środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

W reaktorach mają być masowo przerabiane stare opony

19.07.2016 00:00 red.

WODZISŁAW ŚLĄSKI, MARKLOWICE Przy ul. Marklowickiej, na granicy Wodzisławia Śl. i Marklowic spółka Eko Oil Poland z Pszczyny zamierza uruchomić instalację do pirolizy zużytych opon, gumy i tworzyw sztucznych. Prezydent miasta Mieczysław Kieca wydał już firmie tzw. decyzję środowiskową otwierającą drogę do ubiegania się o pozwolenie na budowę.

Tam podatki, tu odpady

– Nie dopuszczę do tego – mówi stanowczo oburzony decyzją prezydenta przedsiębiorca Ryszard Strycharczuk. Jego córka jest właścicielką magazynów, na

terenie których znajduje się wielka hurtownia owoców i warzyw, znajdująca się w bezpośrednim sąsiedztwie działki, na której prowadzona ma być piroliza opon. – Dziwi mnie ogromnie, że prezydent wydał pozytywną decyzję środowiskową wobec tak niehlubnego przedsięwzięcia – komentuje Strycharczuk. – To właśnie Mieczysław Kieca powinien być naczelnym strażnikiem komfortu życia, a przede wszystkim zdrowia mieszkańców miasta. Niestety, jak widać, daleko mu

do takiej postawy. W dodatku mówimy o firmie zarejestrowanej w Pszczynie. Tam zapłaci podatki, a nas będzie zatruwać – grzmi przedsiębiorca. Biznesmen podkreśla, że decyzja wydana jest w czasie, kiedy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała raport najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie. Wodzisław zajmuje w tym niehlubnym rankingu piąte miejsce. Przedsiębiorca nie wyklucza protestów na terenie Wodzisławia i Markowic.

Odwołanie do SKO

Córka, która jest formalnie stroną w postępowaniu, wysłała odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego od decyzji prezydenta uważając, że w kilku punktach jest niezgodna z przepisami i prawdą. Przede wszystkim uważa, że plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza prowadzenie działalności produkcyjno – usługowej, tymczasem piroliza jest metodą termicznego odzysku z odpadów gumowych i plastikowych innych odpadów, takich jak kord metalowy, sadza, olej opałowy czy gaz pirolityczny. Jej zdaniem nie jest to ani produkcja, ani usługa, tylko odzysk odpadów z odpadów.

Kolejne naruszenie, zdaniem wodzisławianki, dotyczy zapisu w planie wyraźnie mówiącego o zakazie wprowadzania w tym miejscu funkcji generujących zwiększony ruch samochodowy. Tymczasem firma Eko Oil Poland zamierza przerabiać dziennie nawet 45 ton odpadów, a dodatkowo chce jeszcze gromadzić odpady inne niż niebezpieczne, głównie odpady z gumy i tworzyw sztucznych. – Odpady trzeba dostarczyć i potem odebrać. Czym, jeśli nie autami? Samolotem? – zastanawia się Ryszard Strycharczuk.

Zdaniem jego córki decyzja środowiskowa narusza jeszcze jeden zapis w planie mówiący, iż można zezwolić na działalność pod warunkiem, że jej uciążliwość nie będzie wykraczać poza granice działki. Tymczasem w odwołaniu czytamy, że proces pirolizy takiej gwarancji nie daje. Co więcej, istnieje prawdopodobieństwo znacznego oddziaływania na środowisko. Ryszard Strycharczuk oprowadza nas po terenie hurtowni spożywczej. Magazyny oddalone są o kilka kroków od granicy działki, na której uruchomiona ma być piroliza opon. W dodatku hurtownia leży poniżej poziomu tej działki. Przedsiębiorca jest przekonany, że utylizacja opon będzie uciążliwa zarówno dla hurtowni, bo będzie zanieczyszczać przechowywane tam warzywa i owoce, ale i dla całej okolicy. – Planują ciąć opony gilotyną, ładować do reaktora, usuwać sadzę i elementy metalowe z reaktora, magazynować i wywozić odzyskane odpady. A tego będą tony. To będzie hałas i zapylenie – uważa Ryszard Strycharczuk.

