Piłeś z kierowcą, jesteś częściowo winny
Dzień Wszystkich Świętych mamy już dawno za sobą. Niestety, jak w latach minionych, tak i w tym roku, przybyło nam kolejnych przydrożnych cmentarzy. Wskazują na to statystyki wypadków drogowych podawanych przez policję. Przyczyny są wciąż te same: brawura, brak rozsądnego myślenia i alkohol. Szczególnie ta ostatnia przyczyna napawa niepokojem, gdyż skutki wypadków są tragiczne.
Nie ma wyraźnej poprawy pomimo zaostrzenia prawa i orzekanych kar. Przecież ten kierowca spożywał alkohol z kimś lub w obecności kogoś. Czy nie należałoby objąć takich osób karą po udowodnieniu im przypadków tego, co nazywamy „współudziałem w wypadku”? Takie sformułowanie w praktyce prawniczej przecież istnieje.
Jak można wybierać sobie karę?
Nie do przyjęcia są dla mnie wyroki typu „poddał się dobrowolnie karze”. Kierowca, u którego stwierdzono 1,5 promila alkoholu; który w takim stanie był o krok od spowodowania tragicznego wypadku (do którego na szczęście nie doszło dzięki zatrzymaniu przez policję), wybiera sobie dobrowolnie karę. Nie rozumiem tego. I to jest klucz do tego, że „pijący” mają możliwość dobrowolnego poddania się karze robiąc to samo do następnej wpadki. Przecież prowadząc pojazd w takim stanie (1,5 promila) można spowodować wypadek, który najczęściej kończy się śmiercią niewinnych osób lub samego kierowcy, który przecież również ma rodzinę. Zaostrzone prawo, jak dotąd, nie zadziałało, o czym świadczą codziennie podawane informacje: co trzeci wypadek spowodowany zostaje w stanie nietrzeźwości. Środki masowego przekazu biją na alarm, informacje o tragediach na drogach przyjmujemy podobnie jak zwykłe informacje. Uważam, że kary nakładane na pijanych kierowców, którzy „jeszcze” nie doprowadzili do tragedii, są zbyt niskie (poddanie się karze) i najczęściej nie robią na nich żadnego wrażenia, zostając przez nich szybko zapomniane. Znam takich, którzy takie kary otrzymali, i robią to samo, co przed karą.
Limity, procenty
Pragnę jeszcze raz przypomnieć wszystkim kierowcom o obowiązujących w Polsce przepisach i skutkach, jakie przynosi spożycie alkoholu w czasie prowadzenia pojazdu. Limit zawartości alkoholu we krwi wynosi w Polsce od 0 do 0,2 promila. Uważa się to za stan fizjologiczny. Przekroczenie tej granicy do 0,5 promila jest wykroczeniem (stan wskazujący na spożycie alkoholu). Natomiast powyżej zawartości alkoholu 0,5 promila traktuje się jako stan nietrzeźwy. Prawdopodobieństwo spowodowania wypadku przez nietrzeźwego kierowcę zwiększa się: przy stężeniu alkoholu 0,5 promila – dwukrotnie (wydłuża się czas reakcji); przy 1 promilu – siedmiokrotnie (pojawia się brawurowe zachowanie), natomiast przy 1,5 promila – aż 36-krotnie (kłopoty z normowaniem prędkości, narasta poczucie siły). Maksymalne stężenie alkoholu we krwi osiąga się 20 minut po spożyciu alkoholu. Proces spalania i wydalania alkoholu jest bardzo powolny i zależy od wielu czynników oraz jest różny u różnych osób. Jeżeli więc wypiliśmy „setkę” wódki, to zawartość alkoholu wynosi ok. 1 promila. Jeżeli wypiliśmy 200 g wina o mocy 15 proc., nasz organizm przyjął 300 g alkoholu, co daje 0,6 promila. Nie jest prawdą, że można się go pozbyć szybciej stosując różnego rodzaju metody. Pamiętajmy – pijani wiozą śmierć.
