Gwiazda z motylami w brzuchu
Za nami jubileuszowe XXV Dni Rydułtów. Impreza przyciągnęła tłumy. W sobotę na koncercie Ani Wyszkoni bawiło się 10 tys. osób. Wokalistka zafundowała uczestnikom wieczór wspomnień. Pokazała też swoje zdjęcie pod hałdą Szarlota.
RYDUŁTOWY Dni Rydułtów odbyły się w sobotę i niedzielę. Pierwszego dnia gwiazdą była Anna Wyszkoni. Koncert wokalistki zaczął się chwilę po godz. 21.00. Zapowiadano, że będzie to eleganckie, romantyczne, a jednocześnie pełne energii wydarzenie. Takie też było. Wokalistka zaczęła od utworów z najnowszego albumu „Jestem tu nowa”. Zaśpiewała m.in. „Oszukać los” i „Zanim to powiem”.
Ania Wyszkoni - która pochodzi z Tworkowa z powiecie raciborskim - zdobyła uznanie publiczności nie tylko muzyką, ale też tym, co powiedziała. Podkreślała, że koncert w Rydułtowach jest dla niej niezwykle ważnym wydarzeniem, bo śpiewa dla swojej publiczności. Przyznała, że w myślach układała sobie, co powiedzieć. Ale na scenie - ze stresu i podekscytowania - o wszystkim zapomniała. - Czuję się jak przed pierwszą randką. Mam motyle w brzuchu - podkreślała.
Ania Wyszkoni mówiła, że po drodze na próbę w Rydułtowach odwiedziła Pszów. Wróciły wszystkie wspomnienia. Powiedziała też, że na koncert przyjechali jej rodzice, przyjaciele i dawni sąsiedzi. Towarzyszyła jej też córka.
Wokalistka niedawno świętowała 20-lecie działalności artystycznej. Z tego powodu w pigułce pokazała, jak rozwijała się jej droga muzyczna. A rozpoczęła się we wczesnym dzieciństwie, kiedy w zaciszu domowym Ania „śpiewała” do dezodorantu albo rury od odkurzacza. Najchętniej piosenki Sandry. - Kiedy miałam 15 lat, mój gust muzyczny znacznie się zmienił. Moje marzenia nigdy. Zaczęłam jeździć na rockoteki do Pszowa - mówiła. Później był zespół Łzy. - Przełomowy był 2001 r., kiedy zaśpiewałam pewną letnią historię - przypomniała i od razu zaśpiewała publiczności utwór „Agnieszka”. Następnie największe przeboje w karierze solowej.
Ania pokazała też zdjęcie, które w dniu koncertu zrobiła sobie pod hałdą Szarlota w Rydułtowach. - Jestem Ślązaczką i zawsze będę kochać Śląsk - zaznaczyła.
Po koncercie Ania Wyszkoni długo rozdawała autografy i pozowała do zdjęć. Do wokalistki podchodzili mieszkańcy Pszowa czy Raciborza. - Pamiętam próby Ani w Pszowie. To było niesamowite. Zespół był już znany, a dalej ćwiczyli w Pszowie. Ania zawsze powiedziała coś miłego, znalazła chwilę, żeby porozmawiać - powiedziała nam jedna z osób.
Przed Anią Wyszkoni wystąpiła grupa Tabu. Z kolei w niedzielę gwiazdą był Krzysztof Zalewski. (mak)
Najnowsze komentarze