środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Duży Kaliber: Śmierć windykatora

25.07.2017 00:00 sub

Śmierć windykatora

– Proszę się odsunąć – policjant z patrolu z trudem powstrzymywał napierający na jego plecy tłum gapiów. Każdy z przechodniów zza ramienia mundurowego chciał zobaczyć, kto przed kwadransem spadł z dachu wieżowca. Pogrążony w długach biznesmen, nieszczęśliwie zakochany młodzieniec czy może zwykły robotnik, który poślizgnął się podczas konserwacji dachu? Z mokrej plamy i wtopionej w nią odzieży ciężko było odgadnąć, która wersja jest prawdziwa.

– Sierżancie, nie macie taśm? Odgrodźcie teren – rzucił oficer w płaszczu, który właśnie przyjechał na miejsce zdarzenia i w towarzystwie dwóch innych policjantów wchodził do wieżowca.

Na 10. piętrze stał tłum ludzi w garniturach. W biurowcu przerwa na papierosa to jedyny pretekst na chwilę przerwy w wyścigu o wyniki. Taras na ostatnim piętrze to najpopularniejsze miejsce spotkań palaczy z wieżowca.

– Dzień dobry, nazywam się komisarz Jakub Szarek. Jestem z wydziału kryminalnego komendy miejskiej. Czy ktoś z Państwa widział ten wypadek? – zapytał policjant w płaszczu, jednak nikt z tłumu nie odpowiedział.

– To może inaczej. Kim był zmarły mężczyzna? – zapytał ponownie policjant.

– To Marek – rzucił ktoś z tyłu grupy gapiów. – Z windykacji – dopowiedział ktoś ze środka.

– To nasz najlepszy windykator – odezwał się nagle głos za plecami komisarza Szarka. Policjant dyskutując z tłumem nie zauważył, że na piętro wjechała windą elegancko ubrana kobieta.

– Nazywam się Barbara Wrześniewska. Jestem dyrektorem działu, gdzie pracował Marek Potek.

– Denat windykował należności tak? – upewniał się policjant.

– Proszę go tak nie nazywać. Pan Marek miał największą skuteczność ściągania należności od osób, które celowo uchylały się od spłaty swoich zobowiązań.

– Czy miał jakich wrogów?

– Windykatorów nikt nie lubi. To wpisane w ten zawód. To także praca w ogromnym stresie. Prawdopodobnie pan Marek nie wytrzymał tempa i dlatego odebrał sobie życie. Wyszedł podczas przerwy i skoczył. Często tu przebywał, zdarzało się, że przyjmował tu też klientów.

– No tak. Pozwoli pani, że rozejrzę się po tarasie.

– Proszę robić co pan uważa za stosowne.

Policjant podszedł do niskiej barierki tarasu od południowej strony budynku. Na dole migotały światła karetki i policyjnych radiowozów. To stąd miał skoczyć windykator. Świadczyła o tym również jego skórzana walizka, która została przy barierce. Policjant delikatnie ją otworzył. Na jej dnie znalazł napoczętą paczkę papierosów i dwie paczki zapałek, wizytownik oraz jabłko.

– Zabezpieczcie teczkę i zbierzcie ślady z tarasu. Podejrzewam, że mamy tu zabójstwo – powiedział Szarek do kolegów z komendy.

Jak policjant domyślił się, że windykator został zamordowany?

Nikt, kto odchodzi na chwilę od biurka na papierosa, nie zabiera ze sobą teczki, szczególnie pustej. Policjant podejrzewa, że windykator spotkał się z dłużnikiem na tarasie gdzie został zepchnięty. Dłużnik po zabójstwie skradł dokumenty, stąd pusta teczka.

  • Numer: 30 (871)
  • Data wydania: 25.07.17
Czytaj e-gazetę