Tylko przenosiny na nowe miejsce

Przedsiębiorca interweniował u prezydenta przed wydaniem przez niego decyzji środowiskowej. Nic jednak nie wskórał. Urząd Miasta przekonuje, że nie mamy do czynienia z nową inwestycją, a jedynie ze wznowieniem działalności przedsiębiorstwa w miejscu oddalonym o 100 metrów od poprzedniego. Artykuł w tej sprawie opublikowała w czerwcu wydawana przez Wodzisławskie Centrum Kultury „Gazeta Wodzisławska”, niejako w odpowiedzi na sygnały zaniepokojonych mieszkańców. W artykule czytamy m.in. „instalacja istnieje już od kilkunastu miesięcy i ma wszystkie niezbędne do funkcjonowania pozwolenia. Inwestor postanowił jednak zmienić lokalizację inwestycji.”

Skarga z Marklowic

Z tą argumentacją nie zgadzają się Ryszard Strycharczuk i córka. Tłumaczą, że w poprzednim miejscu spółka prowadziła działalność od 2012 do 2014 r. Nawiasem mówiąc już wtedy działalność budziła kontrowersje. W czerwcu 2014 r. do starostwa wpłynęło pismo z Urzędu Gminy Marklowice, występującego w imieniu mieszkańców i rady gminy, o skontrolowanie, czy spółka działa zgodnie z posiadanymi pozwoleniami. Marklowiczanie skarżyli się na drażliwy, szkodliwy zapach palonego plastiku i gumy. Spółce niczego jednak nie udowodniono. Wizja niczego nie wykazała. Prezes spółki tłumaczył zaś, że firma nie przerabiała odpadów od lutego 2014 r. z powodu awarii instalacji. Zajmowała się jedynie gromadzeniem odpadów. Instalacja miała wznowić pracę w lipcu, sierpniu 2014 r., jednak tak się nie stało.

Nieprawda w raporcie?

Spółka postanowiła przenieść działalność na nową działkę i dlatego w 2016 r. wystąpiła do władz Wodzisławia z wnioskiem o decyzję środowiskową. Decyzja ta jest konieczna dla inwestycji, które mogą mieć wpływ na środowisko. Wydając ją prezydent określa warunki, jakie inwestor musi spełnić. Prezydent bazował m.in. na raporcie oddziaływania na środowisko przygotowanym przez spółkę Sozoprojekt na zlecenie Eko Oil Poland. Ryszard Strycharczuk uważa, że raport zawiera nieprawdziwe informacje. Cytuje jego fragment: „Zmiana miejsca usytuowania instalacji do pirolizy opon samochodowych i tworzyw sztucznych Eko–Oil–Poland Sp. z o.o. nie spowoduje zmiany źródeł emisji zanieczyszczeń powietrza, nie zmieni parametrów emitorów, wielkości zużywanych surowców i wielkości produkcji. Zmieni się natomiast miejsce usytuowania instalacji, która przesunięta będzie w stosunku do istniejącej instalacji o około 100 m w kierunku południowym. Eko–Oil–Poland Sp. z o.o. zamierza przenieść istniejącą instalację, składającą się z trzech linii technologicznych, czyli trzech reaktorów o pojemności 10 – 15 Mg (1 Mg = 1 megagram, czyli 1 tona, przyp. red.), na jeden cykl produkcyjny każdy w zależności od rodzaju odpadu”. Przedsiębiorca uważa, że dotąd proces pirolizy prowadzony był na jednym reaktorze, tymczasem w nowym miejscu pracować mają trzy. – Raport sugeruje, że nic się nie zmieni i tak też widocznie rozumował prezydent wydając decyzję środowiskową. Tak nie jest. Jest nowa lokalizacja, nowe uwarunkowania terenowe, nowe sąsiedztwo nieruchomości – mówi wodzisławianin. Liczy na to, że SKO uchyli decyzję prezydenta i skieruje sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Działkowcy bez euforii

Z wizji sąsiadowania z instalacją nie są szczęśliwi działkowcy z ROD Przemysłówka w Marklowicach. Prezes Danuta Krawczyk pamięta, jak śmierdziało, kiedy spółka działała w poprzednim miejscu. – Nie jesteśmy pewni, jak to się teraz będzie zachowywać. To chińska technologia – mówi prezes ROD Przemysłówka. Działkowcy nie sąsiadują bezpośrednio z terenem planowanej instalacji, dlatego nie są stroną w sprawie. Jednak Tadeusz Dragon, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej UM Wodzisław Śl. zauważa, że postępowanie o wydanie decyzji środowiskowej było prowadzone z udziałem społeczeństwa: – Każdy, w ciągu 21 dni, mógł przyjść i zgłosić swoje zastrzeżenia do postępowania, a w szczególności do sporządzanego już na tym etapie Raportu oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. ROD Przemysłówka nie zgłosiły żadnych przeciwwskazań – wyjaśnia naczelnik.

