środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Dramatyczne wyznanie byłej pielęgniarki szpitala

19.09.2017 00:00 red

Znów głośno o zarzutach gnębienia i mobbingu w szpitalu. Na forum rady miasta  w Rydułtowach była pielęgniarka wodzisławskiego szpitala postanowiła wyjaśnić wicedyrektorowi lecznicy co znaczy słowo „gnębione”. Do tablicy wezwano też związki zawodowe. 

RYDUŁTOWY 14 września na sesji rady miasta w Rydułtowach była omawiana sytuacja Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Wodzisławiu i Rydułtowach. Dyrektor szpitala Dorota Kowalska nie mogła przyjść. Szpital był reprezentowany przez Wojciecha Olszówkę, zastępcę dyrektora ds. restrukturyzacji i rozwoju. Wicedyrektor musiał zmierzyć się z szeregiem niewygodnych pytań od radnych.

Co to znaczy?

Jedno z pytań nawiązywało do naszego artykułu „Pielęgniarki twierdzą, że są gnębione przez szefową”. Pisaliśmy w nim, że grupa pielęgniarek z wodzisławskiego szpitala oskarża zastępcę dyrektora ds. pielęgniarstwa Małgorzatę Żebrak o niewłaściwe traktowanie. Do tego doszedł zarzut szarpaniny na oddziale (Małgorzata Żebrak miała naruszyć nietykalność cielesną jednej z pielęgniarek). W związku z zarzutami dyrekcja szpitala powołała nawet komisję antymobbingową. - Z artykułu wynika, że pielęgniarki są gnębione przez szefową. Co to znaczy „gnębione”? - pytał radny Adam Meslik. - Mówienie o tym, że ktoś jest gnębiony, to bardzo obszerne sformułowanie. Nie wiem, co autor miał na myśli, mówiąc „gnębione”. Nie wiem, czy to znaczy, że ktoś od kogoś egzekwuje jakieś prace? Trudno powiedzieć - odparł zastępca dyrektora Wojciech Olszówka.

Odpowiedź pielęgniarki

Na sesji, jako słuchacz, była obecna jedna z pielęgniarek, jeszcze niedawno pracująca w szpitalu w Wodzisławiu. Postanowiła zareagować. - Chciałabym wyjaśnić, co znaczy słowo „gnębione” - zwróciła się do wszystkich zebranych. - „Gnębione” znaczy to, że pielęgniarka z ponad 20-letnim stażem, rzetelnie i sumiennie wykonująca obowiązki, idzie na psychiatryczne chorobowe, później zwalnia się z pracy w Wodzisławiu i znajduje zatrudnienie w innym szpitalu. Tam wszyscy cieszą się, że jest, przyjmują ją z otwartymi rękoma - powiedziała o swojej sytuacji (celowo nie podajemy imienia i nazwiska pielęgniarki; na sesji przedstawiła się). - Takich gnębionych pielęgniarek jest więcej. Z naszego oddziału odeszło 11 pielęgniarek z długim stażem. Szpital chce się restrukturyzować, ale za chwilę nie będzie doświadczonych, dobrze wykształconych pielęgniarek - dodała.

Co z szarpaniną?

Później pielęgniarka zwróciła się bezpośrednio do wicedyrektora Olszówki. Chciała dowiedzieć się, w jaki sposób został wyjaśniony temat szarpaniny na oddziale. - Czy wobec tej pani zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje? Bo na razie sprawa zamiatana jest pod dywan - chciała się dowiedzieć pielęgniarka.

Komisja nie zakończyła prac, ale wyniki są?

Wicedyrektor Olszówka nie odniósł się do pytania pielęgniarki. Głos zabrał za to przewodniczący rady miasta w Rydułtowach, Lucjan Szwan. Przyznał, że artykuł dotyczący zarzutów o mobbingu i szarpaninie zaniepokoił go. Zwrócił się do dyrekcji szpitala o wyjaśnienia. Otrzymał odpowiedź, że została powołana komisja antymobbingowa, która wykazała, że mobbingu nie było. Co ciekawe, 18 września (czyli kilka dni po sesji w Rydułtowach), rzecznik szpitala Sławomir Graboń poinformował nas, że „prace komisji antymobingowej do chwili obecnej nie zostały zakończone”.

Dlaczego związki zawodowe milczą?

Przewodniczący Szwan powiedział też, że poinformowano go, że sytuację badała Państwowa Inspekcja Pracy i również nie wykazała nieprawidłowości. - Poza tym w szpitalu jest 8 central związków zawodowych i ani jednej skargi z ich strony. To co my jeszcze możemy zrobić? Jakie możemy podjąć działania? - pytał przewodniczący Szwan.

W dyskusję włączyła się radna Mariola Bolisęga. - Jeśli pracownicy nie idą do związków zawodowych, to najwidoczniej nie mają do nich zaufania. Spotkałam się nawet z opinią, że związki są na garnuszku pracodawcy i nie zrobią nic - powiedziała radna. - Generalnie to wszyscy się boją - stwierdziła pielęgniarka. Podkreśliła też, że o problemach na oddziale pielęgniarki informowały dyrekcję szpitala i starostwo powiatowe.

W sesji uczestniczyła przedstawicielka związków zawodowych, ale nie zabrała głosu.

(mak)

  • Numer: 38 (879)
  • Data wydania: 19.09.17
Czytaj e-gazetę