Kieca, Newy, Magiera, Burek, Adamczyk, Szymanek, Chrószcz. Przymusowe „do widzenia”?
POWIAT Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział wprowadzenie zasady dwóch kadencji dla tych, którzy pełnią funkcje jednoosobowe, czyli dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Zaproponował także umieszczenie w każdym lokalu obwodowej komisji wyborczej przezroczystych urn oraz kamer, które miałyby transmitować na żywo obraz przez internet. Kaczyński stwierdził również, że planowane są zmiany w zasadach liczenia głosów, tak żeby wszyscy członkowie komisji wyborczej musieli w tym uczestniczyć.
Od kiedy?
Prezes Kaczyński uważa, że zmiana w ordynacji wyborczej dotycząca kadencyjności powinna nastąpić jeszcze przed wyborami samorządowymi, które odbędą się w 2018 r. Zdaniem Kaczyńskiego jest ona dopuszczalna i „trzeba spróbować”. Najpewniej rozstrzygać w tej sprawie będzie jednak Trybunał Konstytucyjny.
– Nie wiem czy Trybunał Konstytucyjny – bo pewnie to się znajdzie w TK, można przewidzieć, że się znajdzie – będzie interpretował konstytucję w ten sposób, że można to uczynić od razu, czy też uzna,
że musi być okres, w którym to prawo wchodzi w życie, bo inaczej trzeba będzie potraktować to jako działanie prawa wstecz. A działanie prawa wstecz jest niedopuszczalne w naszej kulturze prawnej – powiedział Kaczyński w rozmowie wyemitowanej przez TVP Kielce.
Ilu może wypaść z gry?
Z danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że ograniczenie kadencji do dwóch może spowodować, że 63 proc. obecnie urzędujących wójtów i burmistrzów nie będzie kandydować w przyszłorocznych wyborach. Aż 1576 obecnych wójtów, burmistrzów i prezydentów miast pełni urząd przez dwie kadencje z rzędu lub więcej.
Z kolei Serwis Samorządowy PAP publikuje opinie ekspertów, którzy negatywnie odnoszą się do projektu dwukadencyjności włodarzy. – Reforma ordynacji w wyborach samorządowych będzie korzystna dla partii politycznych, jednak nie do końca leży w interesie samorządności – ocenia prof. Maciej Drzonek z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Natomiast dr. hab. Jarosław Flis ostrzega, że zaproponowane zmiany spowodują spadek motywacji włodarzy, którzy będą wiedzieli, że nie mogą startować w kolejnych wyborach. – W odróżnieniu od prezydenta państwa, który po dwóch kadencjach dostaje uposażenie, burmistrz musi martwić się o swoje zajęcie. Sytuacja, gdy w części kraju rządzą osoby, które na liście priorytetów mają zapewnienie sobie dalszej pracy w innym miejscu niż to, którym zarządzają, jest czynnikiem bardzo niebezpiecznym i demoralizującym – stwierdził Flis.
Reakcja gmin
Na zapowiedź prezesa PiS zareagowali już przedstawiciele gmin wiejskich. Zaapelowali do prezydenta i rządu o „niepodejmowanie zbyt pochopnych decyzji godzących w prawa wyborcze i zaniechanie politycznych manipulacji w zakresie kadencyjności organów wykonawczych samorządu terytorialnego”.
W opinii samorządowców projekt godzi w suwerenność samorządów. – Propozycja ta ma wyłącznie podłoże polityczne i nic nie wnosi w kwestii rozwiązywania problemów samorządów. Ma także charakter fragmentaryczny i nie niesie ze sobą żadnych propozycji zmiany relacji pomiędzy organami stanowiącymi a wykonawczymi w samorządach – argumentuje Związek Gmin Wiejskich.
Samorządowcy podkreślają, że nigdy nie przedstawiono konkretnych danych, potwierdzających tezę, że długie urzędowanie sprzyja powstawaniu patologii. Jednocześnie działacze przypomnieli, że samorząd od wielu lat cieszy się najwyższym zaufaniem społecznym wśród Polaków.
Dwójka bezpieczna
Gdyby pomysł prezesa PiS wszedł w życie, dla powiatu wodzisławskiego oznaczałoby to prawdziwe trzęsienie ziemi. Obecnie tylko dwóch włodarzy urzęduje pierwszą kadencję – to burmistrz Pszowa Katarzyna Sawicka–Mucha oraz wójt Gorzyc Daniel Jakubczyk. Oni mogliby ubiegać się o reelekcję.
Siódemka niepewna
Pozostali szefowie miast i gmin działają dwie lub więcej kadencji. Są to: prezydent Wodzisławia Mieczysław Kieca, burmistrz Rydułtów Kornelia Newy, burmistrz Radlina Barbara Magiera, wójt Lubomi Czesław Burek, wójt Godowa Mariusz Adamczyk, wójt Mszany Mirosław Szymanek i wójt Marklowic Tadeusz Chrószcz. Oni mieliby czerwone światło, jeśli chodzi o reelekcję.
Burmistrz Kornelia Newy jest w o tyle komfortowej sytuacji, że już wcześniej podjęła decyzję, że nie będzie kandydować na rząd burmistrza. Ewentualna zmiana jej więc nie dotknie.
