środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Ograni przez kopalnię

21.03.2017 00:00 red.

Włodarze Rydułtów uważają, że w kwesti rozbiórki hałdy zostali przez kopalnię wprowadzeni w błąd. Kopalnia najpierw twierdziła, że chodzi tylko o budowę nowego stożka, a kiedy samorządowcy wprowadzili odpowiednie zmiany prawne, które miały to umożliwić, zmieniła decyzję. Teraz na rozbiórce hałdy chce zarabiać, a w dodatku od całej sprawy umywa ręce.

RYDUŁTOWY Przetarg na likwidację zjawisk termicznych poprzez ich wybranie, schłodzenie i wywiezienie materiału poza teren kopalni wygrała firma Marbud z Rybnika (a dokładnie konsorcjum dwóch firm, z firmą Marbud na czele). W ramach umowy przedsiębiorca powinien wywieźć z hałdy około 3,8 mln ton kamienia. – Przy czym umowa zawiera klauzulę o wywożeniu około 1 tys. ton materiału dziennie – mówi prezes firmy Marbud, Eugeniusz Marcol.

Umowa została podpisana na przełomie kwietnia i maja ubiegłego roku. Wynika to ze słów dyrektora kopalni ROW, Adama Robakowskiego, który w połowie marca stwierdził: „jesteśmy 1,5 miesiąca przed upływem roku od momentu podpisania umowy”. Zgodnie z umową firma ma 99 miesięcy na eksploatację.

Umowa narzuca przedsiębiorcy harmonogram działania. Przez pierwsze 6 miesięcy firma miała zdobyć wszystkie dokumenty niezbędne do tego, by wywozić kamień. To się nie udało. Firmie brakuje m.in. akceptacji ze strony Urzędu Miasta w Rydułtowach w zakresie uzgodnień co do transportu kamienia (wymóg uzyskania takiej akceptacji narzuca m.in. decyzja marszałka zezwalająca na wydobywanie odpadów, którą firmie udało się uzyskać).

Po upływie 6 miesięcy od podpisania umowy firma miała zacząć wywozić kamień. Tak się nie stało, Marbud ma więc w tym zakresie kilka miesięcy opóźnienia.

Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że kary umowne za opóźnienia lub niezrealizowanie warunków umowy są drakońskie i mogą doprowadzić przedsiębiorcę do ruiny.

Jeśli chodzi o warunki finansowe umowy, to z nieoficjalnych informacji wynika, że za każdą tonę materiału wywiezionego z hałdy firma musi zapłacić Polskiej Grupie Górniczej (lub kopalni) około 1,2 zł. Firma zarabia na tym, że odzyskuje z tego materiału kruszywo, które następnie sprzedaje budującym drogi. Realna wartość sprzedaży tony kruszywa to 12–13 zł brutto. Trzeba jednak pamiętać, że przedsiębiorca musi ponieść koszty załadunku, transportu i przede wszystkim oddzielenia kruszywa od praktycznie bezwartościowej, pozostałej substancji tworzącej hałdę.

Samochody z kamieniem mają opuszczać teren kopalni przez bramę Leon szybu IV. To oznacza, że transport musiałby odbywać się ul. Mickiewicza lub Obywatelską. Z tym że ta druga wydaje się zbyt wąska. Transport kolejowy na razie nie wchodzi w grę, bo bocznica kolejowa jest w pełni wykorzystana przez kopalnię.

Stanowisko firmy

Firma Marbud znalazła się w trudnym położeniu. Musi realizować warunki umowy, ciążą nad nią kary umowne. Od 6–7 tygodni przedsiębiorstwo prowadzi na terenie hałdy prace związane z likwidacją zapożarowania, ale nie może wywozić wystudzonego materiału, bo nie sfinalizowało ustaleń z rydułtowskim urzędem miasta. Z kolei brak możliwości wywozu uniemożliwia studzenie kolejnych partii. – Wszystko się przedłuża. Sytuacja jest zagmatwana na linii urząd miasta i kopalnia. Strony próbują sobie udowadniać kto i co podpisał. Nie chcę w to już nawet wchodzić – przyznaje prezes Marbudu. – Urząd miasta nastawiony jest bardzo negatywnie. Udało mi się namówić panią burmistrz na kolejne spotkanie, mam też nadzieję, że mediacje przyniosą jakiś efekt – dodaje Eugeniusz Marcol.