Mgła jak ściana
Pojawiły się jesienne mgły, a z tym związane niebezpieczne warunki jazdy. Nie należy używać świateł drogowych tzw. długich, gdyż rozjaśniają gęstą mgłę do tego stopnia, że tworzy ona olśniewającą ścianę świetlną, która utrudnia lub uniemożliwia zauważenie przeszkody. Należy obserwować prawe pobocze drogi lub biały pas na środku jezdni. Mgła powoduje wilgoć na asfalcie, a więc wydłuża drogę hamowania. Łącząc się z kurzem tworzy cienką warstwę błota. Każdy bardziej zdecydowany ruch kierownicą lub raptowne przyspieszenia, albo hamowanie, mogą spowodować poślizg pojazdu. Nawet dla rutynowanych kierowców jesień i zima nie są dobrymi porami roku. Poważnym zagrożeniem są znajdujące się na jezdni liście spadające z drzew. Podobnie jest z gliną i błotem naniesionym na jezdnię przez ciągniki rolnicze i maszyny.
Zima – garść porad
Zacznę od wymiany opon, co ma duże znaczenie, mające wpływ na przyczepność do jezdni. Zaopatrzyć należy się w odpowiednie zestawy odmrażaczy do czyszczenia szyb. Ruszanie z miejsca przy oblodzonej jezdni - nie powinno się rozpoczynać jazdy z pierwszego biegu, najlepiej z drugiego. Należy przy tym delikatnie dodawać gazu. Przy bardzo trudnych warunkach ruszamy w sposób kołyszący, czyli przemiennie do przodu i do tyłu. Absolutnie nie można używać hamulca w sposób ciągły. Hamujemy zmniejszając prędkość poprzez redukcję biegów. Należy zachować bezpieczny odstęp od poprzedzającego pojazdu. Kodeks drogowy nie precyzuje, jaki powinien być to odstęp, ale powinien on być bezpieczny tak, aby nie spowodować najechania na tył pojazdu. Istnieją dwie szkoły co do postępowania kierowcy, gdy zimą uruchamia silnik. Według jednej – od razu należy jechać, według drugiej – zaleca się rozgrzać silnik na postoju. Opowiadam się za pierwszym sposobem postępowania jak tylko silnik zacznie pracować.
Przepisowy zawalidroga?
Kolejna kwestia – prędkość. Czy przestrzegamy po zaostrzonych kontrolach radarowych obowiązującą prędkość na obszarze zabudowanym? Nie. Jadąc z Kokoszyc do centrum Wodzisławia (prawie codziennie), gdzie – jak wiadomo – obowiązuje prędkość do 50 km/h jestem wyprzedzany przez wszystkich i wszystko, co się porusza na jezdni; to samo dotyczy jazdy do Rybnika, Pszowa, Rydułtów, Jastrzębia itd. Mam wrażenie, że wyprzedzający mnie użytkownicy patrzą na mnie z politowaniem (jako zawalidrogę) doszukując się na mojej szybie „zielonego listka”, który w przyszłości ma obowiązywać.
Jeszcze jedno. Pozdrawiam kierowcę, który bardzo często parkuje samochodem na ul. Średniej w Wodzisławiu na chodniku, pozostawiając pieszym 30 cm przejścia i zmuszając ich do wchodzenia na jezdnię, co – wiadomo – jest sytuacją niebezpieczną. Przypominam zatem, że należy pozostawić 1,5 m przejścia dla pieszych, kiedy chcemy zaparkować pojazdem na chodniku. Ignorantia iuris nocet - „nieznajomość prawa szkodzi”. Zasada ta ma swój rodowód w prawie rzymskim i obowiązuje od zarania wszelkich systemów prawnych. Żaden uczestnik ruchu – ani kierujący, ani pieszy – nie może się tłumaczyć nieznajomością przepisów. Pamiętajmy o tym.
Bezpiecznej jazdy życzy
Władysław Szymura były wykładowca przepisów ruchu drogowego, instruktor szkolenia kierowców
Najnowsze komentarze