Jak myślał prezydent?

Chcieliśmy dowiedzieć się w urzędzie miasta, jak prezydent uzasadniał wydanie decyzji środowiskowej i czy postawił w niej inwestorowi ewentualne warunki do spełnienia. Odpowiedziano nam, że na razie uzyskanie takiej informacji nie jest możliwe. – Jeśli chodzi o uzasadnienie w sprawie wydania decyzji określającej środowiskowe uwarunkowania dla realizacji przedsięwzięcia pn: „Zmiana miejsca usytuowania instalacji do pirolizy opon samochodowych, gumy i tworzyw sztucznych w Wodzisławiu Śląskim przy ulicy Marklowickiej” to najlepiej byłoby zapoznać się z treścią decyzji i zawartym w niej uzasadnieniem – tłumaczy Patrycja Matacz z Urzędu Miasta Wodzisławia Śl. – Jest ono bardzo obszerne. Obecnie dokumenty sprawy znajdują się w SKO, ze względu na odwołanie jednej ze stron, i dopiero po ich powrocie możliwy jest wgląd do decyzji, a tym samym zapoznanie się z wszelkimi dokumentami. Wgląd do decyzji będzie można uzyskać w trybie ustawy i udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie.

Argumenty pod uwagę

Odwołanie wpłynęło do SKO na początku lipca. Kolegium ma miesiąc na rozpatrzenie sprawy, lub podjęcie decyzji o wydłużeniu postępowania.

Ale Tadeusz Dragon zapewnia: – Prezydent miasta wziął pod uwagę wszystkie argumenty środowiskowe, ponieważ były to argumenty wytoczone przez strony tego konkretnego postępowania.

Spółka milczy

Co na temat planowanej działalności i jej potencjalnej szkodliwości dla środowiska mają do powiedzenia szefowie firmy Eko Oil Poland? Prezes spółki Mirosław Ryszard Furmański odesłał nas do wspólnika – Marka Szadurskiego, tego samego, który przed laty kierował spółką Zielony Śląsk, prowadzącą odzysk odpadów w starej cegielni w Rydułtowach. Jego telefon milczy, choć próbujemy dodzwonić się do niego od czwartku. Wysłaliśmy też do firmy maila z prośbą o kontakt. Spółka nie udostępnia żadnego telefonu stacjonarnego. Jeśli tylko uda nam się nawiązać kontakt, na pewno przekażemy uzyskane informacje. Garść wiadomości o działalności spółki znaleźliśmy na stronie Polskiej Izby Gospodarczej Zaawansowanych Technologii. Z opisu wynika, że zajmuje się ona budową i sprzedażą kompletnych linii do recyklingu odpadów gumowych i plastikowych metodą Pirol–Eko, opracowaną we współpracy z chińskim wykonawcą, opatentowaną w Chinach, posiadającą certyfikaty zgodności z normami ISO i certyfikaty zgodności notyfikowane w UE. Z opisu wynika, że jest to metoda interesująca i nowatorska. Właśnie ona ma być zastosowana w Wodzisławiu.

Protest w Pszczynie

Dodajmy, że w 2012 roku w sołectwie Studzienice w gminie Pszczyna firma Menedżer Budownictwa inż. Józef Kołosowski również chciała uruchomić instalację Pirol–Eko. Mieszkańcy masowo zaprotestowali. Burmistrz Pszczyny Dariusz Skrobol podjął negocjacje z inwestorem, by zmienił lokalizację na nie budzącą sprzeciwów mieszkańców. Przedsiębiorca początkowo zapowiadał rozważenie zmiany lokalizacji, ostatecznie w maju 2012 r. wycofał się z planów budowy instalacji do pirolizy opon.

Tomasz Raudner

  • Numer: 29 (818)
  • Data wydania: 19.07.16
Czytaj e-gazetę