Prezes Marbudu podkreśla, że rozumie niepokój mieszkańców, ale jego zdaniem wywóz kamienia to wybór mniejszego zła. – W czasie wizji byliśmy z mieszkańcami na hałdzie i oni sami podkreślali, że śmierdzi niesamowicie. I będzie tak śmierdzieć, coś trzeba z tym zrobić. Być może należy znaleźć kompromis w takiej postaci, by nie wywozić ok. 3,8 mln ton kamienia, tylko wybrać to, co jest źródłem największego zagrożenia. Czyli studzić wolniej, małymi krokami i wywieźć mniej, ograniczając liczbę transportu. Ale ja nie mogę wystąpić o zmianę warunków umowy – podkreśla Marcol. Dodaje też, że straszenie zakorkowaniem miasta jest na wyrost, bo wystarczy prześledzić, ile ciężarówek obecnie wyjeżdża z kopalni. Przypomina też, że jeszcze do niedawna firma Haldex dodatkowo wywoziła kruszywo w potężnych ilościach, a miasto wcale nie stanęło.

Są inne metody?

W naukowej publikacji z 2016 r. pod nazwą „Systemy wspomagania w inżynierii produkcji. Górnictwo – perspektywy i zagrożenia” znalazł się artykuł „Rekultywacja terenów poprzemysłowych na przykładzie KWK „Rydułtowy–Anna”. Jest tam mowa o metodzie, która doprowadziła do likwidacji zapożarowania hałdy po wschodniej stronie. Od razy pojawiły się pytania, czy nie można zastosować tej samej metody w odniesieniu do południowo–zachodniej części zwałowiska. Okazuje się, że nie. Powód jest prosty. Nie ma ku temu warunków terenowych. Wyjaśnił to specjalista z branży górniczej – Marek Lorenc – podczas spotkania mediacyjnego, które odbyło się 13 marca. W dużym uproszczeniu chodzi o to, że brakuje terenu do obudowania południowo–zachodniej części zwałowiska, zachowując przy tym odpowiednie nachylenie skarp i półek. Obecnie 50 metrów od zwałowiska przebiega rzeka Nacyna. Nieco dalej mamy osadniki wód dołowych. Natomiast by metoda miała jakikolwiek sens, należałoby oddalić się od istniejącej bryły o 150–170 m. A to jest niemożliwe.

Inni specjaliści, z którymi kontaktowaliśmy się, podkreślają, że w Polsce nie ma obecnie skuteczniejszej metody gaszenia zapożarowania, niż wywiezienie materiału. Jak dotąd nikt nie przedstawił wyników badań, które by wprost pokazywały, jaki wpływ na środowisko ma płonąca hałda.

Co po wywózce?

Przetarg na rozbiórkę hałdy nie obejmuje rekultywacji terenu po zakończeniu prac. Władze Rydułtów i mieszkańcy obawiają się, że firma pozostawi po sobie zdewastowany, księżycowy krajobraz. Z drugiej jednak strony – jeśli miasto zablokuje teraz rozbiórkę, to może kiedyś zostać z tym problemem samo, gdyby kopalnię zlikwidowano.

Stanowisko kopalni

Polska Grupa Górnicza i kopalnia ROW twierdzą wprost: nie jesteśmy już stroną, a umowa z firmą Marbud musi zostać zrealizowana. PGG uważa, że wywóz kamienia z hałdy jest zgodny z prawem. Spółka węglowa powołuje się na obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego, który został przyjęty przez rydułtowską radę miasta w 2012 r. Jest tam zapis: „w ramach kształtowania budowli ziemnej dopuszcza się przebudowę lub rozbiórkę części budowli”. Spółka twierdzi, że skoro jest tam zapis „lub rozbiórkę”, to wywozić można.

Faktem jest, że rydułtowska rada miasta zdecydowała się na taki zapis dlatego, że kopalnia przedstawiła wówczas koncepcję budowy drugiego stożka – sąsiadującego z Szarlotą i wyższego od niej. Kopalnia, która była wówczas samodzielnym zakładem, doskonale wiedziała, że na istniejącej hałdzie kończy się miejsce na lokowanie kamienia poprodukcyjnego. Jeśli więc zakład ma dalej działać (a szacunki były wówczas takie, że do 2030 r.), to trzeba przygotować nowe miejsce na składowanie. – Zakładaliśmy, że nie ruszymy stożka Szarlota, bo to historia miasta. Znakiem obecnych czasów miał być nowy stożek, sypany z materiału z bieżącej produkcji – podkreśla Aleksander Chowaniec, naczelny inżynier Ruchu Rydułtowy w Kopalni ROW.