Nasi włodarze – to zły pomysł
Ci włodarze, których udało nam się poprosić o komentarz (Barbara Magiera, Czesław Burek i Mariusz Adamczyk przebywali na urlopie), negatywnie oceniają propozycję prezesa PiS co do ograniczenia liczby kadencji do dwóch.
(mak), (juk), PAP
Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śl.:
Jest dla mnie niesamowicie ważne, że mogę już trzecią kadencję służyć mieszkańcom Wodzisławia. Samorząd jest podstawą funkcjonowania naszego państwa, szczególnie samorząd gminny. Mieszkańcy nadal powinni mieć prawo do wybierania gospodarzy swoich małych ojczyzn. Jestem przykładem samorządowca, który kandydując na urząd prezydenta w 2006 r. spotkał się w drugiej turze z kandydatem popieranym częściowo przez obecną partię rządzącą. W 2010 r. sytuacja była podobna. Z kolei w wyborach w 2014 r. moim kontrkandydatem była osoba reprezentująca dzisiejszą partię rządzącą. Rozumiem, że planowana zmiana ordynacji wyborczej jest wymierzona w ludzi, którzy już niejednokrotnie pokazali, że ich pomysł i program wyborczy zyskuje dużo więcej zwolenników, niż program obecnej partii rządzącej. Uważam, że wprowadzanie tego typu zmian i to w takim trybie jest jawnym łamaniem idei prawa. Prawo nie powinno działać wstecz. To nie ma również nic wspólnego z dobrym podejściem do ludzi, pracowników. Każdy z nas może wyobrazić sobie sytuację, że niespodziewanie wzywa go szef i mówi: „niezależnie od tego, jak będzie pan wykonywać swoją pracę, to i tak za 2 lata zostanie pan zwolniony”. Poza tym wbrew temu, co mówi wielu polityków, w samorządzie dochodzi do dużej liczby zmian.
Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów:
Uważam, że to złe rozwiązanie. Z kilku powodów. Po pierwsze – dwie kadencje to jednak za mało, by burmistrzowi udało się zrealizować wszystkie ważne zadania, które na początku zaplanuje. Wynika to ze wszystkich zawirowań, które dotykają samorządy. Przykładem niech będą starania o środki unijne z nowej perspektywy. Samorządowcy byli gotowi już w 2015 roku, wykonali zadania, które do nich należały, a środków nadal nie ma i to nie z winy samorządowców. Po prostu procedury, które obowiązują, są tak długie, że dwie czteroletnie kadencje to za mało, by zrealizować to, co obiecało się wyborcom. Po drugie – ograniczanie liczby kadencji może spowodować, że wielu zdolnych i wartościowych ludzi nie będzie chciało startować w wyborach. Dla młodych, wysokiej klasy specjalistów, wyrwanie się ze swojego środowiska pracy z wizją, że po dwóch kadencjach będą musieli układać sobie życie zawodowe na nowo, nie mając żadnego zabezpieczenia, może być zniechęcające. To jest po prostu nieuczciwe. Poza tym początek pierwszej kadencji to zawsze czas na zdobywanie doświadczenia. Dopiero potem można ruszyć do konkretnych działań.
Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic:
Pomimo tego, że być może nowe rozwiązania prawne nie będą miały osobiście dla mnie znaczenia, to pragnę zauważyć, że obecna ordynacja wyborcza pozwala mieszkańcom gminy zmienić wójta, burmistrza po każdej kadencji (a nawet w trakcie) jeżeli tylko mieszkańcy tak uważają. Nie widzę powodu, aby ustawowo pozbawiać mieszkańców tej decyzyjności. Idea samorządu polega przecież na tym, aby dać ludziom możliwość decydowania, w tym również o osobie, która ma reprezentować daną społeczność. Za kuriozalną rzecz natomiast uważam próbę wprowadzenia ustawy z mocą wsteczną, co również powtarza w swoich opiniach wielu prawników – konstytucjonalistów. Jeżeli już zmieniać ordynację wyborczą to na wszystkich funkcjach wybieralnych, począwszy od posła, senatora, aż po prezydenta kraju. System dwukadencyjny jest możliwy do wprowadzenia. Należałoby go jednak tak dopracować, aby pozbawić się zarzutu działania wyłącznie doraźnego, obliczonego na krótką korzyść polityczną. Bez działania z mocą wsteczną oraz przy wydłużonym okresie pełnienia mandatu do pięciu lub sześciu lat.
Mirosław Szymanek, wójt Mszany:
Nie wiem czemu takie rozwiązanie miałoby służyć. Samorządowcy są wybierani podczas demokratycznych wyborów. Jeśli wyborcy nie są zadowoleni z tego czy innego włodarza, to mogą dokonać zmiany. Jeśli dany włodarz im odpowiada, to wybierają go ponownie. Takie rozwiązanie uważam za korzystne. Dodam jednak, że trudno odnosić się do pomysłu ograniczenia liczby kadencji, skoro to na razie tylko pomysł, a nie trwają żadne prace legislacyjne.
Najnowsze komentarze