środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Pielęgniarki twierdzą, że są gnębione przez szefową

22.08.2017 00:00 sub

Mobbing w szpitalu w Wodzisławiu? Pielęgniarki oskarżają zastępcę dyrektora ds. pielęgniarstwa, Małgorzatę Żebrak. Do tego dochodzi zarzut szarpaniny na oddziale. Starostwo nabiera wody w usta i nie chce komentować sprawy. Dyrekcja szpitala powołała specjalną komisję antymobbingową.

Pismo pielęgniarek

Sprawa nabrała tempa na początku maja. Wtedy to do Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu wpłynęło pismo podpisane przez 25 pielęgniarek jednego z oddziałów. Wiemy, o który oddział chodzi. Nie podajemy tej informacji, by nie zarzucano nam, że stygmatyzujemy personel tego oddziału. W piśmie pielęgniarki alarmowały, że czują się zaniepokojone sytuacją na oddziale. Pisały o brakach kadrowych, o tym, że pracują w „okrojonym składzie”. Zawiadamiały, że gdy z tymi lub innymi problemami zwracają się do zastępcy dyrektora ds. pielęgniarstwa Małgorzaty Żebrak, naczelnej pielęgniarek lub oddziałowej, to słyszą w odpowiedzi: „możecie się zwolnić, jak wam się nie podoba”, „jest was za dużo”, „macie złą organizację pracy”.

Starostwo i szpital o piśmie niechętnie

Początkowo - jako dziennikarze Nowin Wodzisławskich - nie znaliśmy dokładnej treści pisma pielęgniarek. Dowiedzieliśmy się tylko, że wpłynęło ono do starostwa. Postanowiliśmy więc wystąpić do starostwa z prośbą o przekazanie nam pisma. Starostwo odmówiło. Zapytaliśmy więc, jaka jest treść pisma pielęgniarek. Starostwo również nie przekazało nam takich informacji. Powiadomiło nas jedynie, że pismo zostało przekazane dyrekcji szpitala, bo zgodnie z prawem to szpital ma je rozpatrzyć.

W tej sytuacji wystąpiliśmy z prośbą o udostępnienie pisma pielęgniarek do rzecznika prasowego szpitala. Ten odpowiedział: - Pismo nie pochodzi od funkcjonariusza publicznego, ale od pielęgniarek. Nie jest ono dokumentem urzędowym, a jedynie prywatnym. Nie posiada tym samym cech informacji publicznej, w związku z czym nie może zostać ujawnione - wyjaśnił rzecznik szpitala, Sławomir Graboń.

Czują się gnębione

Ostatecznie udało nam się dotrzeć do treści pisma. Wiele zarzutów w piśmie skierowanych było pod adresem zastępcy dyrektora ds. pielęgniarstwa Małgorzaty Żebrak. Pielęgniarki pisały: „Czujemy się zastraszane, wręcz gnębione przez Panią Żebrak. Boimy się chodzić do pracy, obawiamy się nagan i innych konsekwencji. Zarzucano nam również złą organizację pracy oraz niekompetencje. Czy nikt nie widzi i nie chce widzieć, co w tym szpitalu robi Pani Żebrak, jak niszczy pielęgniarki, jak próbuje skłócić nas z lekarzami, jak „rozwala” oddziały!”

Pielęgniarki opisały też zebranie, do którego doszło w grudniu 2016 r. Tak naprawdę to od tego wszystko się zaczęło. Wtedy jeszcze pielęgniarkami na oddziale kierowała inna osoba niż obecnie. Pielęgniarki postanowiły zorganizować spotkanie i zaprosić na nie dyrektor szpitala Dorotę Kowalską, żeby opowiedzieć jej, jakie są problemy oddziału, związane m.in. z brakami kadrowymi. Na spotkanie - prócz dyrektor Kowalskiej - przyszła też Małgorzata Żebrak, która wówczas nie była wicedyrektorką. Pielęgniarki pisały o tym spotkaniu: „Nie wiemy, w jakim charakterze tam się pojawiła”. Dodają, że w wyniku grudniowego spotkania z pracy zwolniła się ich ówczesna oddziałowa, która - jak piszą - była „kompromitowana” i „zastraszana”.