Koncepcja ta – w ramach budowy nowego stożka – zakładała zagospodarowanie ok. 9,5 mln m3 odpadów wydobywczych z bieżącej produkcji oraz wywiezienie 2,5 mln m3 materiału. Koncepcja została zaakceptowana przez burmistrz Kornelię Newy.

Ostatnio jednak PGG zmieniła plany. Doszło do restrukturyzacji. Rydułtowska kopalnia stała się jednym z elementów kopalni zespolonej ROW. PGG ogłosiła, że w Rydułtowach zostanie zlikwidowany zakład przeróbczy. Oraz że od końcówki 2018 r. całe wydobycie z Rydułtów zostanie skierowane na Marcel. Nie dojdzie więc do sypania drugiego stożka.

Zanim jednak doszło do ogłoszenia decyzji o likwidacji zakładu przeróbczego, PGG i kopalnia podpisały umowę z firmą Marbud na wywiezienie kamienia. – Umowa została podpisana. Takie jest prawo. Musimy zlikwidować zapożarowanie – mówi dyrektor kopalni ROW, Adam Robakowski.

Kopalnia powołuje się też na decyzję starosty z 2005 r., która nakazuje likwidację zapożarowania poprzez wybranie

materiału aktywnie termicznego i jego schłodzenie przy użyciu wyspecjalizowanego sprzętu. Kopalnia tłumaczy, że po tej decyzji wykonano szereg prac, m.in. wybrano ogniska pożarowe, schłodzono je, a następnie ponownie wbudowano w formowany obiekt. Jednakże prace te nie przyniosły w pełni oczekiwanego efektu. Dlatego zapadła decyzja o rozbiórce. Poza tym PGG mówi, że skoro starosta nie napisał wprost, że zakazuje wywozu, to wywozić można.

Stanowisko miasta

Urząd Miasta w Rydułtowach nie zgadza się z interpretacją PGG, że można wywozić kamień na podstawie zapisu w rydułtowskim planie zagospodarowania: „w ramach kształtowania budowli ziemnej dopuszcza się przebudowę lub rozbiórkę części budowli”. – Zapis dotyczy kształtowania nowej bryły krajobrazowej. Czyli budowy, a nie rozbiórki. Rozumiejąc potrzeby kopalni, zgodziliśmy się na budowę drugiego wierzchołka. Wspólnie ustalaliśmy, jak to ma wyglądać. A teraz kopalnia chce nam zostawić wyżarty fragment terenu? – pyta burmistrz Kornelia Newy. Urząd czuje się przez kopalnię niejako wprowadzony w błąd. – Mówiliście, że chcecie budować stożek. Wierzyliśmy, traktowaliśmy kopalnię jako wiarygodnego partnera do rozmów z miastem. Jak można tak zmienić wszystko bez uzgodnienia z nami? – nie kryła rozgoryczenia burmistrz Kornelia Newy podczas spotkania mediacyjnego wszystkich stron sporu. – W którym miejscu kopalnia była niewiarygodna? – pytał dyrektor Adam Robakowski. – Podpisując z przedsiębiorcą umowę na rozbiórkę hałdy – odparła burmistrz.

Miasto obawia się też dewastacji dróg oraz zwiększonego zapylenia – tego, że w czasie rozbiórki hałdy dojdzie do większego zapożarowania i uciążliwości dla mieszkańców. Jako przykład władze podały to, co działo się z byłymi hałdami kopalni „Rymer”. Kopalnia próbowała rozebrać hałdy, ale zapylenie w okolicy było tak uciążliwe, że prace musiano przerwać.

Miasto przypomina też, że otrzymało środki ze „schetynówki” na przebudowę fragmentu ul. Mickiewicza, którą przedsiębiorca planuje wywozić kruszywo. Będzie tam budowane rondo, więc droga zostanie zamknięta.

Magdalena Kulok

  • Numer: 12 (853)
  • Data wydania: 21.03.17
Czytaj e-gazetę