z Patrykiem, a ten został z wielkimi długami. Mężczyzna bez końca rozpamiętywał stratę. Żaneta postanowiła pomóc mężowi i na nowo zaangażowała go do działania. Patryk został szefem kuchni. W karcie znalazły się tradycyjne śląskie potrawy. Niestety do restauracji nikt nie przychodził. - Zdarza się, że utarg na dzień to 80 albo 100 zł - martwiła się Żaneta. - Były miesiące, że nie było dzieciom na chleb - żalił się Patryk.
Właścicielom restauracji nie pozostało nic innego, jak poprosić o pomoc Magdę Gessler. - Jestem na Śląsku, w miejscowości Pszów. Zaproszono mnie do restauracji „Esencja&Smak”. Patrząc przez okno, wygląda to, jak jedna, wielka, różowa bomba - skrytykowała wystrój lokalu gwiazda stacji TVN.
Posadzka z kibla, trupia kapusta. A w kuchni wesoło
Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami mieszkańców Pszowa Magda Gessler niemal osłupiała na widok wnętrza restauracji. - Rzym połączony ze sztuką ludową w postaci kokard z firan. Straszne to jest. Mury rzymskie, a posadzka prosto z kibla. Krzesełka takie weselne. Całość mamy taką, że jak się patrzy, to chce się rzygać - mówiła z nietęgą miną.
Obsługą ważnego gościa zajęła się Żaneta. Nie miała łatwego zadania. Zaproponowała dania dnia, czyli zupę ogonową i spaghetti carbonara. Magda Gessler zdecydowała się na zupę. - To są ogony wieprzowe, prawda? Ja lubię wołowe. Świńskie kojarzą mi się z ogonami szczura - narzekała.
Egzaminu nie zdały pierogi „włoskie”, czyli ze szpinakiem i serami. - Mrożone. Smakują jak bełt. Szpinak jest poklejony jakimiś serami. Kompletnie do wyrzucenia - komentowała oburzona Gessler. Nie smakował też placek ziemniaczany. - Ani soli, ani pieprzu, ani cebuli. Spalony i za dużo mąki. Jest jak dykta. Naprawdę źle – oceniła Gessler.
Na stół podano też roladę, kluski i kapustę. - Ta kapusta to jakaś taka nie modra, tylko trochę trupia. Sina - krytykowała kolejne danie. Porażką okazał się kotlety de voille. Między innymi dlatego, że kucharz go przekroił i tak podał na talerzu. Obroniły się za to buraczki.
W kuchni, mimo krytyki, panowały iście szampańskie nastroje. Głośny śmiech było słychać aż na sali. Magda Gessler postanowiła pokazać, co myśli o takim zachowaniu. Wpadła do kuchni, rzuciła talerzem i wyszła. - Kuchnia niejadalna, ja się przejmuję, właścicielka płacze, a kuchnia się bawi. Sytuacja jest nieznośna - podsumowała pierwszy dzień słynna restauratorka.
Poczuć śląski klimat
Drugiego dnia ekipa z kuchni przeprosiła za swoje zachowanie. Kucharki tłumaczyły, że śmiechy były ich reakcją na stres.
Gessler namówiła na zwierzenia właściciela restauracji. Patryk opowiedział o swoich bolesnych doświadczeniach. - To, co mi powiedziałeś, jest bardzo dramatyczne. Ale musisz odłożyć tamtą sprawę. Tu jest następne życie, za które musisz się wziąć - namawiała.
Wreszcie Magda Gessler ogłosiła zmiany. Zaproponowała nazwę „Szynk w Pszowie” z wystrojem nawiązującym do tradycji i z kuchnią śląską.
Ogłosiła też menu na uroczystą kolację. Na grubym żytnim pieczywie miał być podany pieczony boczek z buraczkiem w occie. Do tego zupa na rosole z ogonów wołowych z grzybami. Na danie główne bitki wołowe z sosem na piwie, pieczywie i z grzybami.
Żeby zintegrować załogę, Magda Gessler zaprosiła wszystkich do Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie na próbę zespołu „Mix Orchestra” działającego w ramach Fundacji Orkiestry KWK Anna. Próbę prowadził Adam Bober.. Nastąpiło wspólne śpiewanie i „test na Ślązaka”. Później tańce na śląską nutę.
Byle co w porządnej restauracji nie przejdzie
Nadszedł dzień kolacji. - Najważniejsze, żeby kupić dobry towar - podkreślała Magda Gessler. Produkty zakupione przez szefa kuchni okazały się jednak wątpliwej jakości. - Boczek nie nadaje się, malowany. Grzyby mrożone. Co ja mam podać? Mrożone grzyby jesienią? - bulwersowała się Gessler. Trzeba było zmienić menu. Zamiast grzybowej - żurek. Zamiast pieczonego boczku - pasztet. Jakby tego było mało, przypaliły się bitki, które również były nie takie, jakich oczekiwała restauratorka. Udało się je jednak uratować. Magda Gessler nie szczędziła słów krytyki. Oberwało się głównie Patrykowi.
Przez to wszystko kolacja rozpoczęła się z opóźnieniem, ale okazała się udana. Goście zasiedli na nowych krzesłach. Chwalili nowy wystrój. - Fajny pomysł, taki typowo śląski. Myślę, że mieszkańcom się spodoba - oceniła burmistrz Pszowa, Katarzyna Sawicka-Mucha. - Żurek na naturalnym zakwasie, bardzo smaczny - dodała.
Pochwały na koniec
Po pięciu tygodniach Magda Gessler przyjechała sprawdzić, czy poziom, który pozostawiła po rewolucji, udało się utrzymać. - To była jedna z trudniejszych rewolucji. Patryk nie chciał korzystać z moich rad. Zobaczymy, czy oprzytomniał - zastanawiała się restauratorka.
Gessler skrytykowała wprawdzie wygląd nowej karty, ale podane dania jej smakowały. Nie szczędziła pochwał i słów uznania. - Żur ze skwarkami super. Bitki na piątkę z plusem - chwaliła. Zamówiła też gęś z kaszą. Stwierdziła, że pyszna. Podobnie jak szarlotka. - Lekcja odrobiona. Jest pysznie. Patryk stał się moim pilnym uczniem - podsumowała rewolucję. (mak)
Najnowsze komentarze