Duży Kaliber: Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna
Napad na hurtownię
Sygnał nieoznakowanego radiowozu rozdzierał poranną ciszę panującą na osiedlu Chabrów. Część z lokatorów, która zbierała się o tej porze do pracy z ciekawością spoglądała zza szyb. Dochodziła piąta. Radiowóz podjechał pod niewysoki budynek, a siedzący w nim policjant wyłączył sygnał dźwiękowy. Kogut na dachu jeszcze chwilę błyskał nerwowym, niebieskim światłem, po czym zgasł, ustępując miejsca jesiennej szarówce.
– Czy ktoś tam wchodził? – zapytał wysoki mężczyzna, który chwilę wcześniej wysiadł z radiowozu.
– Tylko my i pogotowie panie komisarzu. Facet ma solidnego guza na głowie, ale nic mu nie będzie. Złodziejowi chodziło chyba tylko o pieniądze – mówił policjant z patrolu prewencji, który jako pierwszy dotarł na miejsce zbrodni.
Komisarz Jakub Szarek otworzył podwójne drzwi i po chwili stał na zapleczu hurtowni ze sprzętem budowlanym. Zespół pogotowia ratunkowego właśnie kończył opatrywać solidnego guza na potylicy Jana Witaszka, właściciela kantoru.
– Na pewno nie chce pan jechać do szpitala?
– Pojadę nieco później, za godzinę, gdy przyjdą pierwsi pracownicy. Rozumie pan, że nie mogę zostawić tak otartej i pustej hurtowni – tłumaczył biznesmen dotykając się po bandażu na głowie.
– W takim razie proszę mi opowiedzieć co się stało.
– Przyjechałem tak jak zwykle o świcie, żeby włożyć pieniądze do kasy. Korzystają z nich później pracownicy. W momencie kiedy ładowałem pieniądze do kasy zostałem uderzony w głowę. Kiedy odzyskałem przytomność wezwałem policję.
Policjant rozejrzał się po biurze. W środku nie było śladów plądrowania. Przysunięta do ściany ciężka kasa pancerna była półotwarta. Policjant delikatnie otworzył do niej drzwi. Na półkach panował porządek. Prawdopodobnie sprawca zaatakował w momencie kiedy właściciel kantoru dopiero układał pieniądze.
– Zapamiętał pan jakieś szczegóły z ubioru napastnika – zapytał rannego mężczyznę komisarz Jakub Szarek.
– Tak. Ubrany był w szarą kurtkę typu wojskowego. Miał beżowe spodnie i chyba brązowe buty, ale nie jestem pewien. Na pewno miał kominiarkę i czarne rękawiczki – wyliczał właściciel kantoru.
– To bardzo ciekawe co pan mówi, panie Witaszek. Proszę powiedzieć, czy sam pan się uderzył w tył głowy, czy też ktoś panu pomógł upozorować kradzież? Nie mam wątpliwości, że nie jest pan ze mną szczery – odpowiedział policjant z uśmiechem.
Jak komisarz Szarek zorientował się, że Jan Witaszek kłamie?
Odpowiedź:
Jan Witaszek miał ranę na potylicy głowy, został więc uderzony od tyłu. W ten sposób nie miał możliwości zobaczenia sprawcy, a tym bardziej jego ubioru.
Najnowsze komentarze