„Zaścianek”

Zachowanie nowej oddziałowej, która zastąpiła poprzednią, także budziło wątpliwości ze strony pielęgniarek. To również zostało opisane w piśmie do starostwa: „Od pierwszego dnia zwraca się do nas podniesionym głosem, zarzuca nam, że panuje u nas XIX wiek - zaścianek. Oskarża nas o kradzież leków z oddziału, każe nam wykonywać prace, które nie należą do naszych obowiązków, jak np. uzupełnianie braków aptecznych. Nasze młodsze stażem koleżanki niejednokrotnie słyszały, iż nic nie potrafią i nadają się jedynie do leżenia. Lekceważąco odnosi się do naszej pracy i nie szanuje jej w żaden sposób”. W piśmie pielęgniarki podkreśliły też, że do tej pory nikt nie zareagował na sygnalizowane przez nie problemy, np. kadrowe.

Udało nam się porozmawiać z jedną z pielęgniarek ze wspomnianego oddziału (imię i nazwisko pielęgniarki do wiadomości redakcji). Mówi nam, że nieprzyjemne epitety ze strony pani wicedyrektor ds. pielęgniarstwa, ale także obecnej oddziałowej były na porządku dziennym. - Cały czas różne insynuacje, straszenie notatkami służbowymi i prokuraturą. Z powodu panującej w szpitalu sytuacji zwolniło się kilka oddziałowych, wieloletnich pracownic - twierdzi nasza rozmówczyni.

„To były przesłuchania”

Po tym, jak pismo pielęgniarek trafiło ze starostwa do dyrekcji szpitala, zaczęło się wzywanie podpisanych pod nim pielęgniarek na rozmowy. - To nie były wysłuchania pracownicze, tylko przesłuchania. Wchodziła jedna pielęgniarka, a w środku siedzieli m.in. prawnik, rzecznik szpitala, kadrowe. Początkowo była tam też pani Żebrak, co moim zdaniem jest niedopuszczalne, bo przecież to jej sprawa dotyczy. Pielęgniarki wychodziły z tych spotkań zapłakane i wystraszone - opisuje nam nasza rozmówczyni. - Ciągle zarzucali nam, że pominęłyśmy drogę służbową, bo napisałyśmy najpierw do starostwa, a nie do dyrekcji. Jakby to było najważniejsze... A przecież nie pominęłyśmy drogi służbowej, bo informowałyśmy panią dyrektor Kowalską o problemach na oddziale. Było też pismo z oddziału z prośbą o zwiększenie kadry, bo naszym zdaniem braki zagrażały pacjentom. Dotąd nie otrzymałyśmy na to pismo odpowiedzi - dodaje.

Komisja antymobbingowa

Za to po piśmie pielęgniarek została powołana komisja antymobbingowa. - Do zakresu działań komisji antymobbingowej należy wyjaśnienie kwestii podniesionych w treści pisma pielęgniarek - wyjaśnia nam rzecznik szpitala, Sławomir Graboń. Dodaje, że powołanie komisji jest standardowym działaniem. - Zgodnie z wewnętrzną polityką antymobbingową PPZOZ, pracodawca w momencie złożenia przez pracownika skargi opisującej działania mogące mieć w ocenie pracownika znamiona mobbingu, zobowiązany jest do powołania komisji antymobbingowej. Powołanie komisji jest postępowaniem standardowym i ma na celu szczegółowe wyjaśnienie zarzutów opisanych w treści skargi - zaznacza rzecznik.

Od jednej z pielęgniarek dowiedzieliśmy się, że w komisji nie ma ani przedstawiciela związków zawodowych, ani nikogo ze starostwa, ani ich przedstawiciela, jako podpisanych pod pismem. - Na szczęście same zapewniłyśmy sobie prawnika - podkreśla. Pielęgniarka dodaje, że z powodu złej atmosfery w szpitalu z pracy odeszło już kilka pielęgniarek z wieloletnim stażem.

Dyrektor chciała się spotkać, ale czasu nie znalazła

Starostwo nadal nie chce komentować sprawy, czeka na wyniki prac komisji antymobbingowej. O zarzutach pielęgniarek chcieliśmy porozmawiać z Małgorzatą Żebrak. Zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa najpierw umówiła się z nami na spotkanie. Jednak w dniu, w którym miało się ono odbyć, 40 minut przed spotkaniem otrzymaliśmy telefon z sekretariatu szpitala. Poinformowano nas, że Małgorzata Żebrak nie może spotkać się z dziennikarzem Nowin Wodzisławskich, bo wypadło jej nagłe spotkanie. Poprosiliśmy więc, żeby pani dyrektor zaproponowała inny termin. Odesłano nas do rzecznika szpitala, zaznaczając jednak, że do 28 sierpnia przebywa on na urlopie. Zostawiliśmy więc w sekretariacie numer telefonu z prośbą o kontakt od dyrektor Żebrak. Rozmowy z nami odmówiła też wspomniana w piśmie pielęgniarka oddziałowa. Magdalena Kulok, (art)

Szarpanina na oddziale

Z Małgorzatą Żebrak chcieliśmy również porozmawiać w celu zweryfikowania innej szokującej informacji, która dotarła do nas na początku czerwca. Przekazano nam, że pod koniec maja na jednym z oddziałów w Wodzisławiu doszło do szarpaniny. Poszkodowaną miała być jedna z pielęgniarek (emerytowana, pracująca na oddziale). Nietykalność cielesną owej pielęgniarki miała naruszyć... zastępca dyrektora szpitala ds. pielęgniarstwa - Małgorzata Żebrak. Dowiedzieliśmy się, że całe zdarzenie miało zostać odnotowane w oficjalnych raportach. Dlatego o informacje w tej sprawie zwróciliśmy się do rzecznika prasowego szpitala. Oto co odpowiedział rzecznik na nasze pytania dotyczące szarpaniny na oddziale: - Dyrekcja wystąpiła do ordynatora oddziału, pielęgniarki oddziałowej, pielęgniarki naczelnej oraz zastępcy dyrektora ds. pielęgniarstwa o wyjaśnienie okoliczności zdarzenia opisanego w treści państwa zapytań. Ponadto spotkała się z pielęgniarką pracującą na oddziale szpitala w Wodzisławiu Śląskim. Podczas spotkania, wysłuchała wyjaśnień pielęgniarki dotyczących zaistniałego zdarzenia - odpowiedział Sławomir Graboń. Według nas taka odpowiedź nie jest wystarczającym wyjaśnieniem wobec tak poważnych zarzutów, dlatego zapytaliśmy o szarpaninę jeszcze raz. Rzecznik zasłonił się tym, że nie jest to informacja publiczna. - Wyjaśnienia zostały udzielone w sposób wyczerpujący w formie pisemnej dyrekcji szpitala, jako jedynemu uprawnionemu adresatowi przedmiotowych wyjaśnień. Ich treść dotyczy wewnętrznych spraw szpitala, tj. spraw pracowniczych, które nie stanowią informacji publicznej - stwierdził tym razem rzecznik.

Dotarliśmy do bezpośredniego świadka szarpaniny, jednej z pielęgniarek z oddziału (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Nasza rozmówczyni opisała sytuację, podczas której miało dojść do naruszenia nietykalności cielesnej. Jak mówi, pomiędzy emerytowaną pielęgniarką a Małgorzatą Żebrak wywiązała się dyskusja na temat procedur związanych z pobieraniem krwi i zleceniami lekarskimi. - Doszło do ostrej wymiany zdań między panią Żebrak a pielęgniarką. Słyszałam to, tak samo jeden z lekarzy. Z bezsilności pielęgniarka poszła do dyżurki. W tym czasie ja poszłam do pacjentów. Zauważyłam, że jeden z pacjentów leży w poprzek łóżka, więc trzeba go było ułożyć prawidłowo. Poszłam więc do tej pielęgniarki, która wcześniej miała burzliwą rozmowę z panią Żebrak. Chciałam ją prosić, by pomogła mi z pacjentem. Gdy przyszłam do dyżurki, prócz tej pielęgniarki była tam też pani Żebrak. Po raz kolejny miały głośną dyskusję. Powiedziałam do pielęgniarki: „czy możesz mi pomóc?”. Kiedy ta chciała wyjść, pani Żebrak zaczęła ją szarpać za ramiona i wpychać z powrotem do dyżurki. Blokowała jej wyjście i krzyczała: „Proszę tu zostać! Proszę tu zostać!”. Widać było, że jest wściekła. Pielęgniarka wołała, że chce wyjść i pomóc koleżance - opisuje nasza rozmówczyni.

Cała sytuacja miała zostać opisana przez dwie pielęgniarki w raporcie. Oddziałowa, która towarzyszyła wicedyrektor Żebrak, napisała, że nie może potwierdzić zdarzenia. - Raport został zabrany z naszej dyżurki - mówi nasza rozmówczyni.

Pielęgniarka, która była świadkiem szarpaniny, nie pracuje już na oddziale. Jak podkreśla w rozmowie z nami, zwolniła się i przeniosła do innego szpitala z powodu jawnego mobbingu i złej atmosfery. - Niestety, z tego, co wiem, sprawa szarpaniny do tej pory nie została wyjaśniona. Najpewniej zostanie zamieciona pod dywan - uważa nasza rozmówczyni.

  • Numer: 34 (875)
  • Data wydania: 22.08.17
Czytaj e-gazetę